sprawa wyglada tak: kocia ma jeszcze brzuch o ile dobrze zobaczylam. jest sliczna ale oczka zalepione. jadla z miseczki za ogrodzeniem bloku do ktorego za cholere sie nie moge dostac bo nie jestem mieszkancem, ale moze jeszcze sprobuje pozniej... moze ktos mnie wpusci.
koteczka znowu nie uciekala... ale moze to dlatego ze wie ze przez kraty jej nie dostane - nie wiem... jest tez druga opcja, o wiee mniej optymistyczna - koteczka mogla byc domowa tylko ktos ja wyrzucil. ale to sie okaze przy blizszym poznaniu... kicionka sadzac po rozmiarze brzuszka (ja sie na tym nie znam ale tak mnie sie wydaje) ma jeszcze z tydzien, a podejzewam ze mniej... jesli mi sie uda to oczywisci sterylka aborcyjna, jesli nie to i tak chcialabym ja ciachnac... bede ja obserwowac. postaram sie porozwieszac ogloszenia na wejsciu do tego bloku w ktorym ja karmia zeby sie do mnie zglosili (choc wcale nie wiem czy to dobry pomysl


pojde jeszcze dzis na obchod z raz albo dwa i chyba wiecej dzis nie dam rady zrobic... ale poszukam, popytam, a moze tu na forum zglosi sie osoba ktora dokarmia te koteczke??
jesli ktos zna kogos (albo moze sam jest ta osoba) kto dokarmia koty w warszawie na kabatach ja mieszkam na rogu ulic wawozowej i rosola. a ten blok o ktorym mowie jest bialy i bodajze ma adres dembego 18 (ale za to nie dam sobie glowy uciac...) to prosze o kontakt na pw...