Witaj Klaudio,
nie było mnie dość długo, ale jak się odgrażałam -przytrafiła mi się klęska urodzaju w okresie żniw i przez najbliższe 3 tygodnie jeszcze tak będzie

Będę zaglądać, podczytywać, niekoniecznie włączać się z pisaniną, ale wiedz, że trzymam za Was
A umiejętność robienia zastrzyków (którą posiadłam przyparta do muru) jest naprawdę przydatna

i to naprawdę nic trudnego.
Dzięki temu zaoszczędziłam mnóstwo czasu a Dasza nigdy nawet nie miauknęła, choć panikara z niej była.
Trzeba tylko dobrze złapać za fałd skórny na karku, zrobić namiocik, wziąć głęboki oddech, usiąść, żeby nie upaść, wypuścić powietrze ze strzykawki,wkłuć się ostrożnie ale zdecydowanie i po bólu - spokojnie można mdleć z wrażenia
