To znowu ja, tym razem z innym kotem. Nelson jest już poważnie chory.

Jak go brałam ze schroniska, w styczniu 1015, to miał prawidłowe wyniki - mocznik i kreatynina. Jeszcze dwa dni temu czuł się dobrze, pierwszy biegł do jedzenia, do zabawki, przytulał się do kotów. Wczoraj zaczął wymiotować, najpierw karmą, potem pianą, nagle całkiem przestał jeść. Myślałam, że się zatruł, ale dziś go wzięłam na badanie. Mocznik- 39,7 mmol/litr, kreatynina 553 mikromoli/litr. Kilka razy za dużo! Fosfor w normie, nie ma nadżerek w pyszczku. Anemia. Wet stwierdził, że to wygląda bardziej na ostrą niewydolność, ale kot ma 12 lat, w badaniu krwi nie widać stanów zapalnych. Na moją prośbę zrobił mu kroplówkę. Przepisał karmę nerkową, chciał dać Pronefrę ale powiedziałam, że mam w domu węglan sewelameru, astragalus i chitosan. Na anemię dał tabletki z żelaza i witamin - Hemovet. Po powrocie, wieczorem, kot nawet podziubał trochę karmy, dostał leki. Co z tego, skoro pół godziny później dostał ostre wymioty i wszystko zwrócił. Łazi, jak chce się wysikać (sika normalnie), poza tym siedzi osowiały i skulony na szafce, patrzy się na nas lub śpi

Mój wet powiedział, że niechętnie się bierze za leczenie beznadziejnych przypadków pnn, bo i tak nie ma efektu i przedłuża się tylko cierpienia kota. Nie zdążyłam jeszcze przeczytać na forum wszystkiego i porównać, jak bardzo beznadziejne są wyniki Nelsona. Ale jak mu nie da czegoś na wymioty, to nie ma nawet jak próbować. W dodatku kasy mało, w domu trzy koty...
Nawet nie wiem, jaki lek przeciwwymiotny powinnam żądać. Czy można coś kupić w aptece bez recepty (do weta mam 20 km). Potem już spróbuję mu jakoś wciskać jedzenie. No chyba że nie ma sensu...
