Chcialam zalozyc nowy temat, ale napisze tutaj.
Niestety i mojego 17,5 letniego Gucia to cholerstwo dopadlo

Zaczelo sie w piatek (2 wrzesnia) - pojawily sie dziwne objawy jakby neurologiczne/padaczkowe. Kot nie tracil przytomnosci, nie oddawal tez pod siebie kalu ani moczu. Zalatwial sie do kuwety. Ten jego stan stopniowo nasilal sie, ataki zaczely wystepowac co 2 godziny a nawet czesciej. Trwaly bardzo krotko, ok 30sek. Kot nie upadal.Te ataki zaczynaly sie jakby lekko otwieral pyszczek, jakby mocniej wąchał, wentylowal sie, nie wiem jak to okreslic. Mocno sie slinił. Czuc przy dotyku, ze serce mu przy tym mocniej i szybciej bilo. Cialo zaczynalo sie naprezac, ledwo stal na nogach (taki rozkraczony), przednie lapki krzyzowaly sie, podnosil ogon, nerwowo rozglądal sie na boki, sprawial wrazenie jakby mial jakies omamy, jakby chcial przed czyms uciec, czasami krecil sie wokol osi. Nie dawal sie dotknąć (głownie od przodu), mial odruch jakby sie bal dotyku rąk, nerwowo mruzyl przy tym oczy, jak go dotknęlam to czulam, ze lekko drży. Dwa razy zaraz po ataku wydal taki glosny jakby krzyk. Taki stan trwal ok 30sek. Potem wszystko puszczalo. Kot zaczynał chodzic albo pokladał sie. Zachowywal sie raczej normalnie, chociaz bardzo duzo spal. Pierwszego dnia byl pobudzony, chodzil, zwiedzal dom, gadal. Potem byl juz przymulony, otumaniony i taki stan nadal sie utrzymuje. Jeszcze wczoraj miewal przeblyski i mial ochote pobawic sie myszką lub pileczką. Jest bardzo slaby, sprawia wrazenie, ze stanie lub nawet siedzenie to dla niego wysilek. Ma przy tym ogromny apetyt, wrecz rzuca sie na jedzenie mokre, zjada lapczywie wszystko, nawet to czego kiedys nie lubil, a zwykle byl niejadkiem. W nocy raz wymiotowal po jedzeniu, teraz juz nie. Zauwazylam, ze nie je suchego.
Odkad zaczely sie te ataki, to ma chyba wrażliwą skórę (jakby przeczulice) i sprawia wrazenie obolalego. Zachowuje sie tez inaczej, jakby nie do konca byl tym samym kotkiem...
Przesylam filmik obrazujący ten lzejszy atak, bez utraty przytomnosci:
https://drive.google.com/file/d/0B6M9nGay1xPIR1VGSnVJX211dG8/viewDzisiaj tj 6 wrzesnia przed godziną 7 rano pojawil sie perwszy duzy typowy atak padaczkowy z drgawkami, utratą przytomności, przebieral lapkami jakby biegl, oddal przy tym luźny kal, wydawal dzwieki. Atak trwal ok. 1 minuty. Podalam mu luminal w czopku. Po odzyskaniu przytomnosci poszedl do jedzenia. Jest bardzo przymulony, taki troche "zawieszony". Jak chodzi to sie chwieje, lapki mu sie rozjezdzają. Moze to przez ten luminal. Widac, ze jest bardzo, naprawde bardzo slaby. Po ataku spac, nie spal, tylko lezal, od czasu do czasu wstawal i podchodzil do misek z jedzeniem i wodą. O 8:30 zasnął, ale juz o 9:20 mial kolejny atak, tym razem ten slabszy, bez utraty przytomnosci i drgawek , popuscil mocz. Czyli ten luminal cos chyba nie bardzo zadzialal (dostal 1 czopek 15mg). Bardzo boje sie kolejnego ataku
Lekarze nie wiedza jaka jest przyczyna. Wczoraj bylismy na pobraniu krwi - ma byc zbadane chyba wszystko co mozliwe: koci profil przesiewowy duzy zawierajacy tez jonogram, wirusowki i elektroforeze bialek, tarczyca, specyficzna kocia lipaza trzustkowa, toksoplazmoza i przytarczyce (PTH).
Gucio od 2014r dostaje leki na tarczyce (Vidalta wieczorem) i na nadcisnienie (Cardilopin 1/4 tabl rano), oprocz tego ostatnio dostawal tez kroplowki ze wzgledu na podwyzszone parametry nerkowe. Niestety, nie jestesmy teraz w stanie podac mu kroplowki. W ostatnich badaniach hormony tarczycowe byly powyzej normy, ale nie jakos tragicznie. Wzroslo tez mu cisnienie, w zwiazku z tym, kardiolog wprowadzila dodatkowy lek Benakor 5mg (1/4 tabl 2 godziny po vidalcie). Bylo to niecale 2 miesiace temu. Od tej pory Gucio nie mial badanego cisnienia, wiec nie wiemy jak lek dziala (w Trojmiescie jest problem z pomiarem cisnienia). Jestesmy umowieni dzisiaj na godzine 15:00 w lecznicy w Gdansku, gdzie jest mozliwosc przeprowadzenia pelnego badania kardiologicznego (lacznie z pomiarem cisnienia), ale nie wiem czy w tym stanie kota wozic z Gdyni do Gdanska i czy jest sens, bo istnieje duze prawdopodobienstwo, ze Gucio nie da sobie zalozyc mankietu. Wczoraj na pobraniu krwi walczyl, ugryzl mnie, pomimo, ze jest taki slaby. A lekarz, ktory przeprowadza te badania kardiologiczne nie jest zbyt mily, nie ma podejscia do zwierzecia i nie jest cierpliwy. Kardiolog, ktora prowadzi Gucia ma byc dopiero w pazdzierniku, a nawet nie ona tylko inna lekarka, ktora czasami z nia przyjezdzala.
W calym Trojmiescie nie mamy tez Neurologa. Co 2 tyg do Gdanska przyjezdza pani Neurolog, ale jak zadzwonilam do kliniki to okazalo sie, ze ostatnio byla w czwartek i teraz przyjedzie na konsultacje dopiero za ok. 2 tyg. Sprobowalam sie z nia skonsultowac, wyslalam filmik, wyniki badan, ktore mialam i Dr odpisala, ze wg niej mogą być to objawy wtorne do nadcisnienia tętniczego. Kazala zbadac cisnienie i w razie wysokiego cisnienia zwiekszyc dawke cardilopinu, a w przypadku pojawienia się gorszych objawów neurologicznych włączyć hydralazyne dwa razy dziennie. Napisala tez, ze mozna przeciwobrzekowo dac niska dawke sterydu dozylnie. Boje sie jak Gucio zareaguje na te leki

