Uczestniczyłam w tej adopcji , wobec czego piszę co następuje :
Ivarova - Twój TŻ przyszedł do pokoi adopcyjnych i oświadczył ,że chce adoptować dwa kociaki- rodzeństwo (na wstępie punkt dla adoptującego

) .W tym momencie w azylu takich kotków nie było . Spytałam , czy mogą być kociaki z kociego szpitala na doleczenie , ponieważ tam dwupaki były . Twój TŻ odpowiedział ,że nie ma problemu ponieważ jego partnerka doskonale zna się na kotach (kolejny punkt

) . Dodam ,że rzeczywiście sprawiał wrażenie laika ale też bardzo pozytywnego człowieka , pełnego empatii .
Wobec czego poszliśmy na drugą stronę budynku , do szpitala. Nie można tam wchodzić osobom postronnym a od pewnego czasu również wolontariuszom. Po drodze spytałam , jakie "kwalifikacje" ma partnerka , że tak dobrze zna się na kotach . Opowiedział ,że w swoim domu zawsze miałaś koty , które tam zostały i teraz bardzo chcecie mieć kotki u siebie . Chwalił ,że świetnie się znasz na wszystkim i poradzicie sobie ( punkt kolejny

).
Opiekunka szpitala pokazała nam przez szybę kocie rodzeństwo , spytałam Twojego TŻ czy te kotki mogą być , odpowiedział że tak . Dodam ,że sprawiał wrażenie bardzo przejętego , pełnego pozytywnych emocji faceta.
Tak jakby te kotki był en-tym cudem świata

. Wobec czego poszliśmy do biura adopcyjnego ( bez kociaków) , aby Twój TŻ wypełnił umowę przedadopcyjną i przeszedł przez "sito" pytań ze strony pracownika tegoż

biura . Jeszcze raz spytałam ,czy mogą być te kotki , bo są ze szpitalika i będą wymagać doleczenia a to jest związane z kosztami . Zapewniał ,że nie ma absolutnie żadnego problemu ( punkt

) , finansowo dacie radę , poza tym Ty się świetnie znasz . Ze swojej strony wpisałam pozytywną opinię do kwestionariusza , zostawiłam Twojego TŻ-a w biurze i wróciłam do pokoi adopcyjnych .
Przyszedł po mnie po dokonaniu pierwszej części formalności i razem poszliśmy do szpitalika po kotki.
Opiekunka zapakowała tę dwójkę do transportera , a lekarka okryła z wierzchu ręcznikiem aby podczas przenoszenia nie zawiało ich , gdyż nie były całkowicie zdrowe(zaznaczyła to wyraźnie).
Twojego TŻ zostawiałam już z kotkami w transporterze w biurze adopcyjnym przed wizytą u weta.
Kilka razy bardzo dziękował mi a ja podziękowałam za dom dla tych kotków. To wszystko.
I teraz - albo Twój TŻ był tak bardzo przejęty adopcją ,że nie zrozumiał co się działo , albo boi się Ciebie ,że nie takie kotki chciałaś . Na mnie sprawił bardzo dobre wrażenie i proszę aby nikt kto nie miał styczności z tym facetem nie oceniał go negatywnie. Ciepły , pozytywny , pełen empatii człowiek , bardzo wysoko Ciebie ceniący.
Co do płci kotków , to rzeczywiście słabo to wyszło . Do chwili obecnej figurują na stronach schroniska jako dziewczyny . A my wolontariusze skoro nie mamy wstępu do szpitalika , musimy bazować na tym co ktoś wprowadził do bazy danych .
Bardzo się cieszę ,że ta dwójka znalazła fajny domek , bo tak to widzę a nie inaczej

.
Ivarova - dzięki

EDIT:literówka