El Azurro ['] & Mariachi. Betty [']

Kiwaczku, samego dobrego.
Zdrowia dla Wszystkich Was.

Zdrowia !

Kiwaczku, wszystkiego najkociego!

Wszystkiego naj naj ogonku

, głaski dla Potffornego stadka .

Boniaczek po kolejnym zabiegu, nie chciałam pisać żeby nie zapeszyć :oops:

, ale już tydzień minął, dziadunio dochodzi do siebie. Wszystko po to żeby poprawić mu komfort życia, to takie porywanie się z motyką na słońce, ale nie pozwolę mu cierpieć, niech żyje bez bólu dokąd się da. Po zabiegu odżył i nawet próbuje się bawić... tak strasznie źle się patrzy na takie powolne odchodzenie, niby człowiek ma czas żeby się pożegnać, ale niewiele to zmienia :cry:

Falka też po zabiegu, straciła sporo ząbków i ogólnie zrobiliśmy porządek w paszczy, narkozę zniosła średnio, ostrożnie było i delikatnie, a i tak długo dochodziła do siebie. Panienka na szczęście już zapomniała o stresie.
Betty... tu mamy spory problem

, do kłopotów z tylnymi łapami doszła przednia prawa, jest bardzo źle, zabieg u Betuni to ryzyko, a i tak nie jesteśmy pewni rezultatu, na razie jedziemy na blokadach i wspomagaczach, no i psiątko trzeba nosić, przy moim zdrowiu to sport wyczynowy

Lena ciągle się przeziębia, ma strasznie niską odporność

, w badaniach nic nie wychodzi, na razie znowu zaleczyliśmy i dostaje serię betaglukanu. Ciapaty kotek jest niesamowicie "felerny", ciągle coś jest nie tak.
Jasnym punktem jest Zezol, pomimo wszystkich jego problemów od początku życia on jeden jakoś się trzyma, oby jak najdłużej :ok:

To tyle, w "telegraficznym skrócie", jeśli kogoś jeszcze interesuje co u nas...

Bardzo interesuje :kotek:

, chociaż bywanie na forum ograniczyłam do minimum.

Jeżeli mogę zapytać, z czystej ciekawości (i dlatego, że sama mam nerkowca czarnego koczura, też coraz bardziej chorego :crying:

): jaki zabieg miał Boniaczek?
U nas przed chudnięciem chroni Żabusia megace, ale podaję bardzo ostrożnie, co kilka dni, boć to zawsze steryd...

Trzymamy kciuki i łaputy za Was wszystkich :ok:

...

Boniaczek miał usuwanego guza w pycholu, ma nowotwór który bardzo szybko odrasta i nie pozwala jeść normalnie. Na razie dziadulo czuje się względnie i dlatego zdecydowaliśmy się na kolejne usunięcie. To wszystko już długo nie potrwa, ale jeszcze tyle chciałam zrobić. Bono ma apetyt, ale nowotwór bardzo go wyniszcza. Nerki są całkiem ok, relatywnie... w każdym razie nie one go zabijają.
Dzięki za kciuki, my za Was też trzymamy :ok:

Doczytujemy nocną porą ......głaski dla Potffornego stadka .

Też zaglądam i :ok:

za Was trzymam

Cholera, jeszcze nowotwór był potrzebny

Trzymajcie się :ok:

U nas Fokunia dramatycznie schudła, bo przez problemy po wyrywaniu zębów (plazmocytarna kolejna w stadzie, a teraz dziąsła ni cholery się nie goją, w tej chwili jest po drugiej krioterapii...) też nie może jeść i wyje przy misce z bólu, ostatnio nawet przy papce z musu rozrobionego z wodą, karmić strzykawką też się nie daje :cry: