Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 29, 2016 6:48 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Ranek. W pół do szóstej. Za oknem jeszcze czarna noc. Dzieci śpią. Wszędzie błogosławiona cisza. Radyjko tylko cicho gra. Siedzę w piżamie, w kuchni na podłodze nad Orbisem i jego miską. Orbiś je. Ciamka, mlaszcze i się oblizuje. Je z rączki. Woli z rączki, bo wtedy wibrysy nie szorują o brzeg miski. On to lubi i mi to też sprawia przyjemność. Poza tym w ten sposób wcisnę w niego więcej jedzenia. Nie zostaną resztki. Dobrze nam tak razem siedzieć. Gdzieś w przedpokoju miota się TŻ. Wpada do kuchni.
- Gdzie jest ta pasta do butów, którą ostatnio kupiłaś? Ta, którą wczoraj czyściłaś Zosi kozaki?
- W szafce z butami.
- W której szafce z butami? - TŻ szura w przedpokoju.
- No przecież mamy tylko jedną szafkę z butami. Stoi z brzegu na górnej półce. - widzę w głowie, jak wczoraj odstawiałam słoiczek.
- Tu nie ma żadnej pasty! - denerwuje się TŻ.
- Nie mogę teraz wstać i ci dać, bo karmię kota. Poczekaj chwilę...
- Piersią go karmisz?
I poleciał do pracy. Dzisiaj go nie wiozę, bo wychodzę później. Muszę odstawić Zosię na siódmą piętnaście, bo jedzie na szkolną wycieczkę.
Orbiś zjadł. Zaglądam do szafki z butami. Pasta stoi, jak byk, na górnej półce, z samego brzegu.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Wto lis 29, 2016 8:59 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

lilianaj pisze:Ranek. W pół do szóstej. Za oknem jeszcze czarna noc. Dzieci śpią. Wszędzie błogosławiona cisza. Radyjko tylko cicho gra. Siedzę w piżamie, w kuchni na podłodze nad Orbisem i jego miską. Orbiś je. Ciamka, mlaszcze i się oblizuje. Je z rączki. Woli z rączki, bo wtedy wibrysy nie szorują o brzeg miski. On to lubi i mi to też sprawia przyjemność. Poza tym w ten sposób wcisnę w niego więcej jedzenia. Nie zostaną resztki. Dobrze nam tak razem siedzieć. Gdzieś w przedpokoju miota się TŻ. Wpada do kuchni.
- Gdzie jest ta pasta do butów, którą ostatnio kupiłaś? Ta, którą wczoraj czyściłaś Zosi kozaki?
- W szafce z butami.
- W której szafce z butami? - TŻ szura w przedpokoju.
- No przecież mamy tylko jedną szafkę z butami. Stoi z brzegu na górnej półce. - widzę w głowie, jak wczoraj odstawiałam słoiczek.
- Tu nie ma żadnej pasty! - denerwuje się TŻ.
- Nie mogę teraz wstać i ci dać, bo karmię kota. Poczekaj chwilę...
- Piersią go karmisz?
I poleciał do pracy. Dzisiaj go nie wiozę, bo wychodzę później. Muszę odstawić Zosię na siódmą piętnaście, bo jedzie na szkolną wycieczkę.
Orbiś zjadł. Zaglądam do szafki z butami. Pasta stoi, jak byk, na górnej półce, z samego brzegu.

Ach ci mezczyzni, :ryk: skad ja ti znam . Moj tez nigdy nic nie wie. :mrgreen:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26791
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 29, 2016 23:56 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Znalazłam dzisiaj w bibliotece bardzo fajnie napisana ksiazkę.Polecam świetnie się czyta
Madeline Swan
Historia kotów,
Wydana 2015

Bunio& Daga

Avatar użytkownika
 
Posty: 1917
Od: Pt wrz 19, 2014 11:37
Lokalizacja: Serock

Post » Śro lis 30, 2016 13:23 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Tacy sa, moj tez :) jak to mowia - jak Ty zagladalas to pasta byla jak byk, ale TZowi diabel ogonem nakryl i nje mogl zobaczyc, chocby chcial ;)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro lis 30, 2016 17:42 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Droga Lilaj,

bardzo, bardzo Ci dziękuję za mądre i pokrzepiające słowa:)
Z tego co się dowiaduję, to faktycznie toksoplazmozą prędzej można się zarazić jedząc tatara, czy jakieś niedogotowane mięso.
Wszystkie Twoje dzieci od maleńkości wychowywały się z kotkiem i jak wspaniale wyrosły:)
Mój kotek absolutnie będzie kotkiem niewychodzącym, reglanie będziemy odwiedzać weterynarza, więc nigdy nie będzie miał okazji np. polować na myszy.
Będzie też najbardziej kochanym kotkiem na świecie:) :201461
Jeszcze raz bardzo dziękuję i z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy:)

