MalgWroclaw pisze:Nie pamiętam, ale bardzo się cieszę

to był początek mej kociej drogi.
Dzięki Daszkowi poznałam wielu, wielu ludzi.
Jasio jest "odrzutem"znajomości z lecznicą i Azylu pod Psim Aniołem.
Oba zwichrowane przez los. Oba po przejściach.
Jasio po ciężkiej operacji zadrutowania nogi, stawu i pękniętej miednicy był. Autko się przytrafiło na drodze wychodzącemu kotu w Warszawce. Pani mu podziękowała. Miał 4-miesiące jak do nas trafił.
Daszek to "odrzut" Agneskowy.

To był klan kotów po zmarłej Panie Adzie.
Znaczy się wracał z adopcji .A dlaczego wracał? Bo z radochy ślinił się a to powodowało obrzydzenie u opiekunki. Chciałam wtedy dać dom Bodziowi. Ale Bodzio poznał hanelkę. Więc Daszek trafił do nas. Panią "adopcyjną" Daszka wykryłam w naszej otwockiej gazetce i nie omieszkałam jej napisać to i owo na temat kotów porzuconych i po przejściach. Zaskutkowało wszystko artykułem w gazecie o kotach co to tylko w "parach" winny iść do domku.
Chyba nikt nie wierzył ,że taki dziwny duet znajdzie razem dom. A znalazł najwspanialszy na świecie.
Są kochani przenajbardziej.
Ich wieści zawsze mnie doprowadzały do łez wzruszenia.
Daniowi zawsze ślina ciekła w momentach wzruszenia. Szczególnie jak wizytująca dom cyc duży miała.Uwoerzcie, to Niagara była. Ich Duża rozwiązała problem rozdając gościom podkoszulki by nie uświnili się podczas goszczenie się. Temu co to nie odpowiadało nie zostawiono wyboru. Albo się godzisz na Daszka albo nie przychodź.
Jasio to Jasio.Egocentryk i indywidualista zakochał się w Małej Dużej i nie dał się nigdy spławić. Wszystko, dosłownie wszystko mogła z nim robić. No prawie. Różowa kieca wzbudziła w nim protest. Ileż on rzeczy poniszczył. Ileż to zostało ukrytuch przed męską połową.
Obaj na balkon wychodzili tylko w szelkach. Dopóki nie został zabezpieczony. Ponoć wycieczki osiedlowe chadzały by głupieloków by ludzi z petem i kotami na sznurku zobaczyć.
Dzięki Daszkowi poznałam osobiście Agneskę, hanelkę, Jowitę, Marylę, Ariel...
Bardzo Wam dziewczyny dziękuję

A z innej beczki pisząc. Jestem, jako ten tytan zupowy, już po jej ugotowaniu. Miała być słodka kapustka do chlebka upichcona. Ale wyszła zupka. TZ korpusa podlał zbyt dużą ilością wody i trza było zaradzić. Są i ziemniaczki. Są okrawki indyczka. Jest i kapustka. Jesli myśli ktosik ,że z tych składników nie da rady zrobić dania na "widelec i nóż" to polecam się . DA! z cała pewnością.
