Białaczkowy Lucek [*]

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw paź 27, 2016 17:44 Re: Ze wsi na salony - białaczkowy Lucek juz w DS <3!

Bungo pisze:MajeczQa - zmień tytuł wydarzenia na FB

Zmienię dopiero jak będzie u mnie i spokojnie odetchnę.
W międzyczasie pani chciała go już przekazywać swojej ciotce, na co się nie zgodziłam.

Strasznie się martwię. Wieści były pozytywne, a nagle mnie olśniło że kotu dzieje się coś niedobrego i nie jest to kwestia tej chwili tylko od początku nie było chyba dobrze...

Mniej więcej dzieje się tak :
(cytuję z fb)

Lucuś sika nam na łóżka jak mąż był 4 dni w delegacji kot był spokojny a jak tylko chłop wrócił zaczęło się najgorsze dziś siedział w łazience przez 10 h bo nie ma nas w domu przez tyle godzin. On potem sploszony.Bylismy u w sumie weterynarza Pęcherz jest w porządku. Za mało czasu dostał na szanse... Nie przypuszczałam ze mój mąż dostanie jakiegoś szału. Zaraz posypie hejt w naszą stronę ale jestem winna wyjaśnienia. Nie sądziłam ze Lucuś tak boi się mężczyzn


czytaj ze zrozumieniem kot dziś sobie rano sam wszedł do łazienki i nie miał ochoty wyjść , nikt go nie zamykał tam na siłe więc nie znasz sytuacji to nie dorabiaj kobieto tu jakiś niestworzonych historii Lucus najwyraźniej nie czuję się dobrze w nowym miejscu skoro sika do łóżka bo w ten sposób pokazuje że jednak coś mu ewidentnie nie pasuje Gdyby Lucus był zadowolony z nowego domu to by nie sikał Nikt mu nic złego nie robił niestety sam nie może nam powiedzieć co mu nie pasuje bo z pewnością Aga by spełniła wszystko co by sobie zażyczył


Miał zmieniany żwirek bo może mu nie pasował nie pomogło miał zmieniane miejsce kuwety bo może tamta stała w nieodpowiednim miejscu nie pomogło oczywiście kocie feromony do kontaktu żeby się nie stresował Spanka ulubione na parapecie żeby czuł się dobrze nie pomaga Lucus chyba nie ma wcale ochoty tam mieszkać po prostu Aga wylała tony łez bo co ma jeszcze zrobić kiedy stara się jak może a Lucus niestety nie chce się przekonać. A nie mieszka w domu sama ....


Oczywiście to właśnie behawiorysta poradził zmiany żwirku przestawienie kuwety czy zwiększenie kuwety bo może tamta za mała to nie jest tak że się nic nie robiło ale Lucus wygląda dalej na zestresowanego i najgorzej ze nie wiadomo dlaczego skoro staramy się aby miał wszystko co tylko najlepsze


Niby są feromony w kontakcie w każdym pokoju ale może faktycznie obroża byłaby lepsza


Taaak no przecież on przyjechał z obrazka dokładnie czyli obróźka też się nie sprawdziła



To są wypowiedzi z domu Lucka - jedne pisane przez tą panią, drugie przez jej siostrę. Są trochę rozbieżne, bo np się okazało że nie ma feromonów we wszystkich pokojach (jest tylko ten jeden który im na początku kupiłam) i kot wychodzi sikać do innego pokoju, nie nosi też obroży, bo pani o niej zapomniała w tym ferworze, a Lucek jednak nie był pod opieką behawiorysty tylko pani poszła sama w odwiedziny do koleżanki i bez widzenia kota została zalecona melisa i kocimiętka :roll:
Pani mu też badała pęcherz i mocz, u mnie też nie stwierdzono u niego żadnej choroby.
Dodatkowo pani wspominała o braku apetetu co mnie totalnie przeraziło, bo z nim się dosłownie walczyło o żarcie... On potrafił wtrąbić 2 puszki 200g plus suchą karmę, plus podjadać domowe jedzenie....
Nie mogę uwierzyć.... :strach:
Co stało się z Luckiem, który przeżył w życiu piekło, wyszedł ze wsi, zapomniał cierpienia, zdobył zaufanie pomimo tylu krzywd, był przerzucany kilka razy - wieś, garaż, klinika ( był na luzie), potem dt u studentek(tam nie było do końca ok bo go nie akceptowali), potem u mnie w dzikim sajgonie (wbrew wszytskiemu też było całkiem ok) i ten dom....
Boję się, bardzo się boję, że kolejne miejsce może być już dla niego o jedno za dużo...

