Bytomskie Łobuzy cz. 9 - Walczymy!zdj str 96-100

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 03, 2016 15:33 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 9 - Walczymy!

Mogę pożyczyć czarnidełko na weekend :D Nawet dowiozę Lakino ;)
Martuś, ja też nigdy nie myślałam, że będę tutaj mieszkać, ale od Bytomia nikt nie ucieknie ;p Wyskakuje w najmniej spodziewanym momencie :D Nawet raz byłam w górach i na drogowskazie z oznaczeniem różnych gór, ktoś dorysował strzałkę i dopisał Bytom ;p Super się tu mieszka. To takie pozytywne miasto. I gdziekolwiek mówię, że "jestem z Bytomia" to ludzie reagują entuzjastycznie nie wiedzieć czemu :ryk:
Tak Dorotko wszystkie kotki są piękne :)
Kotimont :)

A dziś do Bytomia zawitał śnieg Ooo na razie nieśmiały, ale zauważalny.

Ja sprzątam mój pokój już drugi dzień. Teraz odgarniam miejsce pracy, czyli biurko i czego ja tu nie miałam ooo wyrzuciłam worek śmieci! Ale mi teraz lżej na duszy. Uwielbiam wyrzucać i odgracać się.

Przyszedł listonosz i przyniósł duży list. Poprosił o firmową pieczątkę. M. zamknął drzwi i chciał oczami przepalić kopertę, która była zaadresowana do mnie a nadawcą był Instytut Kultury Wizualnej. "Będzie wystawa, będę otwierał czerwone wina dla gości!" gada! Otwieram kopertę a tam faktura za kurs :ryk: prawie się popłakoł ;p No wybacz drogi mężu, żem jeszcze nie ten kaliber, żeby mnie zapraszano na wystawy indywidualne :mrgreen:

Zabrałam się też za moją stronę i własne zdjęcia. Nie mogę dłużej od tego uciekać. Nie wiem dlaczego tak się tym stresuję... przez to nie mogę tego ruszyć dalej. Ech... Jak napisać na stronie kategorię "zwierzęta" - słowo zwierzęta obraża zwierzęta wg mnie. Może Kot i Pies, ale to znowu nie będzie np króliczka. Pupile? Tak trochę niezbyt... nie wiem. Może coś poradzicie :201494

Nie umiem w nocy spać. Też tak macie? Budzę się koło 3 i jestem wyspana. Więc chodzę z kotami po mieszkaniu, karmie je (w końcu się przyzwyczają), obejrzałam film i zrobiła się chyba 6 rano. Trochę to wkurzające. W końcu kupię awiomarin, bo ma środek nasenny i będę łykać żeby przespać noc :/
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw lis 03, 2016 16:03 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 9 - Walczymy!

klaudiafj pisze: Przecież kocham ją tak mocno, dzięki niej tu jestem, to ona wyciągała mnie z najgorszych depresji, zawsze przy mnie była, a ja ją zawiodłam :placz: :placz: :placz: Zawiodłam i każdy może mówić co chce, zawiodłam :( Bo nie wiem co robić...

Nie bzdurz, sorry za szczerość.
Jesteś Bogiem? Nie. Więc jak mogłaś ją zawieść? Nie masz takiej mocy niestety, gdybyś miała to byłaby zdrowa.
Ja to wiem, człowiek zawsze ma do siebie pretensje, zawsze się zastanawia czy zrobił wszystko, a co by było gdyby zrobił inaczej, a może było można...
Kochana, to nie ma sensu i nie możesz tak myśleć.
Kitunia wygląda pięknie, z tego co piszesz jest zadowolona z życia, ma komfort. Nic więcej nie możesz niż to wszystko co robisz :( No niestety tak to już jest. Jedyne co możesz to w komforcie doprowadzić ją do końca drogi, z milością i czułością, i oby ta droga trwała jak najdłużej :ok:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 03, 2016 17:28 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 9 - Walczymy!

