Oddam Kałasznikowa. Koty i psy Patmola - kolejny wątek :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 05, 2016 13:56 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Koniczynka47 pisze:Jednak nie dopuszczałam by pies był dotykany przez każdego, kto tylko miał na to ochotę.


To oczywiste. Ja nawet Caillou nie pozwalam dotykać czy głaskać, bo ktoś ma ochotę. Dużo ludzi ma ochotę ją głaskać. Ale pozwalam tylko nieprzypadkowym osobom, które znam, a nie obcym przechodniom, który chcą. Wyjątek robię tylko dla bardzo małych dzieci, jeśli rodzice pytają czy dziecko się może przywitać/pogłaskać psa. bo Caillou uwielbia podchodzić do malutkich dzieci/ takich co maja głowę na jej wysokości, i robi to bardzo delikatnie.

Sweetie ma mimikę bardzo wyraźną. I głośno warczy. Trudno przeoczyć.
Jak do nas trafiła warczała jak Młody się na niej kładł/opierał się o nią np głową. Była wtedy szczeniakiem. Dało się Młodemu wytłumaczyć,żeby temu nie robł, a jak mu przeszkadza w położeniu się, to niech jej każę zejść po prostu. Ja często ją przytulam tak, że całą obejmuję, i przykładam do niej głowę (ona siedzi albo stoi) i Sweetie lubi te przytulanki. Można jej dotykać łap i brzucha. Sama się nadstawia. Bardzo lubi. Ja jej tez dotykam pazurów i opuszek, i tez to lubi.

Koniczynka47 pisze:Aby pies przestał reagować na pewne bodźce konieczne jest odwrażliwianie (które najczęściej przeprowadza się razem z przeciwwarunkowaniem). Polega ono na stopniowaniu bodźców od najsłabszych do coraz silniejszych, przy czym siła bodźca w konkretnym momencie nie może być dość duża, aby wywołać niepożądaną reakcję

A gdzie o tym poczytać więcej?

Większość ksiażek, które ostatnio poleciłaś już mam 8) i będę czytać po kolei. Strachopsa i Umysły zwierząt dostanę na dniach, a zabójcy bez winy zamówiłam w bibliotece takiej dziwnej, internet mi znalazł że mają jeden egzemplarz.

Pomyśle nad tym szelkami i obrożą półżaciskową.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28674
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro paź 05, 2016 15:07 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Jeszcze warto poczytać "Mój pies się nie boi" autorstwa Nicole Wilde.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Śro paź 05, 2016 17:57 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Patmol pisze:Rozumiem, ale jak praktycznie naprostować Ryjka, żeby życie z nim było prostsze? Raczej neurolog i kołdra obciążeniowa odpada przecież. (...)Chyba, że są jakieś metody dla dorosłych.

W Polsce nie ma badań dla dorosłych, nie ma też orzekania. Osoba dorosła może co najwyżej otrzymać niewiążącą w żaden sposób "ocenę", czyli nie diagnozę, nie orzeczenie. Zagadnienie zaburzeń SI jest u nas w powijakach. Wprawdzie pojawiły się jak grzyby po deszczu poradnie dla dzieci, ale tylko nieliczne są fachowe.
Ponadto stwierdzenie, czy ktoś ma zaburzenia integracji sensorycznej obecnie odbywa się wyłącznie na podstawie oceny zachowań i odbioru bodźców. Nie ma badań typu rezonans, które jednoznacznie wskazują na takie czy inne działanie mózgu (może kiedyś będą). Dlatego w przypadku zwierząt wszystko ocenia opiekun, żaden fachowiec tego nie zrobi.
Najłatwiej jest, kiedy właściciel sam ma zaburzenia SI i kołderkę obciążeniową, wówczas kot (znam konkretnie taki przypadek) lubi pod nią wleźć i też jest dobodźcowywany. Oprócz tego istnieją specjalne masaże (nie pamiętam nazwiska badacza, który je wymyślił) przy użyciu specjalnych szczoteczek, ale MUSZĄ być wykonywane regularnie i nie ma gwarancji, czy rzeczywiście pomogą. Czasami zdarza się, iż odnoszą skutek odwrotny, nawet przy zachowaniu wszystkich reguł. Ponadto specjalnie ćwiczenia, dzięki nim osoby z zaburzeniami równowagi (czyli zaburzone czucie głębokie) uzyskują lepszą koordynację.

