Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Sob cze 25, 2016 9:57 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Żyjecie?

Jak Tosia daje sobie radę? Jak tak widzę sierściuchy, to się zastanawiam, jak zwierzęta wytrzymują w swoim futrze... Niby takie banialuki, wmawiają, że to termoizolacja, chroni przed mrozem, jak i wysoka temperatura, bla bla bla, ale ja w to nie mogę uwierzyć :twisted: :twisted: :wink: Gorąco mi od samego patrzenia...

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17113
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Pon cze 27, 2016 11:06 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Cześć, cześć, poweekendowo :)

Tosia bardzo przeżyła te upały. W domu mieliśmy 29 stopni i żadnego podmuchu powietrza. Chodziła z kąta w kąt, zmieniała miejsce, nie mogła się odnaleźć.
Mnie w piątek wieczorem bardzo mocno ścisnęło w klatce piersiowej, przestraszyłam się. Siedziałam na balkonie ponad pół godziny, aż przeszło.

Sobota była wspaniała.
Najpierw wspólne śniadanie, później Gdynia i diabelski młyn, później mecz w kinie (polecam!!! nie dość, że sam mecz niezwykle emocjonujący, to wielki ekran i wspaniałe nagłośnienie). A jak wyszliśmy z kina, przywitały nas gromy z jasnego nieba :lol: Takiej burzy nie pamiętam. W zasadzie takich burz, bo kilka ich zbiegło się na raz.
No a później spacer z M do knajpki, syn zbudował sobie namiot w pokoju i w nim spał całą noc ;)
I tu spadł na mnie kolejny grom z jasnego nieba w postaci zachowania M. Ale nie będę pisała na forum.
Powiem tylko, że odechciało mi się walki o cokolwiek.
Co gorsza - syn wyjechał wczoraj na miesiąc na wakacje. A zawsze to przeżywam bardzo mocno.

I dziś humor mam, jaki mam.


I jedyne, co teraz powoduje, że mi się chce cokolwiek, to Tosia.
Wczoraj znowu barankowała, dzisiaj rano jak zawsze - jej powitanie to jak takie życzenie miłego dnia. Nie wskakuje do łóżka, nie budzi mnie, tylko czeka na jakikolwiek ruch. To jest tak piękne, że aż mnie ściska w sercu.
I staram się jakoś funkcjonować.

Kupiłam sobie młode ziemniaki, koperek, śmietanę. I bób, i trochę truskawek.

Przyjdę, posprzątam, zrobię sobie coś do jedzenia. I jakoś zleci...

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Pon cze 27, 2016 11:57 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Mam podobny nastrój i też po częsci się to wiąże z wczorajszym/ dzisiejszym porannym zachowaniem TŻ-a. Więc chyba rozumiem jak się czujesz... i co tu pisać. Dobrze, że jest Tosia i się trochę porozpieszczasz dobrym jedzeniem. Oby pomogło choc trochę.

A jak dzisiaj pogoda, odpusciły trochę upały?

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Pon cze 27, 2016 12:26 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Jeszcze jest ciut za ciepło, ale nie narzekam - tak jest dobrze.
Chłodny wiatr (a nie jak nawiew z piekarnika), czasem słońce, czasem chmury.
I ma być coraz chłodniej.

A kiedy mam takiego totalnego doła, to jedyny moment, kiedy mogę oglądać horrory. I wczoraj M włączył "Obecność". Bardziej mnie to śmieszyło, niż straszyło.


No to graba, Kasiu.

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Pon cze 27, 2016 12:49 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Graba :piwa:
Ja sobie posciągałam smutne książki na czytnik i chyba spróbuję zatopić się w lekturze, w odpowiedzi na nastrój ;)

Dobrze, że macie lepszą pogodę. U nas na zewnątrz chłodny wiatr, ale w mieszkaniu cieplutko, bo słońce swieci. Odsłoniłam kotom jedno duże okno i wygrzewają się jak bochenki chleba w piekarniku... aż miło popatrzeć. Połozyłabym się z nimi, ale mi niewygodnie na podłodze ;)
Mam ochotę wyjsć na spacer, ale nie mam dzisiaj siły być wsród ludzi, aż mnie panika ogarnia na samą mysl o wyjsciu w tłum.