Tak Casico może to i bzdury, ale ja już nie wiem co myśleć :( Wierzyłam w cud, a jednak choroba postępuje. Może jeszcze się wycofa, może zatrzyma, może...ile czasu mamy? ile go zostało? Nikt nie wie ;(
Dziś jest 1 miesiąc i 3 tyg od ostatniej wizyty u onkologa. Z Kitusią miało być tylko gorzej, a jest tylko lepiej. Wydobrzała, wypiękniała, skacze jak chce, na pewno nic jej nie boli dzięki b17 i na pewno jest totalnie spokojna i wyluzowana. Bunondol leży nie używany i oby tak dalej. Tłumaczę to sobie jak wetka - po operacji tak by nie było. Na chemii tak by nie było.. Onkolog mówiła, że żadna chemia nie zadziała w przypadku Kitusi, a wyciąć się tego nie da. Ciągle to sobie muszę w głowie powtarzać, jednak wyrzuty sumienia, kiedy widzę jak Kitusia z tą łapką chodzi, kierowane są wprost do mnie, we mnie i wbijają się jak sztylety - mogłaś coś zrobić, ale to zostawiłaś :płacz: choć rozsądek jeszcze mówi - dziewczyno, nie miałabyś już kota..

A tak dalej o Kitusi to w nocy, bo nie spalam, usłyszałam buczenie! Buczy kot i buczy... w końcu wstałam, żeby wkroczyć między Kitusię i Tosię, bo Tosia często zaczepia Kitusię. I co widzę - biedna, mała Tosia śpi w posłanku, a Kitusia siedzi na ławie i terroryzuje Marysię, która w rozpaczliwym geście, leży żałośnie na mojej torbie na szafce wyżej jakby ją ktoś batem po plecach okładał. Musiałam ściągnąć Marysię i ją pocieszyć, a dla odmiany Kitusię ochrzanić, że co robi tej Marysi biednej i wylizanej. Więc chyba z Kitusią jest całkiem nieźle skoro wdaje się w takie zabawy. No, zabawa się nie udała, ale może następnym razem będzie lepiej :ryk:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw lis 03, 2016 17:55 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 9 - Walczymy!

Klaudia, cuda zdarzają się rzadko, o ile w ogóle. Ciesz się, że Kitusia jest w dobrej formie, mimo okrutnego chróbska, to jest powód do radości, ogromny.
Ja też mogłam się starać, ciągnąć Rysię do onkologa, na rozliczne konsultacje, tylko po co? Mnie wet z miejsca odradził chemię w tym konkretnym przypadku, a ja mam do niego zaufanie. Przecież i Ty masz zaufanie do swojej wetki. Komuś trzeba zaufać. A i na mnie zrobiła Twoja wetka bardzo dobre wrażenie, pisałam Ci. Więc skoro wg niej taka kuracja jką stosujesz u Kitusia, to najlepsza z opcji, to cóż możesz zrobić? Męczyć ją egoistycznie?
Opowiadałam mojej wetce, bardzo zainteresowanej kuracją B17 o Kitusi, skąd wiem o tym specyfiku itp. Pierwsze jej pytanie - czemu nie było operacji? Odpowiedziałam dlaczego i moja wetka powiedziała dokładnie to, co piszesz, że takie rozległe operacje, operacje okaleczające nie mają sensu.
Pomyśl, że dostałyście czas na czułe pożegnanie, cieszcie się sobą, tyle możesz. I powiem Ci, że Wam zazdroszczę, bo my mieliśmy na pożegnanie 13 dni w ciągłej męce, nerwówie i strachu, a Rysia już nie była tym radosnym, zadowolonym z życia kotem.
Pomyśl, że zrobiłaś dla Kitusi wszystko, są rzeczy, których się nie przeskoczy, niestety.
Trzymajcie się i oby dobre samopoczucie Kitusi trwało jak najdłużej :ok:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 03, 2016 19:13 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 9 - Walczymy!

Macie do siebie szczęście, dziewczyny. Ty i Kitusia :1luvu:
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazek
Obrazek

Batumi [*] 1.06.2009
Padzioch [*] 20.09.2014
Tereska [*] 10.09.2018
Iga [*] 9.10.2019

Kotimont

 
Posty: 1792
Od: Sob cze 13, 2015 22:34

Post » Czw lis 03, 2016 23:43 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 9 - Walczymy!

