Hej,
Kitusia spokojnie po nocy jak to Kitusia:)
Mysle, że ona wiedziala, ze to z jej powodu się poryczalam. Zachowala sie tak jakby chciala powiedziec - hej, mama, ze mną jest dobrze!
Tylko wiecie - ja nie wymyślam od tak sobie. Po prostu kiedy widze, ze mimo tego calego leczenia Kitusia coraz bardziej kuleje a nozka coraz bardziej niepokoi, bo puchnie i jakos tak cos rozni sie od drugiej, to naprawde trudno trzymac nerwy na wodzy.
Potem zaczynam myslec - a moze to jednak co innego, a moze to to, a moze to tamto.
Na szczescie w przyplywie rozsadku mowie sobie - przeciez nie moze to byc np uraz mechaniczny, bo Kitusia nie dalaby sobie tej lapki macac.
Dopiero 3 dni jak Kitusia dostaje Synoquin. Nie ma opcji, by juz byla poprawa. A jeszcze mamy cieplo i deszcz - wetka mowila, ze to najgorsza pogoda dla Kitusi, ze kostki stawy moga ja potwornie bolec.
Przepraszam, ze tak panikuje

dziekuje, ze jestescie