Moja kota po sterylizacji nosiła kubraczek. I zauważyłam u niej zmianę zachowania idącą tak daleko, że jestem przekonana, iż kubraczek ją dobodźcowywał. Po zdjęciu wszystko wróciło do stanu poprzedniego (oczywiście po ok. 2 dniach, w końcu mózg musiał "dojść do siebie"). Wiele razy zastanawiałam się, czy nie zakładać jej kubraczka terapeutycznie, chociaż nie mam pomysłu na program tej metody i nie chciałabym czegoś u niej zaburzyć. Jednak temat jest u mnie otwarty.
Istnieją specjalne plecaczki i kamizelki obciążeniowe dla psów. Myślę, że niebawem zostaną opracowane też dla kotów.
Takich metod można próbować z Ryjkiem :)

Patmol pisze:Jak czytałam objawy SI to wygląda, że ja może miałam SI jako dziecko 8) Część objawów mam nadal, np kiepską koordynację ruchową (wpadam na różne rzeczy, jako dziecko ciągle się przewracałam i byłam cała pobijana, nie mówić o połamanych rękach czy nogach), wzmożona nadwrażliwość na bodźce (na większość dźwięków,ruch, dotykanie), wciąż boli mnie obcinanie paznokci, czesanie czy obcinanie włosów.ITD NP muszę przejść dziennie chociaż z 12 km, czyli mam potrzebę bycia w ruchu? Jak nie chodzę dzień czy dwa wszystko mnie boli.

Wygląda na to, że masz zaburzenia SI :) Chociaż co do konieczności przejścia tych 12 km to nie jestem przekonana, czy nie podchodzi to pod jakąś inną kwestię.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro paź 05, 2016 20:22 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Stomachari pisze:Najłatwiej jest, kiedy właściciel sam ma zaburzenia SI i kołderkę obciążeniową, wówczas kot (znam konkretnie taki przypadek) lubi pod nią wleźć i też jest dobodźcowywany. Oprócz tego istnieją specjalne masaże
Istnieją specjalne plecaczki i kamizelki obciążeniowe dla psów. Myślę, że niebawem zostaną opracowane też dla kotów.
Takich metod można próbować z Ryjkiem :)


Ale żadnej z tych metod nie da się zastosować u Ryjka
Ani kołderki, ani masaży ani plecaczków czy kamizelek, bo Ryjek nie dałby sobie założyć ani kamizelki ani plecaczka. Masaż Ryjka skończyłby sie dla masażysty ranami szarpanymi i wizytą na pogotowiu. Nie da się go tez przykrywać kołderką, czy zalozyc mu plecaczka. Trzeba by go najpierw uśpić. Ryjek nie śpi z człowiekiem, i nie wchodzi pod kołderkę.

Ryjek to taki rodzaj kota dzikiego, ale przypadkiem złapanego w dzieciństwie i oswojonego. Nie udomowionego, jak normalne domowe koty.

Po sterylizacji był w kubraczku, ale nijak to nie wpłynęło na jego zachowanie. Ryjka można dotykać palcem, pogłaskać czasem po ogonie, czy nawet normalnie przy jedzeniu. I wszystko

On wie, że ja go nie będę łapać i podnosić, masować czy ubierać w kubraczki, ja wiem że on naprawie okropnie i dotkliwie gryzie i wpada w amok natychmiast.. I mamy takie porozumienie.
Jakiekolwiek zmiany w porozumieniu tylko za zgoda Ryjką. Dlatego pozytywne wzmocnienia są idealne dla naszego porozumienia, a mogą nas przenieść na wyższy poziom.

Teraz jak daję kotom mięsko, to przed podaniem mu jego kawałka lekko go dotykam palcem, tak delikatnie. Dotyk i zaraz mięso. Będę tez tak robić w ciągu dnia i łączyć dotyk ze z smaczkami.

Koniczynka47 pisze:Jeszcze warto poczytać "Mój pies się nie boi" autorstwa Nicole Wilde.
zapisałam sobie.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28674
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro paź 05, 2016 21:15 Re: psy Patmola (i czasem koty)

A ja szukam ciekawych opracowań odnośnie kotów. Poważniejszych i rzetelnych.
Na razie z takich rzeczy mam tylko Medycynę behawioralną psów i kotów.
Coś polecacie?