Jestem do tego wszystkiego skrajnie sfrustrowana pracą. Ciągle tkwię w miejscu bez możliwosci zamknięcia dwóch projektów, z powodu nieobecnosci (na zmianę z brakiem czasu) jednej babki. Co oznacza, że wypłata, którą powinnam dostać w czerwcu, jest daleko na horyzoncie - dopóki projektów nie zamknę, nie mogę nawet wystawić faktury. A potem zwykle trwa około miesiąca zanim zrobią przelew. To jest akurat kluczowy moment, gdy te pieniądze są nam bardzo potrzebne, do tego na koniec lipca mam zaplanowaną opłatę podatku za dwa lata i już widzę, że będę się musiała nakombinować, żeby to zmienić - jesli to w ogóle możliwe. Że nie wspomnę, że czuję się do bani, a nie jestem w stanie przez tą sytuację nawet pójsć do lekarza.
Wpadłam kilka lat temu w mega potrzask ni nieważne jak próbuję się wydostać, tylko pogarszam sytuację.

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Pon cze 27, 2016 13:12 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Tak, też "lubię" pogrążać się w tym smutku. Radiohead i niektóre kawałki Depeche Mode sponsorują mi te dni :)

A przede wszystkim KOT.
Aż nie mogę się doczekać, jak ją zobaczę. Jej futro na brzuszku (wczoraj głaskałam!) jest miękkie, jak puch młodej kaczuszki ;)
I tak bardzo, coraz częściej domaga się głasków...


Przykre co piszesz. Tu też mogę podać rękę. Życzę, aby się poukładało. Jakoś...


Kurna, nikt nie mówił, że będzie tak ciężko, nie? Miałam być dorosła, niezależna, miałam chodzić spać, o której chcę i wracać z imprezy o której chcę, i miało być beztrosko i szczęśliwie. I co! 8)

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Pon cze 27, 2016 13:41 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Emee pisze:Tak, też "lubię" pogrążać się w tym smutku. Radiohead i niektóre kawałki Depeche Mode sponsorują mi te dni :)

Tak, dokładnie - jak mi smutno, lubię się zasmucić na maksa, potem mi zawsze lepiej. Nie lubię wmawiać sobie, że jest ok, że mam być dzielna. Prędzej czy później ten smutek wyłazi i jest tylko gorzej, a tak - raz a dobrze i jest pewna poprawa :roll:

Emee pisze:Kurna, nikt nie mówił, że będzie tak ciężko, nie? Miałam być dorosła, niezależna, miałam chodzić spać, o której chcę i wracać z imprezy o której chcę, i miało być beztrosko i szczęśliwie. I co! 8)

Tiaaa... a tymczasem nawet na te imprezy mi się nie chce chodzić ;)

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Pon cze 27, 2016 13:48 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

A najgorzej wmówić sobie (albo usłyszeć...), żeby wziąć się w garść. Upychanie śmieci jest jeszcze gorsze.


KatS pisze:Tiaaa... a tymczasem nawet na te imprezy mi się nie chce chodzić

Ta. Starość, nie radość.
Lepsza jest książka, kot i zielona aromatyczna herbata. Niedługo dojdzie bujany fotel, krzyżówki i wkręcisz mnie w szydełkowanie 8)

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Pon cze 27, 2016 13:55 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Emee pisze:A najgorzej wmówić sobie (albo usłyszeć...), żeby wziąć się w garść. Upychanie śmieci jest jeszcze gorsze.