Magdzik88

 
Posty: 4
Od: Śro lip 20, 2016 21:32

Post » Śro lis 30, 2016 21:35 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Na dworze z nieba romantycznie i czarownie spływają bałwany. Pięknie to wygląda. A jak się jedzie, to w świetle reflektorów ma się wrażenie wtargnięcia pod prąd w pasmo roju meteorów. Boże Narodzenie coraz bliżej, ale po co magazynować nieświeży śnieg, skoro można jeszcze spokojnie się wstrzymać ze trzy tygodnie... Tyle, że na pogodę człowiek ma wpływ jedynie destrukcyjny, bo chętnie zanieczyszcza środowisko. Z drugiej jednak strony, w końcu śnieg padający pod koniec listopada jest zjawiskiem normalnym. Od razu zimno się zrobiło i chyba powinnam wszcząć poszukiwania wełnianych skarpet, galotów z golfem i innych takich ulepszaczy jakości życia zimowego. Muszę zaaplikować sobie dawkę uderzeniową mruczenia i głaskania moich milusińskich. Bo na zimę najlepsze jest kocie towarzystwo, dobra książka, wygodna kanapa, ciepły kocyk typu baranica i piękne widoki za oknem. A jeśli się lata, jak z podpalonym siedzeniem, to potem łapie się wirusa, od którego myśli w głowie trzeszczą, jak przesuwane betonowe pustaki, gardło boli, włosy bolą, paznokcie bolą i trzeba zażywać apapik na turbo doładowanie. Żeby jeszcze szybciej fruwać, zamiast realizować sielski scenariusz kanapowo - koci. Julek mi się rozłożył. Zabrałam go ze szkoły w stanie gorączkowego rozkładu. Zdaje się, że od jutra trzeba będzie mu włączyć antybiotyk, bo w gardle zagnieździł mu się potwór z bagien, albo jakaś inna żaba.
Zosia też zaczyna kaszleć, a ona akurat nie ma czasu chorować, bo gra z koleżanką kolędy na cztery ręce na Bożonarodzeniowym koncercie i muszą razem ćwiczyć. Duety są trudniejsze, niż indywidualne wykonania, bo trzeba się idealnie zgrać z inną osobą.
Paweł na szczęście dobrze się trzyma. Orbiś, Gustawek i Florcia też.
Rano wpakowałam się w solidny korek, bo na Toruńskiej stuknęły się autka. A gdy udało mi się w końcu z niego wydostać, to zapomniałam, że Górczewska jest zamknięta, bo kopią metro. I żeby objechać nieczynny odcinek, zapuściłam się w małe, osiedlowe uliczki na Woli. A tam z kolei przejazd blokowały śmieciarki. Spóźniłam się do pracy. Metro, to jest bardzo pożyteczna rzecz, ale jego budowa, to jakaś porażka. Cóż, w życiu często bywa tak, że musi być gorzej żeby było lepiej.
Padam. Jutro dokończę.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Śro lis 30, 2016 21:46 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Duzo zdrowia dla Ciebie i Twoich najbliższych Liliano.