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Śro paź 05, 2016 21:21 Re: psy Patmola (i czasem koty)

No to kłopot z Ryjkiem. Na ten moment nie mam więcej pomysłów...
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro paź 05, 2016 21:21 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Ale imię ma fajne. :D Z Muminków?

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Śro paź 05, 2016 22:06 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Patmol pisze:Alienor - z jakiego materiału ta kurtka? jak zapinana? szyłaś według wzoru jakiegoś czy tak na oko?


Wierzch jest sztuczny, nieprzemakalny, w środku bawełna (ta kurtka miała bawełnianą podszewkę. Ponieważ Rysio był na wpół goły i w momencie jak lało był problem, by spokojnie "wychodził" siku i kupę. Obcięłam kurtce oba rękawy, przymierzyłam jeden z nich do psa, wycięłam dziury na łapy i podcięcie na podbrzusze. Jest na tyle luźna, (a Rysio spolegliwy) więc nie robiłam wtedy zapinania, tylko powiększyłam dziury na przednie łapy, żeby było mu wygodnie. Głowa spokojnie przechodzi przez ściągacz, ta poła na plecach ma doszyty sznureczek do wiązania na ogonie, żeby nie podwiewało. Wyszło coś podobnego do tego: http://ws2-media1.tchibo-content.de/newmedia/seo/e8d7830ddea86070/34027_main_pv.jpg.
Jako że nie mam samochodu i zdarza mi się do weta busem jechać nawet przy kiepskiej pogodzie, kurtka (zapinaniem do góry - odpięte na jedną napę tam gdzie rączka transportera) po zaszyciu rękawów i otworu na szyję oraz zawiązaniu sznurkiem dolnej części na drzwiczkach transportera daje radę jako osłonka przeciwdeszczowa i przeciwwiatrowa. Na zimno mamy polarowy ocieplacz.

Edit: drugi rękaw też przerobiłam na rysiową kurteczkę - w razie jak pierwsza zamoknie. Rychu ma też niebiesko-granatowe ocieplacze z mikrofazy (gruuuubej), pelerynkę z 2 warstw wełny grubej oraz pamiętny kombinezonik. Czapka (nie będę nosił i możesz się ugryźć) przeżyła, ale boję się że czarny baaardzo męski sweter rysiowy chyba nie przetrwał pieszczot kociarstwa...
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Czw paź 06, 2016 6:46 Re: psy Patmola (i czasem koty)

świetny pomysł. I jestem pod wrażeniem garderoby Rysia. :1luvu:

Caillou to do rękawa nie wejdzie. Ale zastawiałam się nad zapięciem na niej tej pelerynki/ kurtki przeciwdeszczowej, i jak czytałam Twój opis (bardzo dziękuję) to mi przyszło do głowy, że w plecach kurtki dziecięcej/małej damskiej S, mogłabym wyciąć dziury na łapy przednie, a zapinać na plecach normalnie na zamek tek kurtki. Przeważnie w kurtkach przeciwdeszczowych zamki są kryte.
Mogłabym Caillou po-przymierzać kurtki Młodego, to bym wiedziała jaki rozmiar mniej więcej potrzebny.
Jej podszewka w kurtce nie jest potrzebna, bo ma porządne, własne futro. Czyli nawet letnią kurtkę przeciwdeszczową Młodego mogłabym pociąć, bo na przyszły rok i tak pewnie by była za mała na niego.

Nad kolorami garderoby jeszcze nie myślałam. Jasnoniebieski albo lekko zielony byłby ładny. Coś pastelowego. 8)

Ten czarny sweter Rysia to musi być naprawie odjazdowy. 8)

Ryjek w Muminkach jest świetny. Bardzo go lubię.
I mój Ryjek ma coś w sobie, co mi przypomina Ryjka z Muminków. Jakby szedł z Muminkiem (we dwóch) na tajemniczą wyprawę wąską ścieżką, to tez by na pewno nie chciała iść ani z przodu ani z tyłu, tylko w środku.