I oby te szczęście trwało jak najdłużej. :ok: :ok: :ok: :ok:
Niestety nikt nie zna czasu ani godziny, musimy żyć z taką świadomością i cieszyć się dniem dzisiejszym.
TO DLA WAS
Obrazek

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26798
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 04, 2016 13:18 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 9 - Walczymy!

Tak Casico to prawda, że mamy czas dla siebie z Kitusią i to jest jak nagroda po tych wszystkich wspólnych latach, że nadal możemy być razem. Niestety nie wiem ile Kitusia ma lat, ale chyba lekka ręką mogę liczyć w nowym roku 16ście. Jesteśmy jak bliźniaczki. Ona jest moim sercem. Rozumiemy się bez słów, na jedno spojrzenie oczu. Była ze mną od nastolatki do dorosłej osoby, a ja ją mam od kocięcia. Ile ona musiała mi wybaczyć... :( nigdy nie ugaszę wyrzutów sumienia. Od pewnego czasu staram jej się wynagrodzić wszystkie dni złe, które były. A co było złe.. choćby Kitusiowa dieta odkąd była kocięciem. Paskudna, marketowa. Nie to co teraz ma Tosia. I wiele takich rzeczy, kiedy uczyłam się życia z kotem. Wyrzucam sobie wszystko. Ale odkąd poszłam na swoje, a to już będzie 9 lat (aż nie wierzę) to całe nasze życie zmieniło się na lepsze. Kitusia dostała Maciusia i każdy dzień był wynagradzaniem dnia poprzedniego. Kitusia nigdy nie chorowała. Ja z nią przez pierwsze lata nie byłam u weta (przynajmniej nie pamiętam tego) aż pokazały się robale w kupie. Nie była też szczepiona, kiedy była mala, dopiero w którymś roku. Kiedy przeszłyśmy na jedzenie whiskas po najtańszych puszkach to myślałam, że to szczyt luksusu. Potem dowiedziałam się o Royal Canin, nawet nie wiem czy przed czy po Maciusiu. To tyle lat, wszystko mi się miesza. Sterylizacje miała w wieku chyba 6-7 lat dopiero, podczas operacji wyszło, że ma początki ropomacicza. Ale i tutaj wszystko przeszło bez uszczerbku na zdrowiu. Kiedyś nie było internetu. Człowiek był głupi. Ja byłam głupia. I tak z czasem uczyłam się życia z kotami. I dopiero teraz Kitusię dopadła straszna choroba. Mój Maciuś zmarł w 3 dni. Przez dwa dni myślałam, że po lekach wydobrzeje, na trzeci dzień, kiedy chyba dostał wylewu dopiero się dowiedziała, że on umiera i zmarł nagle podczas ostatniej operacji. Niosłam kota do weta jeszcze pokazując mu kwiatki po drodze i gołębie. Nie miałam transporterka. Nie było mnie na miau. Ponad 2 lata temu, a dalej byłam zacofana. I tego dnia już Maciusia nie przyniosłam do domu. Kitusia przeżyła traumę. Czekała na Maciusia przy drzwiach. SZukała go wszędzie w domu. Ja wyłam. W domu było jak w grobie. Koszmarny tydzień. I już byłam na miau. I przywiozłam Marysię, żeby Kitusia miała o czym myśleć, żeby skupiła się na nowym kocie. I tak znowu wszystko się ułożyło. Teraz z Kitusią śpi Tosia w łazience. Tosia chce być blisko Kitusi, więc Kitunia nie jest sama nawet w nocy i na pewno czuje, że Tosia jest obok niej. No wie i czuje, ale w tym sensie, że ma poczucie bliskości kogoś obok siebie, kto chce przy niej być.
Ale mnie wzięło... nie należe do osób, które wspominają dobre rzeczy, tylko katuje się tym co zawaliłam.

Ciągle myślę skąd ta choroba, dlaczego akurat ta, a nie inna...

