Kinnia pisze:a myslalam, że tylko ja miałam byłą noc po...ną
jak widać, upssss, 'czytać'
nie tylko,
od razu na sercu lżej

Cieszę się, że lżej na sercu.
Mam opisać dzisiejszą nockę
Jestem padnięta. Ale dziki mają żarcie naszykowane.A moje mają siłę szaleć. Wieć szlają.
Tak sobie pomyślałam (wiem,że nie powinnam bo u mnie to jednostka chorobowa jest

) ,że nasz Angel mocno traci na szykowaniu żarcia podwórkowcom. Reszta stada coś zawsze skubnie z dzikunowych dań. On nie przepada za surowizną. Dopiero dojście do uzupełniajacych potrawy puszek ożywia Angela. Więc skubie wsio na końcu. Taki jest biedny i ...końcowy wypierdek. Dziś puszka była pierwsza czyli Angel był pierwszy. Ja,czyli puszko-dawca, wyskubałam tradycyjnie galaretę (bo on tylko to uznaje) z otwartego pasztetu. Jaki był zadowolony z tak pięknie zaczętego poranka. Ja mniej. Bo reszta puszki trafiła do reszty stada. Zeżarły dwie, co z reguły wystarcza na domieszkę dzikunom. Zeżarły sowją porcję surowizny. Bez mniejszości. Zeżarły moje dobre chęci. Koniec litości!