Koniczynka47 pisze:A ja szukam ciekawych opracowań odnośnie kotów. Poważniejszych i rzetelnych.
Na razie z takich rzeczy mam tylko Medycynę behawioralną psów i kotów.
Coś polecacie?

Niestety nie znam rzetelnych i poważnych opracowań.Nawet jesli takie przeczytałam, to i tak nie pamietam tytułu. Czytam wszystko co mi wpadnie w ręce, a potem obserwując swoje koty, staram się przyjąć jakąś metodę postępowania. Podoba mi się pozytywne podejście do kotów. To takie małe zwierzątka, dla niech świat człowieka nie jest zrozumiały, trzeba spokojnie starać się z nimi porozumieć, rozumiejąc że i one mają swoje ograniczenia.
Dla mnie najwazniejsze jest w mieszkaniu, ze względu ma ilość zwierzaków, aby zachowywały się one wobec siebie grzecznie. To znaczy mogą się bawić i gonić, ale musi to być zabawa, a nie ataki czy dręczenie itd. Psy i koty bardzo się starają współpracować, nawet Ryjek bacznie obserwuje co ja robię i próbuje mi pokazać czego się boi, a co lubi.

Medycyna behawioralna tez ciekawie brzmi. Popatrzyłam sobie na spis treści i opis książki. To książka w tym roku wydana w Polsce (tłumaczenie), pierwsze wydanie.
Przeczytałam kawałek w internecie, o fobiach dźwiękowych. Ciekawe. I było tez trochę o odwraźliwianiu.
Caillou jak do mnie trafiła to nie bała się żadnych dźwięków, teraz ma ponad 5 lat, i tak od 2 lat bardzo boi sie petard -tego huku. Pewnie gdzieś w tym moje zawinienie, bo wcześniej tego lęku nie było.
Jak usłyszy w parku huk petardy, a zimą często słuchać, to w miejscu zawraca i ciągnie mnie z całej siły do domu. W domu się nie boi nawet jak walą dużo mocniej. Powinnam nad tym popracować zanim nadejdzie znowu grudzień.

Jak byłam w ciąży, a potem miałam małe dzieci, to czytałam dużo rożnych książek, z zakresu zachowania/wychowania dzieci. Bo o dzieciach nie miałam pojęcia. Różne były w nich koncepcje, niektóre były bardziej naukowe, niektóre wcale, czasem koncepcje były sprzeczne ze sobą, ale przyjęłam sobie pewne zasady i potem się do nich stosowałam. W sumie tez chyba najbliższe pozytywnemu wzmacnianiu tego co uważałam za ważne w ich wychowaniu/zachowaniu.
Zamiast negować jakieś zachowanie dużo łatwiej, przyjemniej i skuteczniej było wzmacniać zachowania zastępcze, które było właściwe i miało zaistnieć w miejscu tego niewłaściwego.

Wczoraj szczęśliwie padał deszcz, więc najpierw poszłam z Caillou na krótki spacer, a potem z samą Sweetie na normalny. Kazałam Sweetie wskakiwać na murki/ ławki , zrobić siad i zostań i odsuwałam się na długość smyczy (oraz liczyłam w głowie do 5) i była nagroda i idziemy.
Sweetie była zachwycona.
Jest tez taki kawałek drogi, przez który Sweetie boi się chodzić,widać po niej, rozgląda się nerwowo. To mały kawałek przejścia, wiec na tej trasie kazałam jej kilka razy usiąść i dostawała smaczek. Usiąść jest łatwo, a Sweeie siadanie w kałużach nie przeszkadza, wiec dobrze nam poszło.

Wczoraj już wzięła smaczki położone w szelkach. Kładę smaczek w szelki i mówię do Sweetie "weż". Jak bierze smaczek to ją chwalę, bez zakładania szelek. Szelki dalej sobie leżą.

edit wiem, że nie o psach i kotach , ale tez fascynujące http://lukaszluczaj.pl/lista-dzikich-ro ... -w-polsce/
jak sobie tutaj wpiszę, to mi nie zginie,a teraz nie mam czasu czytać

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28674
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw paź 06, 2016 14:02 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Patmol pisze:Caillou jak do mnie trafiła to nie bała się żadnych dźwięków, teraz ma ponad 5 lat, i tak od 2 lat bardzo boi sie petard -tego huku. Pewnie gdzieś w tym moje zawinienie, bo wcześniej tego lęku nie było.