Kotimont mamy :1luvu:

Gosiu dziękuję :1luvu:

Wczoraj znowu było pranie kota o 24. Kot rwał się, wyrywał, wyglądał żałośnie, tak, że już żałośniej być nie mogło. Kupka mokrego, kociego nieszczęścia. Uwielbiam potem zawinąć moje kociątko w ręcznik i tulić do siebie, a moje kociątko wtula się we mnie - to trochę sadyzm ;) Ale... w ręczniku kupa kociego nieszczęścia, a kocia kupa rozmazana po całym przedpokoju i salonie, znowu!
Normalnie Tośka nie umie robić kupy. Tym razem chyba bombki nie wisiały na moim włosie z kociego tyłka, bo kupa była miękka, a nawet miejscami maziasta, a jednak Tośka ma traumę jak kupa nie chce odpaść z tyłka. Inny kot cierpliwie czeka, a co Tośka robi? Co zrobiła wczoraj? Wyskoczyła jak z procy z kuwety, rozsypując żwir i biegła przez mieszkanie jak najszybciej, skacząc przy tym, co by ta wredna kupa przyklejona do Tosiowego tyłka odczepiła się w locie.
Wybaczcie dosłowność.
Kot przy tym śmierdzi, bo jest cały z kupy.
No to jak mam nie zafundować jej kąpieli. A wczoraj prawie była bardzo przyjemna ciepła woda, więc to czysta przyjemność, niech Tośka nie narzeka. Nie to, że mamy tu takie warunki, że ciepła woda jest luksusem, ale na kranie takim z wajchą ciężko zawsze ustawić odpowiednią dla kota ciepłość wody, a wczoraj akurat się udało.
Kiedy odpakowałam dziecię moje z ręcznika, uprzednio wycierając łapinki, brzuszek mój kochany, ogonek, to stanął przede mną nie kot, a jakiś szczur mokry i chudy. Bardzo to było śmieszne i smutne, bo mokre.
No, ale od razu fajnie jest się lizać, bo nawet kot nie lubi lizać futerka, jak futerko jest brudne z kupy.

Ale zastanawiam się co powoduje, że Tośkę znowu zaatakowała własna kupa. Albo coś z jedzeniem, albo ja za dużo włosów tracę z głowy i Tośka zawsze jakiegoś wsunie. Parafiny chyba w tej sytuacji nie powinnam zakupić.

A tak oprócz tego to Tosia jak odkurzacz zjada każdą porcje jedzenie, swoją i sióstr. Mam teraz szuflady wypchane jedzeniem, które w końcu smakuje moim kotom. I Tośka potrafi zjeść na raz kilka porcji. Dupa bez dna... A choćby i jej się ulewało to starczy tylko, że usłyszy znajomy brzęk talerzyka i już sterczy na blacie, gdzie szykuję jedzenie.

A właśnie, chciałam Wam powiedzieć jaka Tosia jest słodka. Jak zabieram się za nakładanie na talerzyk jedzenia, które Tosi posmakuje na powąchanie, to ona tak mi się tula głową w ręce, normalnie tak bardzo aż nie wiem jak to opisać, jakby chciała okazać całą swoja wdzięczność, że dostaje jedzonko, że ma domek i że jest uratowana, że tak powiem. Ale to trzeba by bylo zobaczyć, zawsze mnie to rozczula, jak ten kotek potrafi okazać wdzięczność :D Oczywiście ja wdzięczności nie oczekuję, ale rozczula mnie to że aż topi.

Marysia za to dostała już 3 dawki leków na uspokojenie, choć w sumie leki to to nie są. Są to suplementy diety. I wczoraj wieczorem miala świetny humor i bawiła się ślicznie. Ona też jest taka slodziutka. Wszystkie moje dziewczyny to sam cukier. Co patrzę na jedną to myślę, że to jest najsłodsze, a potem idę do drugiej i myślę, że ta jest najsłodsza i każda jest jak miód, ale wszystkie są zupełnie inne.

Otwarłam wczoraj jeszcze suchego applawsa. I też smakowało.

A Tośka wczoraj spadła z wanny na boczek Kitusi :roll: I Kitusia biedna była w szoku.

