Było sobie kotków pięć cz 8

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 24, 2016 19:43 Re: Było sobie kotków pięć cz 8

Koty potrafią świetnie chodzić na.smyczy a jakby miały długa linkę to nawet tego nie odczują. A nawet jakby jakiś zaczął spierniczac to szybciej można nadepnac na linkę niż złapać kota - wiem co mówię ;)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt cze 24, 2016 19:54 Re: Było sobie kotków pięć cz 8

Biedna ty. Ale masz nauczkę bo tak jest za każdym razem i nic się nie nauczyłaś :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt cze 24, 2016 20:09 Re: Było sobie kotków pięć cz 8

Hahahaha!
Dowcipna jest :lol:

Obrazek
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Pt cze 24, 2016 20:12 Re: Było sobie kotków pięć cz 8

Wiecie co szkoda mi Rychy. Jako jedyna z towarzystwa potrzebuje wolności. Rano skacze na klamkę i chce wychodzić na dwór. Z resztą ona z tej działki pochodzi bo stamtąd ją zabraliśmy. Ona w domu się dusi i mi jest jej autentycznie szkoda i dlatego na tą działkę ja wozimy. Na smyczy nie wiem czy dałaby radę chodzić. Zazwyczaj wraca, po jakimś czasie ale wraca. Przed ostatnio było że po nocy ją szukałam ale wróciła. A ten ran to już szczyt szczytów.
Chcialabym dla niej jak najlepiej i mam problem. Bo z jednej strony uszczęśliwię ją bo będzie mogła cieszyć się życiem ale z drugiej strony boję się strasznie że nie wróci.
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Pt cze 24, 2016 20:16 Re: Było sobie kotków pięć cz 8

A Wy jak do tego podchodzicie?
no bo jak by nie patrzeć to zabieramy kotom wolność. Przecież to istoty lubiące przygody i nie stworzone do takiego całkowitego życia w bloku. No chyba że kot to lubi jak na przykład KOkusia która na działce dostawała białej gorączki.
Ale są koty tak jak Rysia które wolność mają we krwi i w plenerze czują się najlepiej. A ją ją zamknęłam w czterech ścianach jak w klatce. I to mi uwiera bo robię jej krzywdę. Ale z drugiej strony boję sie o nią strasznie i nie darowałbym sobie gdyby nie wróciła.
I tu mam dylemat. Tak źle i tak nie dobrze.
Co o tym sądzicie?
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Pt cze 24, 2016 20:29 Re: Było sobie kotków pięć cz 8

Może spróbuj z tą smyczą. Kota będzie pod kontrolą i jednocześnie będzie miała trochę swobody (nawet 5 metrów smyczy to sporo luzu).

Ja wyprowadzałam Ofelię na spacery na smyczy, inna sprawa że miałam na początku małe mieszkanko i kocię nie wyrabiało na zakrętach, a w nocy niewybrykana nie dawała mi spać. Na spacerach się wybiegała, trochę ruchu miała no i przesypiała większą część nocy. Stety niestety skończyło się po gigancie - zwiała przez niedomknięte drzwi, sama wróciła ale coś ją widocznie przestraszyło, bo na spacery już wychodzić nie chciała.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35259
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Pt cze 24, 2016 20:34 Re: Było sobie kotków pięć cz 8

Moje koty sa szczęśliwe w mieszkaniu. Nie mam problemu z uciekaniem, na klatkę schodowa wypuszczam w pełni swiadoma ze zaraz wrócą. Daleko maja do wyjscia na dwór.

Nie wypuściłbym kota na dwór, a samopas to juz napewno nigdy. Zawału dostałbym ekspresowo. A jakbym nie mogła znaleść któregoś to małżonek mógłby wzywać dom pogrzebowy, bo zawał przezylam ale nie za długo :ryk:

spróbowałabym ze smyczą. Ale moje z szelek sprytnie sie wyślizgują :smokin:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Pt cze 24, 2016 20:35 Re: Było sobie kotków pięć cz 8

Agusiu wiesz ze ja dziś o tym samym pisałam u siebie na wątku i tez właśnie się nad tym zastanawiam co do Marysi. Z tym ze Marysia nie chce wychodzić, bo zawsze się drze na dworze. Co innego na klatke przed drzwi. Ale ona miała możliwość biegania po dworze wcześniej.
Ja myślę że powinnaś Rysie wozić na działkę skoro lubi przygody :) Ale nawet psa się nie puszcza luzem, kiedy wiesz ze ucieka.
:)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt cze 24, 2016 20:45 Re: Było sobie kotków pięć cz 8

