Dziękuję Wam

Termin do ortopedy mogłyśmy mieć też na dzisiaj na 10tą, ale to jest w trakcje pracy m., a też pomyślałam, żeby może dać Kitusi odpocząć po tym wczorajszym koszmarnym dniu. A może lepiej było iść dziś... To naprawdę smutne, że co rano muszę ładować w Kitunie tyle leków

Tak bardzo ją kocham

Mam nadzieję, że ten ortopeda i radiolog w jednym (poczytałam na forum, że jest chwalony) pomoże Kitusi, w końcu od tego jest specjalistą a nie tylko od oglądania. Musi jej pomóc, musi!
Aha Kotimont Kitusia nie może mieć ani narkozy ani głupiego jasia. Nawet ten wet co zdjęcie robił powiedział, że on się nie podejmie podania narkozy 15leteniej kotce do zdjęcia. A my byśmy się na to nie zgodzili. Wczoraj moja wetka badała obie łapki i Kitusia burczała i wgapiała się w wetkę a wetka do niej przemawiała łagodnym głosem aż Kitusia uderzyła ją łapkami w twarz - moja wetka nie odsunęła się, tylko dalej przemawiała i badała, powiedziała:
tak kochanie, należało mi się, ale muszę Cię zbadać, wiem że Cię to boli....
Ja nie przeprosiłam tamtego weta za Kitusię, mimo że myślałam, żeby to zrobić, bo on jest wetem i właśnie kogo jak kogo, ale jego nie powinny dziwić zachowania kocie, a co ja tam przychodzę z moimi kotami - albo Kitusią, albo Marysią - to oni mają takie miny jakby znowu musieli spełnić ten przykry obowiązek, czyli zająć się jakimś szalonym kotem. Wkurza mnie u nich to, że oni tak mówią o chorym kocie typu - eee nic mu nie będzie, wyleczy się, o proszę zobaczyć jak pięknie się trzyma itd. Tak też było przy Maciusiu, kiedy byłam tam w dniu jego śmierci, kiedy moje kociątko odchodziło na moich rękach, mój kot miał chyba wylew do mózgu czy coś takiego bo już się przewracał i krzyczał, a oni takie coś - to nie jest pocieszające - miałam ochotę krzyknąć - nie widzicie, że mój kot umiera? nie bagatelizujcie jego zdrowia!
Oczywiście jest wiele ludzi, którzy polecają tamtych wetów. Ja też będę tam chodzić jak coś, bo zawsze dobrze czasem pokazać kota komuś drugiemu, kto zwróci uwagę na coś jeszcze innego i tak się już zdarzyło nie raz, ale ja po prostu oczekuje bardziej czułego traktowania moich kotów. Poza tym tam byłam też parę razy na normalnej wizycie, kota zbadały wetki, podały leki i skasowały niewiele kaski i pomogło, także nie mogę powiedzieć złego słowa prócz właśnie tego, że jest tam inny standard niż u mojej wetki, a my przez te "kochania" i czułości jesteśmy rozpieszczane i potem dziwnie nam się odnaleźć w innych warunkach. Raz tego weta ugryzła Marysia, a ten powiedział - co za menda!
