Jakoś się kręcimy. Nerek nie ma. Puszki się wyciepują szybko. Za szybko. Dzikunki różnie do tego podchodzą. W lesie głównie suche jest zjadane. Na osiedlu mokre koty preferują.
Bramisko znó u leśniaków rozwalone na amen. Ale nie ruszyli "budynku". Od razu widać ,że ferie są i dzieci się nudzą. Koła zryły zmarzniętą ziemię. W ciemności niesamowicie wygląda szron na każdym spłachetku. Cudnie ale i obrzydliwie. Bo inaczej myślę. Woda zamarznięta. Mokre w kostkach.
Fartek mi się mało podoba. Za spokojny jest. Fakt, to "starszy" kot i chyba mocno obolały. Zmęczony? Źle się czuje? Jakby gorzej było bo nos znów zatkany. Brzydal wielki z niego.
Maluszki pierwszy raz mają dokocenie starszakiem i nie bardzo wiedzą jak reagować. Oczy są mocno rozkapryszone szczególnie. Fartek jest zaś spokojny. Za spokojny jak dla mnie. Nie reaguje na syki i warki pod drzwiami. Na nosy i łapki siedzące w dziurach.
Mam telefony o kociska. Jak zwykle ludzie nie czytają. Piszę, że Pryniek nie nadaje się do domu z dziećmi. Oczywiście takie domy dzwonią. Jeszcze pytając czy kot na kolakach lubi i głaskanie po brzuszku. Akuratnie obie wersje odpadają. Przy drugiej grozi zęboczyn. Oczywiście temat najczęsciej pada przy zabezpieczeniu. Odstraszacz pewny.
Jedną pani wczoraj delikatnie została opitolona. Chce kota, dzwoni po 21 pierwszej i oczywiście jest problem z zabezpieczeniami. Jak doszłam do tego tematu to ona już na ten czas kończyć musi rozmowę bo w ...pracy jest. Pytam po co dzowni? Skoro wsio jest w ogłoszeniu napisane to nie jest problemem przyswojenie treści zanim w środku nocy się sięgnie do przycisku "dzwoń". Niektórzy już padają na nosy o tej porze. Był i telefon o Bemolka. Ze wspólnego ogłoszenia o Wulkanku go wypatrzono. Też nie doczytano się o zabezpieczeniu i o tym ,że Bemol NIE nadaje się na jedynaka. Musi iść z kotem albo do kota. Bez zabezpieczeń też nie pójdzie NIGDZIE bo on każdą dziurę pokona i w każdy uchył wejdzie. Odwieczny problem zdrowia i przyswajania się bez problemowego nszych jest też na tapecie. Temat umiera przy moim pytaniu o zdrowie ich podopiecznych i ich predyspozycjach do przyjęcia nówki. Wiel, wiele osób oczekuje full cudu od DT. Nie mam sił tłumaczyć osobie co nie chce słuchać w czym rzecz. Bo oba koty są ważne. Nie ma najważniejszego. Kto chce słuchać ,gadamy. Kto nie, to kończę. A swoja drogą nasi tegoroczni podopieczni mało wykazują "cech ludzkich" co są pożądane przez ew DS.

Bardziej mi pluszaki pod te wymagania pasują. O dziwo Janusz, co zawsze mnie gani za odstraszanie" , w tym roku mocn mnie krytykuje za negocjacje. Słysząc streszczenie rozmów ucina " nie ten dom, odpuść sobie nawet jak się odezwie". Tak było przy Nelowej adopcji. Znaczy się nie doszłej.
A włąsnie nelunia. zastałam ją wczoraj ze mną w łóżku. Myślałam ,że to Oczy się produkują mruczasto i przytulasto, to była mała. Gawełek też otwiera się swoim tempem. Dziś spał na mnie. Padłabym z wrażenia. Od wypadku uchronił mnie fakt, że już leżałam.

Gajka też się nie pcha choć lubi głaski. Gawronek to wielki przytulak. Ale taki nie siedzący na miejscu. Dla mnie wszystkie cudne są. Tak się martwię, że w swoich domach by miały lepiej. Tak się zadręczam po skończonej rozmowie, że może należałoby ugiąć się ,odpuścić, zaryzykować. Dużo nas a one majac włąsnego ludzia może byłyby szczęśliwsze. A potem patrzę na Bezę i myślę, że gdyby nie pomoc Wasza to byłaby ciepiła pod chmurką. Wiem, Beza to inna historia. Ale daje obraz co dzieje sie z kotem, który zaginie. A brak zabepieczeń bo... daje prawie 100% gwarancji ,że tak będzie. Upieram się na dwojactwo. Na to by nasze futra same nie były. Wiem,że łatwiej może domek bym znalazła. Pies, dzieci (zależy jaki kot) to przełknę.

Lubię takie domy. Ale są koty, które za diabła nie strawią jak będą same. A najważniejsze, nie strawią ludzie takiego kota.
Wieczne dylematy. Dylemata podstarzałej kobiety.
