Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część II

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sie 23, 2016 21:54 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Nic z tego KOCHANIE
Przepraszam już nie zaśmiecam wątku. Opowieść o nawiedzonych sprzętach sprawiła że wyłam z pół godziny ze śmiechu.
Pozdrawiam serdecznie :)

Nemeziss

Avatar użytkownika
 
Posty: 420
Od: Pon kwi 21, 2008 10:52
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Śro sie 24, 2016 18:02 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

ZUO? Pewnie ,że ZUO :D Do dnia dzisiejszego ( a gram od lipca ) wyekspiłam 14 level, wyklułam 16 jajeczek i przeszłam 50 kilometrów...Rozumiecie to?! PIŃDZIESIĄT CHOLERNYCH KILOMETRÓW :D A teraz wykluwam takie śliczne 10 kilometrowe jajeczko ciekawa jestem co mi z niego się wykluje bo zostały tylko niecałe dwa kilosy do przejścia...Aż żal,że tak rzadko bywam w mieście ostatnio.... :D Pokemony osobiście radzę zbierać wszystkie jak leci, chocby i te pospolite,bo potem można je wysłać do profesora a za każdego odesłanego jest stardust i cukierek, to się przydaje przy ewolucji. Z plecaka wywalam Revive i Potion, i tak nie wystawiam moich pokemonów do walk na arenie więc mikstury mi nie są potrzebne a tylko zaśmiecają plecak. Ponadto od razu robi się więcej miejsca na Pokebale a te warto chomikować, szczególnie jeśli tak jak ja haniebnie sie pudłuje... :) A i jeszcze coś, ja odsyłam wszystkie pokemony z CP niższym niż 100, za dużo stardusta i cukierków trzeba,żeby im to CP podciągnąć, tak,ze tego... :D Ale nie zmienia to faktu,że samych Eevee mam obecnie 20... Najsilniejsza 490 CP, mam zamiar ją ewoluować we Flareona żeby mój Vaporeon miał towarzystwo...:P Z odpaleniem LuckyEgg osobiście proponuję zaczekać do 12 poziomu o ile pamiętam wtedy dostaje się kolejne a gdyby jeszcze zsynchronizować wyklucie jajeczka... To juz by był szał normalnie :D

http://pokemon-go.pl a tu taki mały niezbędniczek... :D Osobiście polecam,ja z niego korzystałam na wstępnych etapach gry teraz też czasem zaglądam co nowego...;)
Nemesiss, jak możesz, dziecku odmówisz? :D
Aha, kolejna opowiastka w trakcie produkcji jak doszlifuję to wrzucę, chociaż chwilowo serio, kompletnie nie mam siły na nic, moje stado mnie wykańcza.... :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Śro sie 24, 2016 20:07 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

No no podziwiam nie powiem. Chociaż mimo mniejszego poziomu to przeszłam więcej od ciebie i jajeczek też wyklułam więcej. Nie odsyłam do profesora na razie, bo mam jeszcze miejsce w plecaku po za tym to jest straszne :strach: :strach: co on z nimi robi. Walczyłam na arenach, ale nadal tego nie ogarniam :( Ech pogramy zobaczymy :D :D

Nemeziss

Avatar użytkownika
 
Posty: 420
Od: Pon kwi 21, 2008 10:52
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Śro sie 24, 2016 20:18 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

To wyżej to nieprzelogowana moja córka. Ja pokemonów ni łapię i nie zamierzam. Jest już wątek na KŁ?

Nemeziss

Avatar użytkownika
 
Posty: 420
Od: Pon kwi 21, 2008 10:52
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Wto sie 30, 2016 1:54 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

I ja przelazłam 10 kilometrów w ciężkich warunkach... Z dyndającym mi wszędzie kablem od powerbanku...Tylko po to,żeby z 10 kilometrowego jajeczka wykluła mi się długa niebieska glizda z uszami. Nazywa się Dratini... I podobno jest dobry, nie wiem, nie znam się ja tu tylko jajka wykluwam :) ALE: Mam dwa Vaporeony, jednego Flareona i jednego Jolteona...I chyba ze 40 Eevee.... :D I chyba przestanę zasuwać w pokemony bo się właśnie dowiedziałam,że muszę złapać o ile pamiętam 100 kilka Magikarpi ( a chwilowo mam tylko jednego z CP 28....)żeby sobie ewoluować chociaż jednego w Gyradosa.... Po co mi te pokemony były czy ja miałam mało zmartwień?!
A opowiastkę wrzucę lada dzień przysięgam, miała być zupełnie o czymś innym ale będzie o Wikingach, Kamczatce i o tym, dlaczego jestem za prawem powszechnego dostępu do broni. Przez zupełną pomyłkę byłam na koncercie Margaret i nasunęło mi się kilka spostrzeżeń tak,ze tego .... :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Wto sie 30, 2016 18:41 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

A jak się miewają futrzęta? Zdrowe aby?

