» Pt lip 22, 2016 18:23
Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I
OPOWIASTKA O TYM,JAK DOMINISI OBOK KOŚCIOŁA OBJAWIŁY SIĘ POKEBALLE.
Oraz o tym,że jestem stara a durna ( gdyby ktoś jeszcze miał jakiekolwiek wątpliwości… )
Jeśli mój syn myśli,że mając lat prawie już 19 nie zmieści się do Okna Życia to ja go chyba w najbliższym czasie wyprowadzę z błędu. W razie jakby co, to najwyżej nóżki mu upitolę i jakoś to będzie. A upitolę mu nóżki za to, co zrobił swej maci najukochańszej która go w bólach na ten świat sprowadziła.
Otóż syn mój pierworodny oraz jedyny zaczął grać w Pokemon Go. Niby nic, przynajmniej się dziecko z domu ruszy, nie będzie garbacieć nad klawiaturą, samo zdrowie i kondycha.Tak sobie myślałam i nie protestowałam zbytnio. Przynajmniej do czasu kiedy sama zaczęłam w necie grzebać,żeby w razie czego mieć o czym z synem rozmawiać.Pogrzebałam, poczytałam….Spodobało mi się i postanowiłam podzielić pasję mojego dziecięcia. I też zagrać. W cholerne Pokemony.
Gdybym dwa miesiące temu powiedziała komuś, że poluję na nieistniejące żółte wiewiórki i inne dziwne stworki to albo by mi stwierdzili delirium tremens ( a przecież ja nie piję…. A przynajmniej nie tyle,żeby miało to stanowić problem…. )
…Albo ciupasem do psychuszki odwieźli znieczulając na sztywno po drodze. W sumie nic bym nie mówiła, na dzień dzisiejszy na rozkładzie mam dwa pokemony i kilka pokeballi ogólnie zabawa jest przednia ale… Ale cholerny świat musiałam zmienić telefon. Z malutkiej wygodnej Nokijki z klawiszkami na której da się pisać smsy bez zbędnego trudu, na smartfona. Na ten wytwór Szatana co to ma ekran dotykowy, nie mam pojęcia gdzie mu się co włącza lub odblokowuje i ogólnie jest dziwny*. Co do wytworów Szatana to w domu mam jeszcze dwa takie ale to jak mawiał Kipling- Zupełnie inna historia.**
Niemniej jednak zdania nie zmienię, smartfon to wytwór Szatana jest. Tym dziwniejsze jest to co wydarzyło się ostatnio. Otóż jechaliśmy sobie ostatnio przez miasteczko moje rodzinne. Ja, kolega małżonek, nasz syn wspólny oraz jego dziewczyna, Dominisia, która osobiście bardzo lubię bo fajna dziewczyna z niej jest a na dodatek jest niższa ode mnie. No więc jedziemy sobie jedziemy, i w okolicach kościoła Najświętszej Marii Panny w samym centrum miasta zatrzymaliśmy się na światłach. I w tym momencie słyszę za moimi plecami wybuch śmiechu. Dominisia i Młody rżeli jako te młode koniki na łączce. Pytam co się stało? Co ich tak straszliwie śmieszy? I może by rżeli deko ciszej bo mało brakowało a kolega małżonek zaskoczony zaparkowałby nasze rodzinne Audi w kufrze samochodu przed nami.
-Nic nic mamusia, Dominisia miała objawienie, w końcu koło kościoła stoimy.
-Ale że jak objawienie? Bozię zobaczyła? Tu posąg Jezusa stoi, coś jej się zwiduje ewidentnie, Dominisia, co widziałaś?
-Eeee, nic takiego nie wiedziałam,że tu w kościele jest pokestop, właśnie mi z niego pokeballe wypadły…
A mnie opadły ręce. Też nie wiedziałam,że w kościele jest pokestop… Ale teraz już wiem i na przyszłośc będę miała na uwadze. Gdyby mi coś przyszło do głowy, na przykład pochodzić po mieście za pokemonami, i brakło by mi pokeballi czy na przykład cukierków albo gdybym chciała sobie wykluć jajeczko…
Swoją drogą, już widzę siebie, spotykającą na mieście jakąś dawno nie widzianą znajomą osobę, i ten dialog między nami:
-O cześć jak ja cię dawno nie widziałam co u ciebie słychać? Oj czekaj czekaj, dwa metry mam tylko, Pikachu tu jest muszę go złapać. Tak? Serio? No popatrz popatrz jak to się niektórym w życiu… O jajeczko mi się wykluło, czekaj moment muszę sprawdzić jaki to pokemon i już cię słucham dalej. Aha, aha, pamiętam, no, a ty pamiętasz jak… O,ktoś tu ewidentnie zlurował bo pokemonów jak karaluchów, słuchaj, zobaczymy się kiedyś, ja idę łapać te dziadostwa bo mi jeszcze kilku brakuje, no, na razie trzymaj się ciepło, ta, pozdrów kogo tam uznasz za stosowne, cześć, papa no żesz psia twoja dupa pokeballe mi się skończyły, gdzie jest ten cholerny pokestop?
Że jestem stara i durna to wiedziałam już dawno. Ale żeby aż tak?
Nie grajcie w Pokemon GO, dobrze wam radzę….
* Mój synek ukochany jednak ma dobre serduszko i w ramach nauczania mamusi stwierdził,że teraz obsługa owego cudu techniki nie powinna mi nastręczać zbytnich kłopotów albowiem włączył w nim usprawnienia dla staruszków ( zatłukę bachora ) oraz dla niepełnosprawnych ( Okno Życia ma jak w banku )
**Konkretnie to mam w domu nawiedzoną pralkę i lodówkę. Sama ostatnio stwierdziłam. Opowiem wam w najbliższym czasie chcecie?