Chcę go mieć już przy sobie i wiedzieć co jest grane. Pomóc mu i walczyć z nim. W internecie wygoglałam jakieś spotkanie z behawiorystką, która publikuje książki. O ile nic mnie nie zatrzyma to pójdę.
Póki co nie myślę o tym co będzie dalej. Chcę odzyskać starego dobrego Lucka. Musimy razem stanąć na nogi.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw paź 27, 2016 19:20 Re: Ze wsi na salony - białaczkowy Lucek juz w DS <3!

Parę dni nie zaglądałam na forum, a tu takie wiadomości :(
Biedny Maluszku [*], śpij spokojnie.
Doniesienia z domu Lucka są rzeczywiście niepokojące. Nie dziwię się, że się martwisz. Oby jak najszybciej kiciusiowi wrócił apetyt i dobre samopoczucie.
Obrazek Obrazek
Sprawdź, czy kupujesz produkty firm prowadzących testy na zwierzętach: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=8&t=156138
http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=600483

alata

 
Posty: 1989
Od: Pt lis 19, 2010 1:25
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pt paź 28, 2016 0:36 Re: Ze wsi na salony - białaczkowy Lucek juz w DS <3!

:( nie dojdziemy, szkoda lucka.
Z autopsji wiem jak wygląda taka spirala złości: kot sika, ty wracasz zrąbana z pracy, i musisz spać na podłodze albo na foli bo wszystkie materace/kanapy zasrane/zasikane, irytuje Cię kot i chcesz ofiarować bogom sierścia,więc od czasu do czasu rzucisz mięsem w jego stronę, a kot wtedy jeszcze bardzie sika. mieliśmy tak 16 lat, ale to była ukochana kotka mojego męża, więc...trochę inna symetria.

jednakowoż nieważne, istotne jest to żeby Lucek wrócił do Ciebie jak "stary" Lucek. i za to trzymam kciuki.

a dla szkrabinki światełko (*) :cry:
Obrazek Obrazek
PRZEPRASZAM ZA BRAK POLSKICH ZNAKOW.

Rakea

Avatar użytkownika
 
Posty: 4915
Od: Śro lis 14, 2007 23:56
Lokalizacja: Praga nad Wisłą

Post » Pt paź 28, 2016 16:19 Re: Ze wsi na salony - białaczkowy Lucek juz w DS <3!

Jak spirala, no co wy :roll:
Przecież to nie jest wina Lucka tylko tamtych ludzi.
Przez mój dom przewinęło się kilka "trudnych" kotów po przejściach, a i kota z zepsutą hydrauliką mieliśmy.
Wszystko można ogarnąć, tylko potrzebna jest miłość, cierpliwość i czas.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Pt paź 28, 2016 19:01 Re: Ze wsi na salony - białaczkowy Lucek juz w DS <3!

Baltimore - a gdzie napisałam ze to wina lucka?
Obrazek Obrazek
PRZEPRASZAM ZA BRAK POLSKICH ZNAKOW.

Rakea

Avatar użytkownika
 
Posty: 4915
Od: Śro lis 14, 2007 23:56
Lokalizacja: Praga nad Wisłą

Post » Pt paź 28, 2016 19:31 Re: Ze wsi na salony - białaczkowy Lucek juz w DS <3!

Rakea, specjalnie napisałam "wy" żeby nikt nie brał mojego wpisu personalnie.

Lucek nawet tam nie zdążył się zaadaptować, nie dostał szansy.
A jeśli Majeczqa i jej piesio dali radę, to każdy inny układ wydaje się być łatwiejszy.

On mi się bardzo kojarzy z naszym Baltazarem, który początkowo reagował na TŻ wręcz agresją, a TŻ chciał pokazać kto tu będzie rządzić. Krew się lała strumieniami, dosłownie (Z TZta oczywiście, za to Baltazar nie raz został przyduszony). Ale pewne sprawy udało się TZtowi przetłumaczyć, kilka razy został sam z koteckami na dłużej, i teraz jest to ukochany kotecek tatusia, choćma na koncie wiele stłuczonej porcelany, doniczek i obsikanych mebli, telewizorów, komputerów etc.