Lęk przed strzałami silnie się dziedziczy, na dodatek często ujawnia się u dorosłych psów, dlatego nie ma testów, którymi można by było wiarygodnie "zbadać" szczeniaki dwu-trzymiesięczne. Owszem szczenię nadwrażliwe w tym wieku źle rokuje i raczej się tego nie zmieni.
Wspominałaś,. że na Tobie huki też robią wrażenie, więc możliwe jest, że psu udzieliła się niepewność.



Patmol pisze: W sumie tez chyba najbliższe pozytywnemu wzmacnianiu tego co uważałam za ważne w ich wychowaniu/zachowaniu.
Zamiast negować jakieś zachowanie dużo łatwiej, przyjemniej i skuteczniej było wzmacniać zachowania zastępcze, które było właściwe i miało zaistnieć w miejscu tego niewłaściwego.

Ja uważam, że metodę dobiera się do psa. Są sytuacje, w których powinno się NATYCHMIAST, w ułamku sekundy, powstrzymać psa od zachowań niedopuszczalnych. W każdy możliwy i to jak najszybszy sposób - albo pies stanie się naprawdę niebezpieczny i będzie musiał być zabity.

Nie ma dwóch takich samych psów, wiec niech właściciel albo trener oceni, co oznacza np. warczenie konkretnego psa - próbę postawienia na swoim, próbę odstraszenia, poważne ostrzeżenie, zapowiedź nieustępliwego bronienia tego, co pies uznał za swoje prawo czy zapowiedź ataku.

Może wystarczyć dotknięcie, może wystarczyć natychmiastowe wydanie innego polecenia, nagrodzenie i powrót do poprzedniej sytuacji w której pies warczał, przepracowanie jej, tak by zrozumiał, że nie ma czego się bać i nie musi bronić się odstraszającym warczeniem, albo może być konieczne przekonanie psa, że to my nie ustąpimy - w każdy możliwy sposób.

Trzeba umieć ocenić, czy warczenie jest próbą pyskówki, czy pies niejako stawia pytanie - "a może jednak mi ustąpisz?", czy zapowiada: "gotowy jestem atakować na serio". Z tą oceną ludzie mają niemały problem.

Już pominę kwestię, że większość osób nie powinna mieć psa w ogóle, bądź zwierzaka większego od chihuahua bo nie potrafi w sposób odpowiedzialny sprawować nad nim opieki.
I ostatnie sierpniowe wydarzenia z Anglii, gdzie został śmiertelnie pogryziony 52letni mężczyzna przez mieszańca labradora ze staffikiem najlepiej tego dowodzą.

Dramatem jest, że chociaż psy (oczywiście mam na myśli te zdrowe psychicznie i fizycznie) - mają niejako "fabrycznie" wdrukowaną gotowość podporządkowania się opiekunom - inaczej nie przeżyłyby w stadzie - to my, ludzie, potrafimy doprowadzić do tego, że dorosły pies staje się niebezpieczny dla swoich opiekunów, których zna od szczeniaka oraz otoczenia.
A wystarczyłoby kiedyś cierpliwie naprowadzać szczeniaka w odpowiednie dla nas zachowania, ale też w razie potrzeby zablokować pierwsze zachowania niedopuszczalne. Konieczne jest też natychmiastowe po korekcie wskazanie szczeniakowi, jakie zachowanie spotka się z aprobatą. A nie, tak modne obecnie, ignorowanie czy izolacja "za karę".

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt paź 07, 2016 7:10 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Koniczynka47 pisze:Lęk przed strzałami silnie się dziedziczy, na dodatek często ujawnia się u dorosłych psów, dlatego nie ma testów, którymi można by było wiarygodnie "zbadać" szczeniaki dwu-trzymiesięczne. Owszem szczenię nadwrażliwe w tym wieku źle rokuje i raczej się tego nie zmieni.
Wspominałaś,. że na Tobie huki też robią wrażenie, więc możliwe jest, że psu udzieliła się niepewność.


Caillou boi się huku petard na zewnątrz, czyli dokładnie tak jak ja. Ja się zorientuje, ze źródłem huku jest coś innego, uspakaja się. Jak w sylwestra jest prawdziwa hukowa kanonada , siedzimy sobie na parapecie i patrzymy przez okno, to jest w porządku.

