Bungo pisze:MajeczQa - zmień tytuł wydarzenia na FB
Zmienię dopiero jak będzie u mnie i spokojnie odetchnę.
W międzyczasie pani chciała go już przekazywać swojej ciotce, na co się nie zgodziłam.
Strasznie się martwię. Wieści były pozytywne, a nagle mnie olśniło że kotu dzieje się coś niedobrego i nie jest to kwestia tej chwili tylko od początku nie było chyba dobrze...
Mniej więcej dzieje się tak :
(cytuję z fb)
Lucuś sika nam na łóżka jak mąż był 4 dni w delegacji kot był spokojny a jak tylko chłop wrócił zaczęło się najgorsze dziś siedział w łazience przez 10 h bo nie ma nas w domu przez tyle godzin. On potem sploszony.Bylismy u w sumie weterynarza Pęcherz jest w porządku. Za mało czasu dostał na szanse... Nie przypuszczałam ze mój mąż dostanie jakiegoś szału. Zaraz posypie hejt w naszą stronę ale jestem winna wyjaśnienia. Nie sądziłam ze Lucuś tak boi się mężczyzn
czytaj ze zrozumieniem kot dziś sobie rano sam wszedł do łazienki i nie miał ochoty wyjść , nikt go nie zamykał tam na siłe więc nie znasz sytuacji to nie dorabiaj kobieto tu jakiś niestworzonych historii Lucus najwyraźniej nie czuję się dobrze w nowym miejscu skoro sika do łóżka bo w ten sposób pokazuje że jednak coś mu ewidentnie nie pasuje Gdyby Lucus był zadowolony z nowego domu to by nie sikał Nikt mu nic złego nie robił niestety sam nie może nam powiedzieć co mu nie pasuje bo z pewnością Aga by spełniła wszystko co by sobie zażyczył
Miał zmieniany żwirek bo może mu nie pasował nie pomogło miał zmieniane miejsce kuwety bo może tamta stała w nieodpowiednim miejscu nie pomogło oczywiście kocie feromony do kontaktu żeby się nie stresował Spanka ulubione na parapecie żeby czuł się dobrze nie pomaga Lucus chyba nie ma wcale ochoty tam mieszkać po prostu Aga wylała tony łez bo co ma jeszcze zrobić kiedy stara się jak może a Lucus niestety nie chce się przekonać. A nie mieszka w domu sama ....
Oczywiście to właśnie behawiorysta poradził zmiany żwirku przestawienie kuwety czy zwiększenie kuwety bo może tamta za mała to nie jest tak że się nic nie robiło ale Lucus wygląda dalej na zestresowanego i najgorzej ze nie wiadomo dlaczego skoro staramy się aby miał wszystko co tylko najlepsze
Niby są feromony w kontakcie w każdym pokoju ale może faktycznie obroża byłaby lepsza
Taaak no przecież on przyjechał z obrazka dokładnie czyli obróźka też się nie sprawdziła
To są wypowiedzi z domu Lucka - jedne pisane przez tą panią, drugie przez jej siostrę. Są trochę rozbieżne, bo np się okazało że nie ma feromonów we wszystkich pokojach (jest tylko ten jeden który im na początku kupiłam) i kot wychodzi sikać do innego pokoju, nie nosi też obroży, bo pani o niej zapomniała w tym ferworze, a Lucek jednak nie był pod opieką behawiorysty tylko pani poszła sama w odwiedziny do koleżanki i bez widzenia kota została zalecona melisa i kocimiętka

Pani mu też badała pęcherz i mocz, u mnie też nie stwierdzono u niego żadnej choroby.
Dodatkowo pani wspominała o braku apetetu co mnie totalnie przeraziło, bo z nim się dosłownie walczyło o żarcie... On potrafił wtrąbić 2 puszki 200g plus suchą karmę, plus podjadać domowe jedzenie....
Nie mogę uwierzyć....

Co stało się z Luckiem, który przeżył w życiu piekło, wyszedł ze wsi, zapomniał cierpienia, zdobył zaufanie pomimo tylu krzywd, był przerzucany kilka razy - wieś, garaż, klinika ( był na luzie), potem dt u studentek(tam nie było do końca ok bo go nie akceptowali), potem u mnie w dzikim sajgonie (wbrew wszytskiemu też było całkiem ok) i ten dom....
Boję się, bardzo się boję, że kolejne miejsce może być już dla niego o jedno za dużo...
Chcę go mieć już przy sobie i wiedzieć co jest grane. Pomóc mu i walczyć z nim. W internecie wygoglałam jakieś spotkanie z behawiorystką, która publikuje książki. O ile nic mnie nie zatrzyma to pójdę.
Póki co nie myślę o tym co będzie dalej. Chcę odzyskać starego dobrego Lucka. Musimy razem stanąć na nogi.