Bardzo ubolewam od początku, że ani nie mogę go wziąć, ani nie udało mi się znaleźć mu domu u kogoś odpowiedzialnego.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Pt paź 28, 2016 22:58 Re: Ze wsi na salony - białaczkowy Lucek juz w DS <3!

Baltimoore pisze:
Lucek nawet tam nie zdążył się zaadaptować, nie dostał szansy.
A jeśli Majeczqa i jej piesio dali radę, to każdy inny układ wydaje się być łatwiejszy.


Zgadzam się.

A ze spiralą chyba chodziło o to , że to się tak "zapętla" jedno z drugim.
Siknięcia, zamiast jako sygnał .że jest coś nie tak, przeważnie są brane za złośliwość ( jestem uczulona na to stwierdzenie!!! :evil: ) ze strony kota i zamiast mu pomagać problem pokonać to się człowiek wkurza, a kot przeżywa jeszcze bardziej. I leci błędne koło, aż się ma dość.
Myślę że tam tak było, a zamiast zmaleć to narosło. Gdyby choć chcieli wpuścić do domu behawiorystę i leczyć całość sytuacji, wierzę że by to przeszło.


Siedzę jak na szpilkach i czekam jutra wieczór- ok 20.00 już powinien dojechać...

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 29, 2016 21:16 Re: Białaczkowy Lucek - WRÓCIŁ Z ADOPCJI.... :(

właśnie dojechaliśmy

Przed nami ciężka noc. Pierwsza noc, znowu wszystko zaczynamy od początku, znów muszę zadbać o to żeby nikt z nas nie czuł dyskomfortu, ale ogarniemy.
Lucjan na szczęscie tylko zdezorientowany. Liczę że prześpi się i będzie z górki.
Trochę już zjadł, wysiusiał się do kuwetki, zrobił kontrolę stanu pomieszczeń czy się coś pozmieniało czy też nie i ucieszył się kiedy wyjęłam z szafy jego rzeczy.
Jest nieco przestraszony (raz nawet nafuczał na mnie, a potem strasznie się najeżył jak coś hałasowało na korytarzu) ale pewnie dużo mu dało że wrócił w znane sobie miejsce. Daję mu spokój, niech się biedaczek wyśpi.
Ja też muszę odpocząć i poczekać jak mi emocje spadną.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 29, 2016 21:27 Re: Białaczkowy Lucek - WRÓCIŁ Z ADOPCJI.... :(

Odpoczywajcie. Trzymam kciuki.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Nie paź 30, 2016 0:28 Re: Ze wsi na salony - białaczkowy Lucek juz w DS <3!

MajeczQa pisze:A ze spiralą chyba chodziło o to , że to się tak "zapętla" jedno z drugim.
Siknięcia, zamiast jako sygnał .że jest coś nie tak, przeważnie są brane za złośliwość ( jestem uczulona na to stwierdzenie!!! :evil: ) ze strony kota i zamiast mu pomagać problem pokonać to się człowiek wkurza, a kot przeżywa jeszcze bardziej. I leci błędne koło, aż się ma dość.
Myślę że tam tak było, a zamiast zmaleć to narosło. Gdyby choć chcieli wpuścić do domu behawiorystę i leczyć całość sytuacji, wierzę że by to przeszło


własnie tego zabraklo, tego zobaczenia ze ta spirala to obled i ze trzeba sie nauczyc brac glebokie wdechy....

nic to, to juz przeszlosc.
teraz trzymam kciuki za to zeby Lucek rano wstal i zaczal dzien jakby to byl kolejny dzien u Ciebie. :ok:
Obrazek Obrazek
PRZEPRASZAM ZA BRAK POLSKICH ZNAKOW.

