Odpuszczam łapankę. Przez 3 dni go nie było, myślałam, ze już po Maćku

Dzisiaj przyszedł przepłoszony, do klatki-łapki oczywiście nawet nie zajrzał. Schowałam klatkę, wystawiłam miskę z żelem we folii.
Jak podszedł do miski, zamknęłam drzwi od folii. Biedak prawie oszalał ze strachu

Skakał po ściankach i suficie ... w końcu rozepchnął centymetrową szparą u szczytu drzwi na tyle, ze wypchnął cały organizm. Całe szczęście, ze nie liznął żelu ...
Teraz pewnie znów parę dni nie przyjdzie i pewnie do folii nieprędko zajrzy

Chyba lepiej żeby przychodził regularnie i zjadał lekarstwa niż żeby chory jeszcze dodatkowo bał sie przyjść do miski. Ważniejsze dla niego jest zjadać dobry posiłek i lek.
A teraz coś milszego.
Wczoraj miałam okazję zabrać Miziaka na pokaz kotów w galerii handlowej. Ludzi masa, Miziak był bardzo dzielny i po pierwszych kilkunastu minutach niepewności następne godziny był już spokojny. W połowie pokazu czuł się wręcz na tyle komfortowo, ze zdecydowałam się ubrać go w szelki i posadzić na stole przy klatce, żeby miał kontakt z ludźmi. Poradził sobie znakomicie jak na pierwszy raz w miejscu publicznym
Dzielny kocurek wzbudził duże zainteresowanie zwiedzających - wielkością i łagodnym charakterem
Wprawdzie nikt nie wyraził chęci adopcji, ale pierwsze koty za płoty. To była możliwość sprawdzenia jego zachowania w nowej (właściwie ekstremalnej dla niego) sytuacji.
Fotki z pokazu









Cudny, prawda?
Kto się zakocha?