muza_51 pisze:U nas wszystkie koty są śliczne.
O tak!
Choć jak się przeprowadziliśmy do Jarosławia, to w sąsiedztwie mieszkały autentycznie brzydkie koty, nigdy takich nie widziałam. Dachowce, duże, o brzydkich, podłużnych pyszczkach z kwadratową szczęką. Ale to było wiele lat temu, już takich teraz nie spotykam.
Cała banda zaokienna jest urocza - Biedronki są kuliste i wyjątkowo puchate, ich brat Puchacz jest od nich dużo mniejszy. Taki mikrokotek, patrzący spode łba. Czarna Kropka jest uroczą przylepą, łasi się i mruczy, jej siostra Śliniak (długo myślałam, że to kocurek) jest nieśmiała, ale złapana przy jedzeniu pozwala sie głaskać. Ma dziwny zwyczaj, często siedzi z otwartym pyszczkiem (po tym ją można poznać). Kiedy ją wysłałam na sterylkę prosiłam w lecznicy, żeby jej ten pyszczek obejrzeli, osłuchali ją czy nie ma czegoś w gardle, w tchawicy. Nic nie znaleźli, taka widać jej uroda. Makaron (oficjalnie Makary) wyrasta na pięknego kocura - sprężystego, długonogiego. Miło patrzeć jak biegnie, porusza się jak tancerz.
No i najstarsza (choć zaledwie nieco ponad roczna) Gapa - czarna i nieufna. Złapanie jej i wysterylizowanie uważam za największy sukces. Czekałyśmy tak długo, bo ciągle jeszcze karmiła Puchacza i Biedronki, choć miały już trzy miesiące.
A dziś widziałam Gapę skaczącą do listka na gałązce i szalejącą w trawie, jak kociak.