Ale i tak, najpierw trzeba zbadac cisnienie...
Od kilku lat Gucio ma problemy z oczami, tzw leniwe zrenice, przebarwienie (pigment brazowy ) w prawym oku - w tym oku praktycznie brak odruchu zrenicznego. Badany co roku a nawet ostatnio czesciej przez okulistow dr Garncarza i dr .Ziolkowska, ktorzy przyjezdzaja na konsultacje. Ostatnio ciesnienie w oczach prawidlowe, oko w normie stosownie do wieku.
Najgorsze, ze na wyniki badan trzeba czekac, czesc z nich (tych podstawowych) powinna byc dzisiaj popoludniu, ale na te bardziej specjalistyczne trzeba bedzie poczekac, a tu liczy sie czas

Co robic? Lekarka zastanawia sie nad podaniem diazepamu, ale ja czytalam, ze ten lek jest bardzo obciazajacy, obarczony ryzykiem powaznych skutków ubocznych (lacznie ze smiercią).
Nie wiem tez czy przy luminalu mozna podawac te leki, ktore Gucio dostaje.
Co mnie jeszcze zawsze od wielu lat niepokoilo, to bardzo gleboki sen, w ktory zapadal. Ciezko go bylo wtedy dobudzic, byl jak szmatka.
Jesli wyniki badan krwi nie dadza odpowiedzi, to juz tylko rezonans pozostanie, ale czy Gucio to przezyje...
Blagam o jakies rady, pomysly co dalej. To moj najwspanialszy, najukochanszy, najwierniejszy kot. Nigdy z nikim nie bylam tak zzyta jak z nim.
Nie wiem, czy jechac z nim dzisiaj na to badanie cisnienia?
Po jakim czasie luminal zaczyna dzialac i jak dlugo dziala?
Czy ulec lekarce i zgodzic sie na podanie diazepamu?
Tak sobie przypomnialam, ze tydzien przed tym wszystkim Gucio spadl chyba ze schodow. Nie widzialam tego momentu, tylko slyszalam. Zachowywal sie niby normalnie, ale moze doznal jakiego urazu glowy?
Jest jeszcze jedno zdarzenie, ktore nie daje mi spokoju. 2 dni przed tymi atakami, pomylilam sie i czyszczac uszy, zamiast butelki z kroplami przeznaczonymi do uszu wzielam z apteczki podobnie wygladajaca buteleczke od kropli do nosa sulfarinol. Pomylke zauwazylam dopiero po uzyciu

Kropli nie zapuscilam bezposrednio do ucha, ale wzielam je na wacik, ktorym potem czyscilam uszy. Moze to mu zaszkodzilo?
Czuje sie calkiem bezradna. Mam jakiegos pecha, bo juz kilka lat temu (w 2009r) podobnie stracilam pieska. Mial 16 lat. Pod koniec tez dostawal ataki padaczkowe, budzil sie tylko na atak, dostawal je co pol godziny. Najgorsze bylo to, ze w ogole nie jadl. Weterynarze rozlozyli rece. Nawet nie probowano go ratowac, nie dano mu szansy. Stan byl juz tak powazny, ze zdecydowalismy o uspieniu

Bede niezmiernie wdzieczna za wszelkią pomoc!!!