Czarny przykleił się na dobre. Uff. I zaufał (żarcie od zabersa czyni cuda

Uff, bo jest do leczenia. I to "od mózgu": jedzenie, odrobaczacze, przegląd ogólny i kastrację pomijam, bo to standard, ale oprócz tego paskudnie wygląda ta jego sierść - teoretycznie jest czarny, a praktycznie ma paskudne przebarwienia na rudo i wyłysienia. I oczy w nie najlepszym stanie. I zęby.
Kolejny staruszek mi się trafił.
Najpóźniej w środę otwieram bazar na Pchlim Targu, bo jak mi dziś Wet Zaprzyjaźniony Mój Lokalny Zachodniopomorski wyliczył litanię, to nawet po "ichniejszych" cenach - kosmos.
A u nas już wstępno-jesienne drzemaczenie. Pokemony wróciły do swojego rytuału drzemaczenia synchronicznego

zdjęcia wersji: Glucuś - synuś mamusi Kuleczki


Swoją drogą, nieustannie mnie zaskakuje ich relacja. Glusik 3 raz większy (i tyleż cięższy) od Kulkensona, a relacja się nie zmieniła - w dalszym ciągu Kulka jest jego opiekunką: myje go, pilnuje, zawsze przychodzi patrzeć czy aby nie robimy mu krzywdy, czeka na niego po wizycie u weta, on zaś bez sprzeciwu się jej podporządkowuje i przychodzi się przytulić. Dokładnie tak samo jak wtedy, kiedy był jeszcze małym okruszkiem.