Życie toczy się dalej... Bazia do szybkiej adopcji s. 92

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sie 01, 2016 7:52 Re: Życie toczy się dalej...

Jesteś usprawiedliwiona ;)
Za kciuki nie dziękuję :lol:

Została... 20tka :roll:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sie 01, 2016 8:15 Re: Życie toczy się dalej...

Claude, chłopie, ogarniaj się, bo akurat nie mam Pingwinów Ofiarnych :roll: żeby bogów przebłagać :twisted:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Pon sie 01, 2016 8:34 Re: Życie toczy się dalej...

Czy nowy dom zna drugie imię Claude'a? :D
Za adaptację: ok:
I Baśkę, Baśki to twarde dziewczyny są :ok:

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Pon sie 01, 2016 9:04 Re: Życie toczy się dalej...

Nowy dom poznał drugie imię Claude'a w pierwszej rozmowie :lol:
Wzięli na klatę i stwierdzili, że tym bardziej będzie pasował do Bąbla :ryk:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sie 01, 2016 9:18 Re: Życie toczy się dalej...

OKI pisze:Nowy dom poznał drugie imię Claude'a w pierwszej rozmowie :lol:
Wzięli na klatę i stwierdzili, że tym bardziej będzie pasował do Bąbla :ryk:


A nie szukają może jeszcze jednego czarnego kotka? Chętnie bym się Malucha pozbyła... chociaż ostatnio chętniej Miśkę niż Malucha....
Obrazek

pchełeczka

 
Posty: 1691
Od: Pt kwi 13, 2012 14:55
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sie 01, 2016 9:21 Re: Życie toczy się dalej...

pchełeczka pisze:
OKI pisze:Nowy dom poznał drugie imię Claude'a w pierwszej rozmowie :lol:
Wzięli na klatę i stwierdzili, że tym bardziej będzie pasował do Bąbla :ryk:


A nie szukają może jeszcze jednego czarnego kotka? Chętnie bym się Malucha pozbyła... chociaż ostatnio chętniej Miśkę niż Malucha....

Na razie nie szukają.
Jeszcze nie poznali wszystkich możliwości CI :strach:

A co do Miśki to dawaj jakiś tekst, będziemy dziewuchę lansować ;)
Z Kulokotem w parze :ryk:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sie 01, 2016 9:43 Re: Życie toczy się dalej...

ASK@ pisze:przegapiłam takie wieści 8O
Kciuki wielkie i od nas :ok:

Ja też :oops: . 2 dni człowiek na zaglądał, a tutaj taki NJUS!
Powinno byc na czerwonym pasku (a może i było :wink:, bo tiwi też nie oglądałam przez weekend :P ).

ultra75

 
Posty: 856
Od: Śro wrz 14, 2011 10:14
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon sie 01, 2016 9:48 Re: Życie toczy się dalej...

Nie wiem, czy w TV było, bo mój sprzęcior wisi nie podłączony do niczego :lol:
Ale powinno być ;)

Babcia wreszcie oddycha z ulgą :1luvu:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sie 01, 2016 10:30 Re: Życie toczy się dalej...

Miska juz jakieś ogłoszenia w necie ma ale ja to jestem chyba bez weny tworczej żeby ktoka zareklamować super.
W każdym razie z Miśką poznajemy swoje możliwości. W nocy myslałam że to Tygrys uwalil mi się na nogach poki coś z szafki nie rypło... Rypło bo Tygrys sie zaciekawił, jak popatrzyłam to Miska. Wędkami kto się najchętniej bawi? A jakże... najstarszy kotek przed najmłodszymi. A jak na branke poluje to jakby mialy jej oczy z orbit wyjsć...
Obrazek

pchełeczka

 
Posty: 1691
Od: Pt kwi 13, 2012 14:55
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sie 01, 2016 18:30 Re: Życie toczy się dalej...

To dawaj linka do jakiegoś ogłoszenia ;)

Troszkę będzie o Kubusiu...