Koniczynka47 pisze:Ja uważam, że metodę dobiera się do psa. Są sytuacje, w których powinno się NATYCHMIAST, w ułamku sekundy, powstrzymać psa od zachowań niedopuszczalnych. W każdy możliwy i to jak najszybszy sposób - albo pies stanie się naprawdę niebezpieczny i będzie musiał być zabity.


Na pewno tak. Ale moje suki nie bywają niebezpieczne.
Sweetie jako szczeniak, w pierwszych dniach ze schroniska, miała zachwiania niedopuszczalne typu lotem koszącym (wielki skok w powietrzu) kradła Młodemu kanapkę z ręki (Młody miał 8 lat) i przełykała od razu w powietrzu. Przestała, jak się zorientowała, że jedzenie jest codziennie i nie trzeba go kraść. Ona w ogóle przez pierwsze dwa tygodnie usiłowała zjeśc wszystko co widziała

Na pewno przy psach niebezpiecznych jest to ważne.Moje suki chętnie się podporządkowują. Czasem tylko nie rozumieją co chodzi, ale bardzo chcą zrozumieć. Albo to czego chcę jest dla nich za trudne. Nawet wtedy jednak cały czas są nastawione na podporządkowanie, na posłuszeństwo, na zadowolenie człowieka.

Wczoraj Młodego nosiło (bardzo rzadko to się zdarza). Był strasznie podekscytowany.Mówił coś do mnie, a nagle zaczął obejmować i przytulać sie do Caillou, że ją bardzo lubi. 8O Tyle, że ona akurat jadła swoje mięso.Obejrzała się na niego z zaciekawieniem, machnęła ogonem i dalej jadła.
Powiedziałam Młodemu, żeby dał spokój psu, jak pies je. Młody ma 13 lat i rzadko ma takie pomysły, ale bywa.
Uwielbia się też kłaść z głową na Cailloiu, i Caillou to nie przeszkadza.Nawet wydaje mi się, że ona to lubi. Raz w górach, jak była bardzo zmęczona, warknęła na niego w takiej su=ytuacji. Ale to było takie delikatne warknięcie, bardziej że jest jej niewygodnie, a jakby się ruszyła, to by zleciał, bo ona leżała na kamieniu, a młody się o nią dość mocno oparł.

Koniczynka47 pisze:Konieczne jest też natychmiastowe po korekcie wskazanie szczeniakowi, jakie zachowanie spotka się z aprobatą. A nie, tak modne obecnie, ignorowanie czy izolacja "za karę".

Ciekawe z czego wynika moda na ignorowanie czy izolację ?

Wczoraj poszłam z samą Sweetie na spacer po ciemku i ćwiczyliśmy, głownie na ławkach "hop" "siad" i "zostań". Odchodziłam na długość smyczy, odwracałam się plecami i liczyłam do 5-10.
Sweetie siedziała jak wmurowana i była niesłychana zachwycona. Zapomniała, że powinna się bać.
Raz, przy takim ćwiczeniu, przywiązałam luźną smycz do ławki, odeszłam ze 3 metry i nie-odwracałam się. I też było dobrze.

Chciałam też żeby na "hop" przeskakiwała przez takie barierki niziutkie, ale Sweetie nie mogła tego załapać. Dla niej hop to jest wskoczyć na coś wyżej, a nie przeskoczyć prze coś. Rozglądała się na co ma wskoczyć i nie wiedziała. I może słusznie. Za kilka dni popróbuje z nią na jakieś inne hasło przeskakiwanie.

W domu tez ćwiczę z obiema "siad" i "zostań" i idę na sekundę do łazienki i, zamykam na sekundę za sobą drzwi, a one siedzą nadal jak wracam, i miny mają takie skupione i pełne zachwytu.

Czasem sobie tak myślę, ze gdyby w schroniskach byli jacyś ludzie, którzy znają się na psach (dobrzy behawioryści?), i by pracowali z tymi psami schroniskowymi i pomagali też ludziom, którzy adoptują psy. Np by były obowiązkowe zajęcia z psem po adopcji z takim trenerem/behawiorystą, w nowym domu psa, żeby trener/behawiorysta mógł zaobserwować jak ludzie/nowa rodzina psa traktuje psa, pokazać podstawy. To wtedy mniej może by było takich skrzywionych psów czy nieudanych adopcji. Bo to przecież straszne dla psa, że pies mieszkający w rodzinie od szczeniaka rzuca się w końcu na człowieka, jak już jest na tyle silny, że może,i staje się niebezpieczny jako dorosły pies.

