strasznie się martwię, kot był w dobrym stanie, ładnie jadł, było ok...a tu takie coś... na jego kastrację i leczenie bazarki. Do dziś już mamy z Mamą dług w lecznicy za niego na 240 zł...
kocur w nocy trochę zjadł, ale objawy nadal się utrzymują - drżenie mięśni, przeczulica, przechylenie główki...nadal zostaje w lecznicy. to się porobiło miał być ciach ciach i po problemie...
kot ma ciężką niewydolność nerek. mocznik przekroczony 3-krotnie, kreatynina 6-krotnie. Objawy neurologiczne nadal się utrzymują. Czekam jeszcze na telefon od wetki w sprawie morfologii i wyniku testu na białaczkę.
Nie wiadomo co się stało...czy kocurek miał już chore nerki wcześniej i narkoza je dobiła, czy to nagła reakcja na narkozę, leki, jakaś reakcja uczuleniowa organizmu w takiej formie...
niech weci szukają powodu i ratunku, kciuki! A co do takich kotów - niespodzianek - tak niestety bywa, że nagle w wyniku zabiegu/narkozy/stresu coś się zaczyna lawinowo dziać w organizmie. No przycupniemy z dobrymi myślami.
kocurek dostaje leki, jest płukany, siedzi pod kroplówką. To moi najbardziej zaufani weci, zajmują się moimi zwierzakami już ponad 12 lat, wysterylizowali "mi" kilkadziesiąt kotów, zrobią wszystko żeby kocurkowi pomóc i wiem że realnie ocenią jego szanse...gorzej jesli jeszcze wyjdzie białaczka, wtedy nie wiem co robić...
kciuki bardzo, bardzo potrzebne dla tego biedulinka