Och, wzięcie się w garsć to mój ulubiony tekst ;)

Emee pisze:Niedługo dojdzie bujany fotel, krzyżówki i wkręcisz mnie w szydełkowanie 8)

Lubię krzyżówki od dzieciństwa = urodziłam się stara. To wiele tłumaczy :lol: :lol: :lol: :ok:
Tylko bujanego fotela nie mam, a tak prawdę mówiąc chętnie bym się pobujała... ;)

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Pon cze 27, 2016 14:54 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Oglądałam mecz w kinie! Finał mistrzostw, choć nie pamiętam już których, a nie chce mi się sprawdzać ;) Podzielam pogląd, że bardzo fajne przeżycie. A propos przeżyć, to i takie z piorunami miałam po wyjściu z seansu - tu akurat Transformersów, więc było przedłużenie filmu :wink: A o tyle niesamowite, że co kilka/-naście sekund błyskał piorun, ale grzmotu nie było - niesamowite! W połowie drogi do domu, jak nie lunęła ulewa :mrgreen: suchej nitki na mnie nie zostawiła.

A wczoraj była u mnie taka burza, że jak grzmotnęło kilka razy, to prawie mnie wysadziło z kanapy, aż później piszczało mi w uszach :| Serio nie wiem, jak ja bym zwierze miała uspokoić przy takim hałasie :strach:

Szkoda, że w parze ze związkami są przypisane problemy, kłótnie i inne takie... nic przyjemnego :( Ale ponoć to mija, trzymajcie się :ok: :ok:
Mój humor neutralny. Na nic nie mam ochoty, a już w szczególności na kontakty międzyludzkie :strach: więc sobie siedzę, robię pranie, prasowanie, odkurzę i poszyję, a w między czasie spa, film i świerzutko zakupione winko. Nie ma mnie dla nikogo :wink:

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17113
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Pon cze 27, 2016 15:06 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

No u nas też taka burza właśnie była. A tutaj to rzadkość. Dla mnie burza jest straszna, jak między błyskiem a grzmotem minie mniej niż 5 sekund :D
A tu? Co chwilę jeden błysk, grzmot, znowu błysk z innej strony. Apokalipsa jakaś :strach: A my staliśmy pod zadaszeniem przy kinie, nagrywałam filmy i fotki strzelałam :D (mam jedną z piorunem!).
Rewelacja :D
Jak pojechaliśmy do domu, przyszła kolejna. Tosia przy otwartym balkonie myła sobie kroczę 8) Ale jak pierdutło gdzieś blisko, to zwiała. Jednak z tego, co zauważyłam, to nie boi się dziewczyna, a na ten pierdut, to ja podskoczyłam na kanapie :D

Aia pisze:Szkoda, że w parze ze związkami są przypisane problemy, kłótnie i inne takie... nic przyjemnego Ale ponoć to mija, trzymajcie się

U mnie raz nie minęło ;) (w zasadzie kilka razy, acz jeden był wyjątkowo spektakularny - jak burza ;) ).
Zobaczymy...

Ja dziś też będę sprzątała. W ten upał nie miałam mocy w ogóle.

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Pon cze 27, 2016 15:12 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

O to pokarz tą z piorunem. Lubię takie oglądać i zawsze poluję żeby ustrzelić :)
Burzy się nie boję wcale, ale wczorajsze huki po prostu bolały. A jak ci taki hałas bez ostrzeżenia nad głową grzmotnie, to nie ma siły się nei przestraszyć.. no aż podskoczyłam ze 4 razy :| Dlatego pomyślałam o zwierzętach, które maja lepszy słuch od ludzi.. Kaj bardzo się bał.
Tu w NDMie też raczej burze trzymały się z dala, pierwszy raz przeżyłam az tak intensywną i bliską.