Historia z pasta do Butów dzis z samego rana mnie rozbawiła :lol:
Karmisz piersią ? :ryk: o dobre
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Śro lis 30, 2016 21:57 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Z tego co piszecie jestem facetem :ryk: NIgdy nie wiem gdzie co jest...
Ja czekalam na most polnocny jak na zbawienie i rzeczywiscie jest lepiej odkad jest... oby to metro jak najszybciej powstalo.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87924
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Czw gru 01, 2016 5:23 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Bardzo wam zazdroszcze metra.
U nas jest tzn Projekt obywatelski.
Torowisko tramwajowe biegnie przez jedna z glownych ulic we Wrocławiu przez drogę.
Moze powinnam napisać BIEGŁO. Projekt obywatelski głosowaniem wyłączył owy pas z ruchu samochodów i cześć Wrocławia od strony Opola stanęła... ważne ze tramwaj jedzie szybko i taksówki.
Duzo ludzi narzeka, bardzo duzo. Ci co jeżdżą tramwajem zadowoleni.
Nie wiem dlaczego tak postąpili, nigdy tam korków nie było.
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Czw gru 01, 2016 16:22 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Ręce mi spierzchły do czerwoności i pieką. Zgodnie z procedurami wszystkie zabiegi wykonuję w gumowych rękawiczkach. Dłonie się pocą. Potem wychodzę na mróz i w efekcie uzyskuję strukturę skóry kompsognata. Kiedyś moja babcia robiła mi na czterech drutach piękne, wełniane rękawiczki w gwiazdki. Takie z jednym palcem. Wełna pochodziła od naszych owiec i babcia sama ją przędła, a potem farbowała na różne kolory. Ale to było dawno temu, wtedy gdy nie można było niczego kupić w sklepach i wszystkie ubrania, które nosiliśmy były szyte w domu. Albo robione na drutach. Zamierzchłe czasy ubiegłego wieku... Muszę kupić rękawiczki, bo swoje oddałam Pawełkowi. Jakieś ciepłe, szmatkowe. Absolutnie, za żadne skarby świata, nie kupię skórzanych rękawiczek. Może i są najlepsze, czy najbardziej eleganckie, ale czytałam niedawno, jak wielkim cierpieniem okupiona jest ich produkcja. W gazecie był straszny, w swojej wymowie, artykuł o farmie norek. Jakiś człowiek, zaangażowany w działalność na rzecz praw zwierząt, zatrudnił się na takiej właśnie farmie, pracował tam przez jakiś czas, a potem opowiedział dziennikarzowi, co się tam dzieje. A dzieją się rzeczy makabryczne. Żywe zwierzęta traktowane są, jak towar na drogie futra, trzymane w klatkach po kilka sztuk, żywione ohydną paćką z odpadów rzeźniczych i pozbawione wszelkiej ludzkiej życzliwości i jakiejkolwiek pomocy weterynaryjnej. Rodzą się w marcu, rosną, a w październiku są uśmiercane trującym gazem. To budzi jednoznaczne skojarzenia z obozem koncentracyjnym. I w rzeczywistości tym właśnie jest, bo krótkie życie norek na farmie jest gehenną. Nie tylko przebywają w nadmiernym zagęszczeniu i dostają do jedzenia substancję, której na wolności pewnie by nie tknęły, ale są też bite, a bywa, że i katowane. Nie rozumiem, jak można kopnąć, albo specjalnie przydepnąć butem futrzaste, kilogramowe zwierzątko? Jak można przytrzasnąć drzwiami główkę? Jak można umyślnie łamać komukolwiek nogi? Moja babcia powiedziałaby, że to trzeba Boga w sercu nie mieć żeby tak się znęcać nad stworzeniem. Złamać norce nóżkę... Przypominam sobie, jak minioną wiosną, moje dzieci wracały ze szkoły. Radosny świergot słychać było już na klatce schodowej. I tupot biegnących szybko po schodach nóg. Wpadały do domu, tornistry gwałtownie lądowały na podłodze w przedpokoju, a towarzystwo, zanim zdało relację z dnia w szkole, pędziło umyć ręce. Jedno do jednej łazienki, drugie do drugiej, a trzecie leciało do kuchni. Ręce były myte dokładnie, mydłem, pod bieżącą, ciepłą wodą. Jeśli były chłodne, to trzeba było je dłużej trzymać pod kranem żeby się ogrzały. Bo dotyk zimną ręką może być nieprzyjemny. A potem szli do Zosi pokoju, gdzie w gondoli wózka po Zosi, rezydowały nasze skarby ze swoją mamcią - prawdziwą królewną Florcią. Można było się przyglądać, a jak kociaczki nie spały, ani nie jadły, to ostrożnie można było wziąć maluszka na ręce. Na początku całowanie było dozwolone tylko w plecki żeby, nie daj Boże, nie zainfekować ludzkimi bakteriami pępuszków. Ale pępowinki szybko odpadły i całowanie obejmowało coraz większe obszary. Chuchanie ciepłym powietrzem w małe brzuszki natychmiast je usypiało. Kociątka przeciągały się w dłoniach, prężąc malutkie łapinki. I te, różowe łapinki były starannie i czule wycmokane ludzkimi ustami... Pomyślałam, o puchatej Orbisiowej łapce, która ląduje na mojej stopie, ilekroć stanę obok niego. Orbiś lubi leżeć w umywalce, w większej łazience. Umywalka jest duża, siedemdziesiątka zdaje się, ale Orbiś też jest duży i jak się wygodnie ułoży, to łapcie sterczą mu, jak kijki. Ktokolwiek z nas wejdzie, głaszcze puchaty brzuszek i masuje sterczące stópki. Orbinio rozcapierza paluszki, rozluźnia się, mruży oczka i popada w błogostan.
W tym artykule autor pisał o tym, że trudno jest złapać zbiegłą z klatki norkę, bo norki gryzą. Ileż panicznego strachu musi być w tym zwierzęciu, że walcząc o życie, doprowadzone do ostateczności, decyduje się ugryźć znacznie większego od siebie drapieżnika... Recz jasna: w starciu z człowiekiem, nie ma szans.
Gustawek też gryzie. To gryzoń pospolity. Jak ma dosyć głaskania w tym samym miejscu, to bierze ludzką rękę w swoją lwią paszczę i memle żeby za chwilę dojść do wniosku, że średnio ta ręka jest świeża i wdrożyć własne higieniczne procedury. Przytrzymuje sprawcę obiema łapkami żeby wygodnie go sobie ułożyć i żeby, oczywiście, nie uciekł, zanim w kocim mniemaniu, nie będzie czysty. Gryzienie Gustawka nigdy nie zostawia śladu, ale po lizaniu czasem zostaje czerwony placek. Florunia też czasem złapie rękę jednym zębem, w tym samym celu, co i Gustawek. I z podobnym skutkiem. Orbiś natomiast nie gryzie wcale.
Jaki kontrast. A przecież nikt z nas nie wybiera tego, kim się narodzi. I gdzie to się stanie. Każdy zna przysłowie: "nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe", ale to, że ta zasada dotyczy także zwierząt rzadko kto rozumie. Okrucieństwo okazywane słabszym umniejsza człowieczeństwo, bo godzi w osobową godność człowieka. Znęcanie się nad zwierzętami jest okrucieństwem. Jak można z tym żyć?

