» Śro kwi 27, 2005 14:23
Przypomniałam sobie jak na jesieni, gdy jeszcze było całkiem ciepło stałam na środku ogródka ze sznureczkiem w ręku, na sznureczku był zaczepiony kawałek skórki. Fryzia kochała tę zabawkę, ganiała za nią po całym ogrodzie, Bąbelek, pamietam, z początku bał się i podchodził z dystansem ale też gdy dorwał futerko to był niesamowicie szczęśliwy. I Mimisia też się bawiła, łapała sznureczek, przewracała na grzbiet i mamlała futerko. Cała trójka tak się bawiła, było pięknie..
I myślę, ze one trzy tak samo się bawią i teraz, za tęczowym mostem, czekały jedno na drugie, by nie być samotnym w zabawie z futerkiem przywiązanym na sznureczku...