Dobra, pogadałam se ;p to tak do kawy :)

edit. Maryśka dumająca na wannie:

Obrazek
Nie pokażę Wam jak ona się wylizała na boczku, bo to wstyd taki łysy kot. No, ale zobaczymy, czy te tabletki podziałają. A dziś było pranie Marysi. Miała luźną kupę, niemal biegunkę i trochę krwi w kupie. Ale nie przejmuję się, bo badania jasno wykazały, że nic jej nie ma, więc to pewnie jak mówi wetka, trochę się coś podrażniło, może od tej sierści, którą tak zjada namiętnie.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt lis 04, 2016 17:25 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 9 - Walczymy!

Bardzo lubie Was czytać. Mimo ze mało pisze to naprawdę czytam i podziwiam.
Casica ma 100% racji. Klaudia robisz wszystko co sie da. Szczerze ja nie wiem czy ja bym tyle zrobiła.
Chociaz jak wspominam chorobę Moli, operacje, przepuklinę przeponowa, martwicę skory to jest impuls i człowiek wymyśla takie rzeczy na które w normalnym dniu nie wpadłby. Emocje zawsze kierują człowiekiem.

U Was jest wesoła Chatka :ryk:
Te kocie kupy na włosach z du**y mnie rozwalają :ryk: (przepraszam ale jakos mi sie zrymowało :ryk: )
Pranie kota o 24 :ryk:
Fuks czasami zgubi Bobek spod ogonka, ale to juz sprząta Moli. Tak zakopuje ostro smród ze wiem ze jest cos na rzeczy i trzeba iść zobaczyc co towarzystwo wymyśliło :ryk:

Marysia jest piękna- życzę jej duzo zdrowia.

Z miłością od pierwszego wejrzenia to wiem o czym piszesz, chyba u Mirki na wątku. :kotek:
Fuks- jedno zdjęcie i odpalałam samochod do sosnowca :ryk:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Pt lis 04, 2016 17:34 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 9 - Walczymy!

hah :mrgreen: Dziś po czesaniu szorowałam wałkiem do ubrań podłogę i wszystko gdzie mogły moje włosy spaść. Codziennie staram się odkurzać i sprawdzam jak Tosia coś dziwnie mlaszcze, ale i tak ona zawsze jakiegoś włosa zje. Nie wiem jak rozwiązać ten problem... przecież się nie ogolę :)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt lis 04, 2016 17:38 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 9 - Walczymy!

Jak miałam dywany to tez jeździłam rolka co jakis czas bo jednak odkurzacz nie zawsze wszystko zbierze.
Nie mam dywanów :mrgreen: mam wygolone włosy :ryk:
Mam mały chodnik w sypialni pod łóżkiem ale tam moich włosów nie ma. :)

Ty masz długie i piękne włosy, pamietam jak nosiłam włosy po pas... ale miałam problemów :strach:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Pt lis 04, 2016 17:55 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 9 - Walczymy!

Moje włosy są bardzo delikatne i przez to plączą się wszędzie i na wszystkim. A teraz są suche koszmarnie, żaden szampon mi nie pasuje :/ Ale jestem teraz na 10tym sezonie Beverly Hills i spodobały mi się włosy za ramiona i takie fryzurki, więc się obetnę. Na zimę to i tak wygodniej.
:)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt lis 04, 2016 18:10 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 9 - Walczymy!

O ten serial to kultowy jest :smokin:
Miałam tam kilku "ukochanych" :ryk:

Tylko sobie grzywki nie zrób kręconej na wałek :ryk:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Pt lis 04, 2016 18:12 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 9 - Walczymy!

Haha ja wlasnie nie wiem w kim kocham sie bardziej :D Stive czy Dawid.. Kiedys Dylan ale teraz Dylan dla mnie za chudy :ryk:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom


Post » Pt lis 04, 2016 21:15 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 9 - Walczymy!

Obrazek
beka :20145 :20145 :20145

Cudna muzyka https://www.youtube.com/watch?v=-uJ61jg ... aSVkb_XLt4 czerwone wino, zapalona świeca, relaks, marzenia, klimat, wieczór, zdjęcia, spokój, śpiące koty, ciepło, jesień.... i wrócił do domu :evil: Czar prysnął :201436 :201435

Tośka!
Obrazek
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Lifter, puszatek, Silverblue i 24 gości