Minęło. Ale czasem mija na już zawsze :mrgreen: A czasem poprzedzone to jest dość spektakularną akcją :wink: :lol:
Pralka mnie woła. Biorę się za resztę zaplanowanych czynności.
Miłego popołudnia :)

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17113
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Pon cze 27, 2016 15:15 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Fotkę pokażę, jak najbardziej :)

Miłego popołudnia! :)

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Wto cze 28, 2016 11:37 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Z dnia na dzień Tosia coraz milej mnie wita :)
Przez te jej baranki (nadstawiam zewnętrzną część dłoni i w nią mnie bodzie) będę miała muskuły w prawej ręce 8)


Jutro o 10 trzymajcie, proszę, kciuki.
Panikuję już dziś, śnił mi się zabieg. A w środku nocy myślałam, że ktoś puka do drzwi. Serce waliło mi jak oszalałe, oczywiście mowy o szybkim zaśnięciu nie było.
Jutro GASTROSKOPIA! :cry: :cry: :cry:
Żołądek mam ściśnięty do granic, nic nie mogę zjeść.
Co za koszmar...
I chociaż czytam opinie o lekarzu, który mi ją wykona, i czytam, że to kwestia max 3 minut, że facet ma niesamowitą wprawę, że pielęgniarka instruuje, jak się zachowywać, uspokaja, jest ogólnie super babką, mają super sprzęt, to panikuję gorzej, niż przed egzaminami :cry:
Zwariuję!

Ale powtarzam sobie, że muszę przeżyć, bo pojutrze mam imieniny, pojutrze Polska gra mecz o wejście do 1/4 finału.
Ta myśl, zwłaszcza o naszej reprezentacji, trzyma mnie przy życiu.

;)

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Wto cze 28, 2016 11:54 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Emee pisze:Ale powtarzam sobie, że muszę przeżyć, bo pojutrze mam imieniny, pojutrze Polska gra mecz o wejście do 1/4 finału.
Ta myśl, zwłaszcza o naszej reprezentacji, trzyma mnie przy życiu.

No to teraz mają moralny obowiązek wygrać, dla Ciebie! :mrgreen:
Poza tym pomysl, jak by się Tosia zmartwiła, jakbys jednak nie przeżyła ;)

Wiesz, że własnie sobie myslałam, że to jakos na dniach ta gastro, ale głupio mi było pytać, bo w sumie to taka osobista sprawa a do tego nie chciałam przypominać o stresie ;)
Znam ten lęk - dwa razy w życiu tak się niepotrzebnie nakręciłam. Pierwszy raz jak miałam usuwane ósemki - naczytałam się makabrycznych opisów w necie, poszłam na zabieg i powiedziałam babce, że niech mówi co chce - ja wiem, że to będzie rzeźnia i jestem przerażona. Tak się usmiała, aż miała łzy w oczach, powiedziała mi, że jak pracuje ponad 20 lat, tak nikt jej jeszcze nie nazwał wprost rzeźnikiem ;) I faktycznie było o niebo lepiej niż się nastawiłam.
Za drugim razem przed pierwszą operacją, którą mi robili nie w narkozie a w znieczuleniu podpajęczynówkowym. Naoglądałam się filmów na youtube jak to wygląda, spłakałam się jak dziecko, a potem się okazało, że to dużo lepsza opcja niż narkoza i jakbym mogła, zawsze bym to wybierała. Do tego anestezjolog od razu na wejsciu zapytał, czy chcę cos na odwagę, poprosiłam o podwójna porcję i odtąd było już spokojnie ;)
Także - nie takie diabeł straszny... tym bardziej, że recenzje lekarza takie pozytywne! :ok:
Będzie dobrze. To nie takie straszne - niekomfortowe, owszem, ale do przeżycia. I to mówię ja, panikara pierwszej wody ;)
Najgorsze są moim zdaniem te chwile przed, dzisiaj trudny dzień, czekanie, lęk... a potem to już minie.

Poleciłabym winko, ale pewnie by podrażniło żołądek przed gastro... :(

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Meteorolog1, Myszorek i 11 gości