W ostatni piątek zaciągnęłam "nieoperacyjnego" Dziadunia do chirurga, żeby mi potwierdził to, co powiedział internista.
Nie żebym nie wierzyła interniście, ale...
No i dopiero mi narobił zamieszania :?
Bo może to jednak jest operacyjne, ale żeby to stwierdzić, to trzeba... znieczulić i operować :twisted:
Chirurdzy... :roll:
Nerki... No tak, są pewnym problemem, ale przecież można kota przygotować przed zabiegiem, dać łagodną narkozę, zadbać po zabiegu itd.
Wiek... No tak, wiek też jest pewnym problemem i z tym to już się nic nie da zrobić, ale Dziadunio ogólnie nieźle się trzyma, więc może warto powalczyć.
Może warto, bo zdecydowana większość zmian w paszczy i okolicy to zmiany złośliwe, a nie wiadomo, czy da się toto wyciąć z marginesem odpowiednim, bo miejsce fatalne i nie daje możliwości poszaleć z nożem.
Będzie wiadomo... jak się zoperuje :twisted:
Zmiana jest ruchoma, więc jest szansa, że uszypułowana i da się w miarę sprawnie usunąć.
Rekonwalescencja... no tak, będzie trudna i nieprzyjemna, ale to błony śluzowe, goją się szybciej niż inne tkanki.
Ale jednak operować, bo patrzeć, jak się kot dusi, to szkoda.
No i to jak najszybciej operować, zanim się powiększy, rozrośnie, zmieni itd...

Wyszłam z kwadratową głową i tym bardziej pełna wątpliwości moralnych :(

Finezja jeszcze się goi, wymęczona, wymaltretowana, ciągle w kubraku, a jeszcze nie wiadomo, jaki będzie efekt zabiegu i czy nam się udało, czy nie.
Czy warto było tak się męczyć...
A przecież Finezja to młodziutki kot, który ma całe życie przed sobą.
Czy mam prawo narazić 17-letniego Kubusia na podobnie przykrą rekonwalescencję z b. dużą szansą na to, że zaraz będzie wznowa?
Ryzykować resztkami nerek?
Nawet najlepsze przygotowanie i najbezpieczniejsza narkoza nic nie dadzą, jeśli organizm sobie już nie poradzi.
A z drugiej strony - czekać bezczynnie, aż się zacznie dusić?
Do luftu takie wybory :(

Rzutem na taśmę zabrałam dziś Kubusia do jeszcze jednego pana doktora (znów internisty), u którego zresztą wieki nie byłam :oops:
Pan doktor kazał Kubusiowi powiedzieć "Aaaaa" i radośnie stwierdził: "O, migdałek!" :201436
Wg niego jest to po prostu migdałek - wynicowany, powiększony i w stanie zapalnym, ale tylko migdałek.
Oczywiście nie można wykluczyć jakichś zmian nowotworowych w tymże migdałku, niemniej jest spora szansa, że ich tam nie ma, a migdałek sobie wypadł... ze starości (mniej więcej).
W każdym razie pan doktor na razie odradził nam wszelkie nerwowe ruchy w szczególności skalpelem.
Jeśli nie uda się tego dziada (znaczy - migdałka) obkurczyć lekami, zamawianiem i czarną magią, to radzi spróbować wymrażania (z równoczesnym pobraniem próbek na cytologię biopsją cienkoigłową). Bardziej inwazyjne zabiegi wyłącznie w ostateczności, jakby dziad zaczął jakoś raptownie rosnąć (na razie to mamy tydzień obserwacji, więc krótko), ale generalnie to potwierdził moje obawy co do rekonwalescencji i szans na wycięcie czegokolwiek w całości w tym miejscu.
Tak czy siak, na razie Kubuś dostał Theranecron i zostaliśmy zaopatrzeni w kolejne dawki.
Dla niezorientowanych - to ów słynny wyciąg z jadu tarantuli. Homeopatyczny zresztą :twisted:
Wprawdzie w homeopatię średnio wierzę, ale skoro średnio wierzę, że pomoże, to z całą pewnością nie zaszkodzi :mrgreen:
Mamy powtórzyć badania krwi i w razie stanu zapalnego (który jest b. prawdopodobny z takim migdałkiem) zaatakować dziada jeszcze antybiotykiem.
Mamy dać coś na odporność i obserwować dziada przez najbliższe 3 tygodnie.
Zamawianie i czarną magię mam stosować wedle uznania ;)
W najlepszym wypadku uda się dziada obkurczyć (bo wetknąć na miejsce to nie bardzo jest jak).
W nieco gorszym, ale przyzwoitym nic się nie zmieni i wtedy można rozpatrzeć opcję wymrażania.
Chociaż jeśli się nic nie będzie działo, a Kubuś całkiem normalnie z dziadem funkcjonuje, to mi jego chrapanie nie przeszkadza i taką opcję też pan doktor by popierał ;)
Skalpel to ta najgorsza opcja, chociaż wg pana doktora jest spora nadzieja, że uda się jej uniknąć.
W każdym razie mamy czas na spokojną diagnostykę reszty Kubusia, a nie wszystko na wariata, żeby jak najszybciej pod nóż.
Na pewno powtórzymy badania krwi, myślę też o RTG i USG (na wypadek, jakby jednak była opcja narkozy).

