Jestem dzis bardzo pozytywnie zask9czona.
To ze zastalam Leona przytulonego do mojej tesciowej jeszcze mnie nie zdziwilo. Ona ma w sobie cos przez co kazde zwierze jej ufa.
Siedzimy sobie, rozmawiamy, Leos po wieczornym tabletkowaniu sfochany lezy w sypialni, my w salonie glaskamy Zuze. I nagle slulychac lup a potem kolejne lup lup lup.
Rownoczesnie z Zuza pomyslalysmy "ej co jest" i najpierw ona, ja za nia wolniej, zeby nie wystraszyc albo nie pasc przypadkiem ofiara, lecimy do sypialni. Obie w zaskoczeniu stanelysmy w drzwiach patrzac jak nasza ruda mordeczka morduje Magdowa myszeczke sama do konca nie wiedzac co robi, bo co chwile odskakuje w przerazeniu.
W koncu mysza przerazila go tak bardzo, ze schowal sie pod łóżko. Az Zuza poszla zobaczyc co ta mysza taka straszna i nie widzac znaczacego zagrozenia popatrzala jeszcze chwile ze zdziwieniem pod łóżko i poszła szukac kogos chetnego do glaskania.
Za to od meza dowiedzialam sie ze dzis w nocy spalismy we czworo

. znaczy my i oba koty w naszych nogach. Ja sie wprawdzie obudzilam tylko z Leonem, ale Zuza wczesnie wstaje przyzwyczajona do sniadanka przed 7 , wiec nie dosc ze weszla do lozka bezkolizyjnie to z n83go rowniez zeszla bez awantury. A spala przy ścianie.