Albo jakby był obowiązkowy kurs psi dla ludzi, którzy chcą posiadać psa. Zdawałoby się egzamin i dostawało potwierdzenie ze zdjęciem. Tak jak z samochodem. żeby jeździć samochodem trzeba mieć prawo jazdy. Czyli najpierw kurs, potem egzamin, a dopiero na końcu pies. I nie byłoby tego brania psa dla dziecka, bo dziecko chce, czy chce dzisiaj psa/kota bo mam kaprys. Ludzie tez o koty tak dzwonią często, chcę od razu, natychmiast. A jak za kilka dni to już nie chcę :roll:

Jak czasem widziałam w podręcznikach dzieci, do szkoły podstawowej , tematy o psach czy kota, to takie to było głupawe. Uczą się o budowie komórkowej czy o kosmosie, o zwierzętach w Afryce, a o psach czy kotach same stereotypy.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28674
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt paź 07, 2016 10:36 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Te też są norweskie? https://www.pelna-miska.pl/pl/p/Hurtta- ... r-100/4418
będą łatwe do zakładania?
i w opisie jest, że mają odblaskową taśmę dwa przeszycia z odblaskowej taśmy 3M.

Minusem tej całej mojej działalności ze Sweetie jest to, że jak np wczoraj mój mąż ją chciał wziąć na 5 minut na siku,( bo powinna była wyjść na spacer, ale mąż się gdzieś spieszył i stwierdził, że ją weźmie tylko na chwile na siku) to Sweetie się schowała za mnie (układałam w szafie) i wyraźnie pokazywała, że woli iść później, ale ze mną.

No to mój mąć stwierdził, że ok, bo on i tak nie ma czasu. I poszedł.
Sweetie go bardzo lubi, ale on z nią nie ćwiczy, nie daje jej smaczków. Idzie na spacer, spuszcza ją, ćwiczy sam, woła ją i wraca.

Czyli wszystko pięknie, tylko mój mąż się teraz już całkiem miga od spacerów ze Sweetie. A jak mu zwracam uwagę, to mówi, że się czepiam bo przecież nikt mi nie karze ze Sweetie chodzić na spacery. I jak ona czasem wyjdzie tylko na siku to tez się nic nie stanie przecież.
On lubi Sweetie i chyba go złości, ze Sweetie robi się bardziej "moja" :roll: bo Sweetie jest ostatnio bardzo na mnie skupiona. Caillou zawsze była na mnie skupiona, wiadomo że to mój pies i wszyscy się przyzwyczaili.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28674
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt paź 07, 2016 11:43 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Rysio jak przyjechał był troszku jakby łysawy i wychudzony, a po jakimś czasie przyszły wielkie mrozy więc było to koniecznością, by go ubierać. Wiedząc, że ma naturalnie długie futro założyłam, że potem nie będzie potrzebne, ale kto wie... Gdyby nie był taki spolegliwy w kwestii ubierania, rozcięłabym szew i dołożyła zapinanie, ale skoro w jego przypadku nie jest to konieczne, to tylko go nieco sznuruję w tej p/deszczowej osłonce..
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Pt paź 07, 2016 11:46 Re: psy Patmola (i czasem koty)

co to znaczy sznuruje? z wierzchu? czy masz przyszyte sznurki do płaszczyka?

Caillou tez jest spolegliwa. Ale jak miała kubraczek po sterylce to musiałam ją znosić i wnosić na rekach z 4 pietra, bo nie umiała chodzić.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28674
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt paź 07, 2016 11:55 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Nie są przyszyte - zakładam sznurek od góry na jego szyję, krzyżuję na piersi, na plecach i wiążę. Na tyle ściśle, żeby nie podwiewało go, na tyle luźno, by mu nie zawadzało. Płaszczyk wełniany spinam na piersi wielką agrafą a na szyi wiążę tasiemką (idzie przez tunelik).
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 45 gości