Rakea

Avatar użytkownika
 
Posty: 4915
Od: Śro lis 14, 2007 23:56
Lokalizacja: Praga nad Wisłą

Post » Nie paź 30, 2016 1:02 Re: Białaczkowy Lucek - WRÓCIŁ Z ADOPCJI.... :(

Dobrze,że wrócił cały.
Coś mi to dziwnie pachnie i chyba każdy z nas widzi ,że nie było tam fajnie.
Poza tym ściema z tym behawiorystą. Może i sobie pogadali ale ten "specjalista" to mało wiarygodny.
Każdy sznaujący się behawior wpierw zleca zrobić badania (morfologia z biochemią, rozmaz manulany, mocz...) by wykluczyć problemy zdrowotne. Potem dopiero bierze się za swoje "leczenie". Gdy badania są ok. zaczyna od wizyty w domu a nie udziela rady na telefon. Skąd ma wiedzieć jak tam u nich jest jak nie ma pełnego obrazu?
Kciuki :ok:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56003
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie paź 30, 2016 1:38 Re: Białaczkowy Lucek - WRÓCIŁ Z ADOPCJI.... :(

Asia, z wypowiedzi kobiety ona wydaje sie troche podporzadkowana mezowi, a w tle to z3 miedzy mezem a luckiem nie nastapila chemia w mig, i sie posypalo. Zagral tez brak determinacji i wiele innych rzeczy. :(
Obrazek Obrazek
PRZEPRASZAM ZA BRAK POLSKICH ZNAKOW.

Rakea

Avatar użytkownika
 
Posty: 4915
Od: Śro lis 14, 2007 23:56
Lokalizacja: Praga nad Wisłą

Post » Nie paź 30, 2016 6:33 Re: Białaczkowy Lucek - WRÓCIŁ Z ADOPCJI.... :(

Rakea pisze:Asia, z wypowiedzi kobiety ona wydaje sie troche podporzadkowana mezowi, a w tle to z3 miedzy mezem a luckiem nie nastapila chemia w mig, i sie posypalo. Zagral tez brak determinacji i wiele innych rzeczy. :(

To ja widzę. Wymyka się słówko do słówka i wiele można doczytać. Niech tylko głupot nie gadają i tyle. Wszystko wskazuje, że kota chciała jedna strona. Chyba oczekiwano ceratowego " pluszaka ". Co to siedzi i nie kurzy się. Facio szkoli żonę pewnie i kota chciał.
Determinację się ma jak się zwierze kocha i stara zrozumieć. Szkoda słów.
Swoją drogą jak ludzie potrafią pięknie gadać.
Nie doczytałam czy była wizyta pa przed oddaniem kota?
Chociaż i z tym różnie bywa.Ale mimo wszystko łatwiej odkryć relacje.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56003
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie paź 30, 2016 10:26 Re: Białaczkowy Lucek - WRÓCIŁ Z ADOPCJI.... :(

Melduję że przespaliśmy noc.
To znaczy...hmmm....
Z nas wszystkich spało tylko moje dziecko i to pół nocy. Inni mieli ciężką bezsenność.
Pies przeżywał że ma znowu kota. Znów muszę go psychicznie odkręcać i uspokajać, bo się wkręcił.
Kot przeżywał że nie zdąży wszystkiego obadać i obwęszyć. Dodatkowo jak zamknęłam drzwi do pokoju to płakał żałośnie bo ciociu ja nie chcę już być sam.
Ja przeżywałam to wszystko i snułam dalekie plany, kursując między kotem a psem i udowadniając że kocham ich wszytskich po równo i nie trzeba zazdrościć i rozwalać drzwi żeby być przy mnie.
Jednym słowem - no nie wyspaliśmy się. Odsypiania stresów nie było.

Kot ucieszył się za to ogromnie jak rano otworzyłam drzwi i doskonale wiedział że jest najważniejszy i ma prawo do wszystkiego.
Jeszcze niespokojnie chodzi po domu, obserwuje moje dziecko ( stwierdzam że jego kontakt z dziećmi się poprawił),wygląda przez okna i przewichrował nawet mi już łóżko (I o dziwo nie nasikał tam, bo sika pięknie do kuwejta).
I może nie powinnam tego pisać ale dostałam też parę razy łapą i zębami, bo myslałam że jest jak dawniej i przekroczyłam jakąś jego granicę. Krew się polała ale mu to wybaczam. I tak go pocałuję, ale jeszcze nie teraz, poczekam na dogodniejszy moment ;)

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie paź 30, 2016 10:34 Re: Białaczkowy Lucek - WRÓCIŁ Z ADOPCJI.... :(

czyli dramatu nie ma
ufffff
teraz wszystkim cos smacznego z zapachem konkurenta podać i powinno jakoś do przodu .....
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 80 gości