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Czw gru 01, 2016 16:23 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Dwa razy wysłałam poprzedni post.
Ostatnio edytowano Czw gru 01, 2016 17:48 przez lilianaj, łącznie edytowano 1 raz

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Czw gru 01, 2016 16:30 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Czlowiek by nie mogl, ale to nie sa ludzie, to tylko czlekopodobne istoty pozbawione ludzkich cech i uczuc.

Juz dlugo nosze rekawiczki z pseudoskory.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87924
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Czw gru 01, 2016 17:55 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Bunio& Daga pisze:Znalazłam dzisiaj w bibliotece bardzo fajnie napisana ksiazkę.Polecam świetnie się czyta
Madeline Swan
Historia kotów,
Wydana 2015


Dziękuję Basiu za namiar. Mam tą książkę w domu. Dostałam ją na jakieś urodziny, czy imieniny.

zuza pisze:Czlowiek by nie mogl, ale to nie sa ludzie, to tylko czlekopodobne istoty pozbawione ludzkich cech i uczuc.

Juz dlugo nosze rekawiczki z pseudoskory.

To są ludzie, Zuza. Tacy sami, jak my. Z bezmyślności, głupoty, frustracji i nie wiem jeszcze z jakich powodów, może po prostu z okrucieństwa, podejmują złe decyzje. W tym zakresie funkcjonują po mrocznej stronie własnej natury, czyniąc piekło z życia innych istot. A czasem też z życia innych ludzi.
Wyroby ze sztucznej skóry bywają tak dobrej jakości, że trudno je odróżnić od tych ze skóry zwierząt.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Czw gru 01, 2016 22:58 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Liliano tak prawdziwie opisałaś o norkach,ze powinno to być wydrukowane w tej gazecie.Moze by ktoś pomyślał o tragedii,o obozach koncentracyjnych niczemu niewinnych zwierząt jak to własciwia nazwałas...

fumcia

 
Posty: 644
Od: Sob wrz 03, 2011 12:51

Post » Pt gru 02, 2016 5:57 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Wczoraj wcześniej położyłam się spać. Nawet książki nie poczytałam. Jakoś mnie zmogło. I nie słyszałam, jak na mój telefon przyszedł sms od mojej przyjaciółki Marty. Tej, która jest chrzestną Zosi. Otóż inna Marty przyjaciółka wróciła wczoraj do pracy po urlopie wychowawczym, czy macierzyńskim. Nie wiem, zresztą to nie jest ważne. Ważne, że ta kobieta pracuje w jednym z ważniejszych szpitali dziecięcych w Warszawie na oddziale patologii noworodków. I okazało się, że to umierające z głodu dzieciątko, które reanimowaliśmy bezskutecznie na dyżurze świątecznym, jednak ŻYJE! Podobno ich anestezjolog, jak je zobaczyła, to chciała ogłosić zgon i tak tylko dla zasady podjęła próbę przywrócenia funkcji życiowych. A ono zaskoczyło. Matka ma kręćka na punkcie karmienia piersią, a nie ma pokarmu i zupełnie do niej nie dociera, że dziecko trzeba karmić sztucznie. To było w tym smsie, który przeczytałam dopiero rano. Z ludzkiego punktu widzenia, to dziecko nie powinno przeżyć. Byłam pewna, że zmarło. Ale, okazuje się po raz milionowy, że żaden człowiek nie jest panem życia i śmierci. My nie ogłosiliśmy zgonu, bo nie chcieliśmy się szarpać z policją, erka też nie, bo nie chcieli się czyścić. A dziecko przeżyło. Opłakiwałam je. Poleciałam nawet do kościoła i zamówiłam mszę za duszę tego dziecka. A ono żyje! Żyje! To niesamowite! To nie jest normalne. To po prostu cud! CUD!
Będę miała dzisiaj fantastyczny dzień, niezależnie od tego, co się stanie.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Franciszek1954, Google [Bot] i 4 gości