PS. U mnie zamiast łapania pokemonów odbywa się łapanie bzykaczy różnej maści. Dzielne bezzębne Czarnidełko zawzięcie morduje komary. A szerszenie zza okna przypuszczają nocne ataki na naszą twierdzę :strach:
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35084
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Śro sie 31, 2016 19:21 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Pokemonowa pasja nijak do mnie nie dociera. Zdecydowanie wolę krasnale

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sie 31, 2016 21:47 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Te pokemony to fatkycznie zaraza . :roll:
Ja mam za stary telefon , ale wygarnęłam do kolegi : pokarz jajka !
Inny kolega do kolezanik na palarni . : A pokazać ci jajka ? :twisted:
Pozarażałam ich głupimi tekstami :roll:
Jakoś tak to dwuznacznie zabrzmiało ale ... :wink:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Czw wrz 01, 2016 9:38 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Cześć Kasiu ! :)
Jak się masz i jak się mają futra? Wanieczka się znalazł ?
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70692
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw wrz 01, 2016 11:44 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Zgodnie z zapowiedzią opowiastka...Zatem, kochane dziewczynki indżojcie...:D

OPOWIEŚĆ O KONCERCIE, WIKINGACH I WYJEŹDZIE NA KAMCZATKĘ
Oraz o tym, co by było gdyby apokalipsa zombie zaczęła się teraz…

Ostatnimi czasy mam w zwyczaju zaliczanie internetowej prasówki*, ze szczególnym uwzględnieniem strony miasta mego rodzinnego. I w zeszłym tygodniu na tejże stronie znalazłam wiadomość która ucieszyła mnie bardzo, mianowicie wystąpić miał ukraiński zespół muzyczny wraz z towarzyszeniem instrumentów ludowych.Namówiłam więc dziecię me pierworodne coby mamunię zawiozło, by wyżej wspomniana mogła się nieco ukulturalnić. A jako, iż kolejnym punktem programu miał być koncert niejakiej Margaret ( ni kuta nie wiem kto to ale olewam…) takoż i dziewczyna mojego dziecięcia wyraziła chęć wyjazdu. No i pojechaliśmy. Ludzi sporo. A niedaleczko od sceny pokestopy aż dwa… No to myślę sobie połączymy przyjemne z pożytecznym, nie dość że się ukluturalnię to jeszcze uzupełnię pokebale a to już coś.
Zespolik zatem przygrywa sobie dziarsko przeróżne dumki, czastuszki oraz inne przyśpiewki, ja sobie słucham dziarsko przytupując nóżką i co jakiś czas kręcę pokestopy ogólnie jest fajnie. Ale wszystko, co dobre kiedyś się kończy więc i zespół zaprzestał śpiewania a pani konferansjerka zapowiedziała dławiąc się z zachwytu ni mniej ni więcej „WYSTĘP GWIAZDY”**. Po tym oświadczeniu publiczność doznała nagłego przypływu entuzjazmu który to entuzjazm objawił się euforycznym pohukiwaniem, gwizdami i ogólnie okrzykami których treści co prawda nie zrozumiałam ale wyglądały na radosne. I jak tak sobie patrzyłam na ten tłumek to przez głowę rześkim kurcgalopkiem przebiegła mi myśl nagła. Mianowicie,ze gdyby apokalipsa zombie zaczęła się właśnie w tym momencie to nie dość,że nikt by jej zapewne nie zauważył a po drugie jako,iż zombie żywią się mózgami to zapewne biedulki w tempie ekspresowym zdechłyby z głodu.
( A obok mnie na schodach usiadła sobie pani ze szczenięciem homo sapiens w wózku, które to szczenię bawiło się pieskiem na baterie, takim co to szczeka robi fikołki i tak dalej. Ale zabawce kończyły się baterie i nie dość,że wydawało z siebie przedśmiertne charkoty to jeszcze wiła się w drgawkach aż mi żal było. A dzieciaczek patrzył na to z uśmiechem nieco psychopatycznym… I jeszcze minuta a przysięgam, zabiorę dziecku pieska i celnym kopem umieszczę w tłustym zadzie mamusi, może się bachorem zajmie zamiast piermandolić bzdury przez srajfona )
Tymczasem zapowiadana gwiazda wypełzła na scenę jak Przedwieczny Cthulu ze swojego R'lyeh i się zaczęło. Po pierwszych taktach pękły mi bębenki w uszach a moje oczy zaczęły krwawić. Po minucie miałam Zespół Stresu Pourazowego.Po dwóch błyskawicznie zebrałam mój stan posiadania i tempem 60 kroków na minutę uciekłam stamtąd pisząc jednocześnie nader mętną wiadomość do syna mojego pierworodnego z której jasno wynikało,że pod Urzędem Miasta jest lur a nawet trzy więc ja tam idę, mam dość,życie mnie przerasta, nie lubię ludzi i świata i mam dość i chcę do domu. Otrzymałam wiadomość zwrotną „Oglądam Wikingów jestem u babci jak skończysz to przyjdź”. A mnie wryło w ziemię i już wiedziałam, dlaczego Wikingowie byli tak wredni, upierdliwi, morderczo nastawieni oraz ekspansywni. Ewidentnie u niech też gościnnie występowała Margaret…
Faktem niezaprzeczalnym jest albowiem, iż w mniej więcej 30 sekundzie koncertu miałam ochotę zabrać zapasowe majtki z foczej skóry, załadować worek z suszonym dorszem do drakkara i ile sił w wiosłach popłynąć na Kamczatkę.Po drodze wyrzynając paląc i gwałcąc co popadnie niekoniecznie w tej kolejności.
Poszłam sobie na lury i było miło. Uzupełniłam pokedex kaczką z permanentną migreną, agresywną cebulą na srogich prochach i naćpaną cebulą z zespołem Downa ( Psyduck, Oddish i Gloom )tak,że wyjazd uważam za bardzo udany. Zespół Stresu Pourazowego powolutku mi przechodzi za sprawą mojego kochanego zwierzyńca i pięknej pogody,znaczy ogólnie idzie ku dobremu…. Nigdy w życiu więcej nie będę się ukulturalniać choćbym miała sierścią porosnąć z okazji braku kontaktu z cywilizacją. No, chyba,że Chór Aleksandrowa zagrałby gdzieś w okolicy… Albo Sabaton…
Tak,że tego…. :D