Ufff... jakieś światełko w tunelu mi mignęło i jest jakaś szansa, że to nie jest nadciągający pociąg :roll:

Tak się zasiedziałam u pana doktora, że wracaliśmy z przygodami, bo wyszliśmy tuż przed 17tą.
Kubuś oddał więc hołd Powstańcom wyjąc w tramwaju do wtóru syren :oops:
Na szczęście syreny były głośniejsze.
A potem zwiedziliśmy pół Warszawy, bo raptem wszystko zaczęło jeździć objazdami ze względu na marsz narodowców :?
Na szczęście Kubuś do strachliwych nie należy i tylko jojczy ze złości, jak się zaniedba głaskania Kubusiowego łebka w transporterze ;)
Wrócił do domu i zameldował, że zgłodniał :twisted:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sie 01, 2016 19:44 Re: Życie toczy się dalej...

No, bramka nr 3 wygląda obiecująco :ok: . Theranecron działa. Tzn nie zawsze efekt jest taki, jak zakładany, ale jakiś jest. Babce Novej elegancko oczyścił ropień na fartuch Naczelnego Chirurga, na przykład. Pogorszyć sprawy nie powinien.
Co do magii dobrze działają tańce nago na deszczu, z naciskiem na hołubce na lewej nodze.

A tak serio, to chyba każda opcja bez narkozy jest warta grzechu :ok: :ok:

Godzina W zastałą mnie na Żelaznej, gdzie kulturalnie zawyło i zatrąbiło wszystko. Współczuję utknięcia w objazdach. Nie przyszło mi do głowy, że w ramach celebry będzie marsz z petardami 8O . Strach pomyśleć, co czują ludzie, którzy rzucali granatami aby osłonić drogę odwrotu lub ewakuacji na widok takiej szopki :( .
Widziałam za to powstańca, prawdziwego - na przystanku Starszego Pana w Mundurze aż lśniącym z piersią pełną medali.

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Pon sie 01, 2016 21:12 Re: Życie toczy się dalej...

Ech, napisałam posta i go wcięło.
Może i lepiej :?


Z tej radości, że mamy jakąś szansę, przemeblowałam ferajnę do klatki po CI.
Gamonie szaleją na znacznie większej przestrzeni, z widokiem na okno ;)
Dostały dwie kuwety i dwie miski z wodą.
Nie wiem, czy nie popełniłam błędu :twisted:
Ale pojedyncze były zupełnie niewystarczające :?
W ostateczności do tej klatki miednica się zmieści :mrgreen:


Baśka przedefilowała...
Ona chyba jest w ciąży :201436

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sie 01, 2016 22:33 Re: Życie toczy się dalej...

Spożywczej? Bo generalnie pamiętam, jak była ciachana :mrgreen:

Uważaj na tego Kubusia, takie typy mają w zwyczaju żyć długo i upierdliwie :ok: :ok: :ok:

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Pon sie 01, 2016 22:35 Re: Życie toczy się dalej...

Upierdliwie to na pewno :roll:
Już mnie Romi85 straszy, że on jeszcze dychę pociągnie...
Umówiłyśmy się, że jak wytrzyma ze mną 5 lat, to w nagrodę pójdzie do niej na starość :ok:

A Baśka, tak, w spożywczej :roll:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sie 02, 2016 7:05 Re: Życie toczy się dalej...

Wierzę w homeopatię. Z powodzeniem u córki byłą stosowana. Na zasadzie "ostatnia" deska ratunku bo skończyły się antybiotyki jakie można dziecku podać. Szczyt półki nam groził. Pediatra wysłał nas do homeopaty-pediatry dr Czeleja. Trwało czasowo wiele ale córka wyszła z wielu dolegliwości, umknęła operacji migdałków i wycięcia czegoś tam jeszcze w gardle, przestała się dusić ...Ale czasowo to trwało bardzo długo.
Oczywiście inne, ludzkie leki podstawowe dla astmatyka i alergika były stosowane.
U Lusi wariatki też się sprawdziła w wielu przypadkach. Szczególnie w gojeniu siębabrających się ran. Miała zdolności wchodzenia pod zęby różnym psom co ją smakowały.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56014
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 725 gości