Niestety stan Mani w weekend uległ dalszemu pogorszeniu. W sobotę wieczorem bylismy na ostrym dyżurze - dostała dożylnio przeciwbólowy i relanium na uspokojenie.
W nocy z soboty na niedziele dalsze pogorszenie - bylismy zmuszeni jechać w Niedziele rano poddać ją eutanazji bo kot bardzo się męczył.
W sobotę na ostrym dyżurze - lekarz podczas lewatywy (problem z wypróżnianiem) dopatrzył się guzka wielkości czerwonej fasoli na końcu jelita grubego. Nie chcielismy aby nasz kotek dłużej się męczył. Jest mi w tym momencie niewyobrażalnie przykro, że nic więcej nie mogłam zrobić dla mojego przyjaciela.. Odczuwam jedynie ulgę, że dłużej się nie męczy.
Sekcja zwłok nie wykazała niczego dodatkowego poza tym guzem. Informacja od lekarza:
"W badaniu sekcyjnym nie znalazałam nic co mogłabym uznać za przyczynę tych objawów. Nie otwierałam jamy czaszki, nie mam doświadczenia w tak szczegółowych sekcjach. Myślę, że pierwotny proces chorobowy zlokalizowany był w układzie nerwowym. Nie sądze, że cokolowiek mogłoby ją uratować. Mam nadzieję, że Państwo zdecydujecie się na kolejnego kota, żyć bez kota można... pytanie tylko po co."
Kotka była w przeciągu dwóch tygodni badana przez 5 lekarzy- nikt nie był w stanie wskazać nam co może być przyczyną tak szybkiego pogorszenia jej zdrowia. wiem, że Mania miała 15 lat i mogły być to problemy starcze. Piewsze objawy wskazywały na problemy neurologiczne.