*Bo telewizji nie oglądam od dawien dawna. Albowiem gdybym chciała wytarzać się w szambie to ostatecznie mam własne….
**Na początku usłyszałam ,że to występ GWIZDY. I zaczęłam się zastanawiać czy ja aby dobrze słyszę bo osobiście miałam wrażenie,że zamiast literki „g” na początku wyrazu była literka „p” no ale to już chyba niemożliwe….
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Czw wrz 01, 2016 15:10 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

kocia_mendka pisze: wystąpić miał ukraiński zespół muzyczny


a takie coś Cię ruszy ? uwielbiam....
https://www.youtube.com/watch?v=v82wC3VazYM
https://www.youtube.com/watch?v=i5XfM77JLYA
https://www.youtube.com/watch?v=2iGbPNU7d34
https://www.youtube.com/watch?v=6TdNJGk67aA
https://www.youtube.com/watch?v=QQcDtMGBwOw

Pracuję od jakiegoś czasu w ukraińskiej firmie, dziewczyny ciągle słuchały......takie trochę naiwne te piosenki, ale душощипательные :mrgreen:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16534
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt wrz 02, 2016 20:12 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Na Sabatona tez ide ! :mrgreen:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Sob wrz 03, 2016 2:09 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Na sabatonie byłam w zeszłym roku. Ja tam Huntera wolę :1luvu: :1luvu: :1luvu: , ale ostatnio poznałam na castle party Radogost i ich uwielbiam :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Jestem córką Nemeziss :D
Obrazek

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=162043 <----- Link do naszego wątku.
Zuzia [*] 11.07.15

Apocalipto

Avatar użytkownika
 
Posty: 85
Od: Sob wrz 29, 2012 19:35
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza


Post » Pon wrz 05, 2016 0:12 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Pytanie nocno wieczorne na dodatek filozoficzne wielce ( i nie odpowiadam za czyjeś urażone uczucia... )

A mianowicie: Czy jeśli któryś z moich kotów wyłowił marchewkę z rosołu i zorientowawszy się, iż nie jest ona mięskiem rozwlókł był ową marchew po kuchni ( dokładnie rozsmarowawszy po panelach ) a ja się na tej marchwi przejechałam dość spory kawałek, po czym nastąpiło spotkanie moich pośladków z glebą ( bolesne auć ) i ja się wzięłam i wywróciłam a następnie wyraziwszy się pod nosem niecenzuralnie w kierunku któregoś mojego futrzątka przecudnego ( mniej więcej do 7 pokolenia wstecz ) wzięłam się pozbierałam i podniosłam me ciało zacne na nogi to czy to znaczy,że ZMARCHWIWSTAŁAM?

Droga redakcjo pomóż albowiem problem ten nurtuje mnie wielce.


Solidnie obtłuczona ( ewentualnie zmarchwiwstała )

kocia_mendka...

No serio nie macie pojęcia jak upiornie oraz koszmarnie i masakrycznie boli mnie zad....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości