No radość była przedwczesna. Owszem, na materacyku była kałuża i Frajda była obsikana, ale w pęcherzu też było co nieco.
Pani dr zrobiła na mnie wspaniałe wrażenie. Przede wszystkim jest lekarzem, więc wizyta zaczęła się od szczegółowego badania i oglądu zdjęć rtg. Potwierdziła opinie Frajdowego neurologa, że w jej przypadku stosowanie wszelkich Nivalinów, Cocarboxylaz i im podobnych sensu nie ma. Za to mam dawać Traumeel i w miarę możliwości ściągnąć Discus Compositum. Igieł Frajda sobie wbić nie dała (jakoś mnie to nawet nie zdziwiło

), ale dostała laseropunkturę. A stwierdzenie, że Frajda jest na dobrej drodze do odzyskania sprawności spowodowało, że mózg zmienił mi się w mielonkę, na tym się zafiksowałam i wszelkie
bardzo mądre pytania do zadania odparowały mi z głowy. Za tydzień następna wizyta.
A tymczasem ma chodzić na bieżnię, mam ją szczypać, ćwiczyć i masować - czyli kontynuujemy dotychczasowy standard.