Oj tam , takie se było zdarzonko ponad rok temu. Jak do pracy lekarz po pierwszym zwolnieniu pozwolił mi wrócić.
Kiedyś tam opiszę.
Za to wczoraj odnalazły się moje trzy bluzeczki. Koronkowa bluzia zgniło zielona, udający koronkę podkoszulek i ... śliwkowy topik. Wszystko poszukiwane było listem gończym. Wszystie trzy przyszły na mojej córce, z którą się umówiłam po pracy celem porady w zakupie butów. Dziwny zestaw z tego wyszedł. Malowniczy i deczko niespotykany bo do spodni dresowych odziany. Moich spodni.
Danka zmieniła całkiem swój styl ubierania. Wcześniejszy powodował ból głowy u Janusza bo za skąpy był. Obecny tego bólu nie zlikwidował bo dziwny jest wedle niego. Dresówki połączone z koronkami i lakierowanymi tnisówkami

.
To nie pasuje mu, to nie jest właściwe połączenie ,tak się nie ubiera, to w ogóle moja wina bom nakupywała badziewia...
Ano nakupowałam. Do koronek zawsze słabość miałam. Jakieś ciągoty hrabiowskie albo co.
Zanim modne się stały to ja kiece z ciuchlanu, wzgardzone przez innych, już zakupiłam. To samo z topikami i bluzeczkami. Co wisiało a było tanie brałam. Niech leżą. Zawsze się przydadzą. Dresowe spodnie przed szpitalem na szmateksie też zakupiłam. Takie ,których nikt nie chciał bo np z...koronką.

Teraz wsio znikło .Ma drugą młodość i jest szczęśliwe bo na młodym i prężnym tylcu są eksponowane.
Mnie się podoba choć żal gdy mnie trzeba się ustroić.
Ale ja nie o tym chciałam.
Buty zostały zakupione. Potem jeszcze skarpetki. Potem wracamy. Ona do swego ja do swego. Ona minibusem ja też. Tym samym. By jeszcze z nią pobyć choć dwa przystanki. Pomagam w niesieniu towarów trzymając jej ...parasolkę. Podjeżdża autko.Wsiadamy. Siadam ja ona stoi trzymajac sie rury. Kolejny przystanek blisko a na przystanku stoi pan. Macha rączkami energicznie by kierowca go widział. Mały, krępy, usteczka ma w ryjek rybki wywinięte, głos chrapliwy ...No szlag by to ziął. Kogoś mi przypominał. Olśnienie !
Kto oglądał Spotkanie z Balladą to pamięta pana w siatkowym podkoszulku? Wiejskiego głupieloka co swoje wie? Ano ten z przystanku to taki właśnie urodowo typ był. Wypisz ,wymaluj. Wszedł do minibuska, bilet zakupił, odwrócił się by rure złapać i....zamarł. Wzrok mu stanął i wszystko w około znikło. Wzrok, mimo bujania autka, ludzi trącających go ,nie zboczył ni na milimetr. No zombie totalne. A gapił się na... biust córki

A miał na co bo nosi d ,a w koronkach wygladał jeszcze ładniej. No umrzeć ze smiechu ale i ze złości. Połapał się chłopina wreszcie i spojrzenie odwrócił. Jednak magnetyczna siła cyca była silniejsza.
Wreszcie ja wysiadłam a ona pojechała dalej. Tylko, tylko...co ja tak radośnie macham parasolką? Skąd mam parasolkę? O cholera to Danki parasolka. Zawróciłam na pięcie i lecę w kierunku autobusu machając łapkami i ustka wydymając , pokazując parasolkę. Nie ujmując nikomu dkładnie się tak zachowałam jak fecet od biusta. Tylko autobus już z przystanku ruszył. Ale widząc moje skoki i wyskoki zwolnił. Drzwi otworzył, parasolkę wrzuciłam, podziękowałam kierowcy .
Pełne przedstawienie.
Kiedyś tak pociag zatrzymałam. Nie, nie parasolką. Ale darciem ryja,że mają poczekać, stanąć, nie odjeżdżać bo córka z bagażami już leci. Peron zmienili odjazdu.