To jeszcze co do Bytomia FElunia:
"Dziś o historycznej wartości miasta decydują w głównej mierze XIX wieczne kamienice, których wyjątkowa różnorodność stawia Bytom w czołówce polskich miast ze względu na ich wartość historyczną. Na terenie Bytomia znajduje się niemal pełny przekrój trendów architektury przełomu XIX i XX wieku, począwszy od stylów historyzujących, poprzez modernizm i secesję na ekspresjonizmie i funkcjonalizmie skończywszy." http://kamienicebytomia.republika.pl/Dla mnie na chwilę obecną Bytom jest przeprzepiękny! Mieszkam tu 4 lata a wciąż nie znam wszystkich ulic i kamienic w samym centrum i śródmieściu. Z auta gapię się i podziwiam. To miasto mnie zachwyca, absolutnie

A szczególnie, że Bytom pięknieje w oczach - kamieniczki są remontowane, zakłada się wspólnoty mieszkaniowe (a to coś zupełnie innego niż administracja osiedlowa, bo mamy swojego prywatnego zarządce, który jest na każde zawołanie). Kamienice mieszczańskie są tak piękne, ogólnie i w swoich szczegółach, a jak jeszcze są wyremontowane to po prostu oklaski dla geniuszu architekta. Tylko, że tego wszystkiego nie widać jak się przejeżdża obrzeżami Bytomia, to trzeba wejść w niego , żeby zauważyć. Żadna kamieniczka się nie powtarza, każda jest inna, a trzeba pamiętać, że to nie są biedne kamienice - Bytom był kiedyś jednym z najbogatszych miast i te kamienice są właśnie odzwierciedleniem dawnej świetności.
Ja w Bytomiu zakochałam się nocą, kiedy byłam tu na przedstawieniu teatralnym - 2h FAUST o 22 w nocy. To było coś tak niesamowitego, że oczy mi prawie wypadły. To był i horror i mistycyzm w jednym, a Bytomianie stali jak zaklęci dookoła rynku, bo teatr był na środku tego wielkiego placu. Nikt nawet się nie ruszał, nie oddychał, ludzie zaczarowani. To była magia, bo u nas w Siemianowicach to jedyne czego można się doczekać to gotowania żuru. Potem zrobiliśmy sobie spacer zaułkami Bytomia, uliczkami, między kamienicami różnego rodzaju. Nie raz w przed wejściem do kamienicy czy przy bramie stali różni faceci, ale wiecie co... ja się kompletnie nie bałam choć była noc. Błyszczący bruk był oświetlony lampą latarni, dookoła kompletna cisza... ale to wszystko było przyjazne... nie jak u mnie w mieście, czy w Chorzowie gdzie bałam się nawet w biały dzień. Poczułam się jak u siebie, chciałam być częścią tego miasta - to miasto mnie zaczarowało.
A ludzie na ulicach są dla siebie mili, uśmiechają się do siebie, zagadują. U nas w Siemianowicach (biedniejsze miasto od Bytomia, ale oni o tym nie wiedzą, bo do roczników statystycznych nikt tam nie zagląda nawet) każdy tak zadziera nosa, przechwala się, zazdroszczą, panuje zawiść. I to nie jest tylko moje zdanie, moja siostra, która nadal tam mieszka ma to samo spostrzeżenie, dlatego ja od razu zauważyłam, że w Bytomiu jest inny klimat.
Mieszkam tu 4 lata i kocham to miasto!
Ja mam kontakt z Bytomianami, bo prowadzimy stronę na fb i mamy już prawie 1500 lajków ;p To jedni kochają to miast a inni na wszystko narzekają- nie dadzą kasy z unii na remonty to źle, dadzą kasę z unii na remonty - też źle, bo daliby matkom na wykarmienie dzieci

nie raz odchodzą tu jaja jak berety

Ale ja tu się czuję jak ryba w wodzie

Sorki za

ale Twoim pytaniem wczoraj wywołałaś w mojej głowie istną burzę
