Po śmierci Ziutki żałowałam karmienia na siłę. Obiecywałam, że nie będę więcej.
Ale Baśka nie chce jeść nie z powodu mocznicy, zębów (zamknięte koło - nie można nic zrobić przy takich wynikach nerkowych

), ale ma tak zawaloną glutami czachę, że nawet nie czuje smaku jedzenia. Więc jedziemy z karmieniem strzykawą. Niech antybiotyki zadziałają wreszcie.
Strasznie biedniuteńka jest.
Stado ostatnio niedopieszczone, nie wyrabiam się z ogarnięciem wszystkiego.
