Ona da obraz tego z jakim nowotworem się ma do czynienia - bo choć mała szansa ale pewna jednak jest - że to coś nie złośliwego. Co jednak nie leczone - zabije równie skutecznie jak złośliwiec. Są też nowotwory złośliwe ale dające przerzuty stosunkowo późno.
To daje szansę operacyjnej pomocy kotu. Pewnie trzeba będzie wyciąć większość żołądka co zaowocuje koniecznością specjalnego karmienia kota a wcześniej znalezienia dobrego chirurga - ale szansa jest. Bez operacji - może jej nie być.
Jeśli to chłoniak - chemioterapia zastosowana u kota który ją dobrze będzie znosił daje szansę na podarowanie mu jeszcze paru miesięcy życia, może nawet więcej.
Chemia u kota podawana jest zupełnie inaczej niż u ludzi.
Ona nie ma na celu wyleczenia a jedynie zatrzymanie choroby na jakiś czas przy pomocy dawki preparatu która nie popsuje kotu komfortu życia.
Ze wszystkich kocich nowotworów złośliwych chłoniaki (szczególnie jeśli nie towarzyszą zarażeniu FeLV czy FIV) najlepiej reagują na chemię. A chemia stosowana w ich poskramianiu jest przez koty stosunkowo dobrze znoszona.
Pewnie, to bardzo silne preparaty a kot może zareagować na nie bardzo źle
Ale to już jest ryzyko do przemyślenia.
Są koty które dzięki takiemu leczeniu żyją jeszcze całkiem długo i czują się bardzo dobrze.
Są takie które umierają podczas podawania pierwszej dawki.
Nie ma złotej drogi





