Jestem. Marysia była jak kot z wścieklizną, ale udało się pobrać krew. Poszły dwa badania - lipaza trzustki i jakieś markery na niewydolność nerek, zgodnie z sugestią tamtego weta, mimo tego, że Marysia nigdy nie miała w tym temacie ani razu żadnego odchylenia od normy w badaniach krwi, a wetka też nigdy nie wymacała nic bolesnego w obrębie nerek - no, ale jak się ma kasę to można się badać wzdłuż i wrzesz, tyle że ja już powoli nie wydalam finansowo z tym wszystkim. Chyba przez te markery badanie musi być wysłane do Niemiec, a wynik będzie w czwartek. A co do rezonansu, to najbliższy jest we Wrocławiu, a na Śląsku jest tylko tomograf, więc dlatego był na pewno sugerowany tomograf.
Tak patrzę się na Maryśkę. A może ja za bardzo o te koty dbam... zgodnie z tym, że im ktoś bardziej chucha i dmucha na swoje zdrowie tym częściej choruje. Nie wiem czy ktoś inny by tak latał na te wszystkie badania z tą Marysią mimo, że od roku nic nie udaje się znaleźć, a kot wylizany, czyli że po prostu stres. Nie wiem, ten miesiąc jest mega ciężki. Ale w przyszłym ma być lepiej.
Co do Kitusi to wetka mówi, że na pokazujące się migotki (u Kitusi zawsze widać migotki, ale teraz jakby ciut bardziej je widać i są jaśniejsze) może mieć wpływ wiele rzeczy, łącznie z tym że pogoda wilgotna i łapka, czy kostki reumatyczne mogą boleć. Chociaż teraz chyba jej nie bolą, bo by tak nie chodzila po mieszkaniu intensywnie. Kiedyś wetka mówiła, że nawet zmiana karmy powoduje, że migotki mogą się bardziej pokazać, a przyznam, że w ostatniej paczce z zooplusa przyszła karma applaws. A te migotki pojawiły się dokładnie po otwarciu tej karmy, wcześniej tego nie było. Chciałam kotom dawać zamiast smakołyków inną smaczna karmę, a może narobiłam problemu. A jak Kitul za mną chodził i prosił i dostał miseczkę applawsa to przestawał usatysfakcjonowany, więc tak całkiem mało to tego nie jadła. Nie mogę jej chyba tego podawać.
A dziś rano znalazłam na poduszkach w łazience wymioty wodniste, a na tych poduszkach siedziała Tośka. I nie wiem czy jeszcze Tośka nie ma czegoś z brzuchem. Może znowu coś zjadła. Wczoraj i przed wczoraj była tak okropnie niegrzeczna, że nie dało jej się upilnować. Pojawiła się u nas mucha i tego Tośka nie mogła zaakceptować.
Mam ochotę wziąć i zwariować
Wczoraj:



Kitusia na tym zdjęciu wygląda jak stary koc

zdjęcie jest bardzo nie twarzowe

ale trudno, a to na łapce takie wycięte to jeszcze po badaniu krwi, które miała niedawno.
I dziś Marysia smutna, bo głodna:

Maryśka darła japę, bo nie chciała nigdzie iść a teraz drze japę, bo znowu chce iść. Nie dogodzisz!