Jak patrzę jak Rysia dusi się w mieszkaniu to mi się serce kraje. Ona jest stworzona do życia na wolności. Na działce czuje się najlepiej.
Ale już na prawdę boję się więcej puszczać ją samopas bo boję się że nadejdzie kiedyś taki raz że nie wróci.
Spróbuję jeszcze chodzić z nią ze smyczą. Chociaż kiedyś tak chodziła i kiepsko to wyglądało. :cry:
Ja już sama nie wiem co robić :cry:
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Pt cze 24, 2016 20:46 Re: Było sobie kotków pięć cz 8

Czasami trzeba zadać sobie pytanie czy większą krzywdą jest trzymanie kota w domu gdzie ma kocie towarzystwo, pełną miskę i ciepłe miękkie posłanko czy wypuszczenie na dwór . Może ona dobrze sie czuje na powietrzu ale czy byłaby szczęśliwa gdy męczyłoby ją pragnienie podczas upałów, gdy na posiłek trzeba by było wieki czekać aż ktoś łaskawy rzuci jakiś kąsek, gdy dupka by marzła i mokła ?
Rycha mimo wszystko to już kota przyzwyczajona do luksusu i pełnej obsługi i mogłoby się okazać że na tym wymarzonym dworze nie da już sobie rady.
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt cze 24, 2016 20:50 Re: Było sobie kotków pięć cz 8

A jak długo Rysia chodziła na smyczy? Bo moje pierwsze spacery z Ofelią też były dalekie od ideału. Konkretnie to siedziałam na ławce, a Ofelia oglądała świat z moich kolan. Później zwiedzała ławkę. Później zwiedzała okolice ławki. Ładnych parę dni minęło zanim spacer zaczął przypominać spacer. Spróbuj, może po kilku-kilkunastu razach Rysia przekona się do szelek i smyczy.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35259
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Pt cze 24, 2016 20:55 Re: Było sobie kotków pięć cz 8

Koty się szybko uczą chodzić na smyczy. Musi je coś ciekawic. Moje w mieszkaniu toczyły się po podłodze a nagle zaczęły zapierniczac u weta po podłodze. Nauczyły się w 5 min :)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt cze 24, 2016 20:57 Re: Było sobie kotków pięć cz 8

Rysia chyba raz chodziła na działce na smyczy, ciężko to znosiła. I dlatego biegała na luza.
No nic, będzie do smyczy musiała się przyzwyczaić jak chce na działkę jeździć
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Sob cze 25, 2016 9:49 Re: Było sobie kotków pięć cz 8

Zgadnijcie co robiłam dzisiaj o 4.30 rano ? :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Sob cze 25, 2016 12:07 Re: Było sobie kotków pięć cz 8

Ja wiem, ja wiem!!! Sprzątałaś kupsztala rozniesionego i rozmazanego po całym mieszkaniu :mrgreen:

Agusiu kup szelki dla kota. zamiast smyczy znajdź lekki sznur. Są takie sznury co prawie nic nie ważą, wtedy nie będzie jakoś obciążał plecków Rysi. I niech ten sznur jest długi. Oczywiście on i tak będzie haczył o rośliny i nie będzie to takie jak bieganie luzem, no ale co zrobisz... trzeba zaleźć kompromis. Jak wygląda ta działka? To jest wieś czy ogródek działkowy? Zawsze można pomyśleć o ogrodzeniu i zabezpieczeniu ogrodzenia przed wychodzeniem. Oczywiście kot może się wspiąć po płocie, ale myślę że nie po każdym. Jakoś ogrodzenia się zabezpiecza, jest na to sposób, bo wiem że inni tak robią.
Czy szczepisz Rysie na choroby, które może złapać na podwórku? Czy jest zabezpieczona przed kleszczami?

Ja Ci powiem, że gdybym miała domek z ogródkiem gdzieś to woziłabym tam swoje koty. Siedziałyby w domku. W końcu by się przyzwyczaiły do tych wycieczek i zawsze byłoby to urozmaicenie jakieś. Gdyby chciały wyjść na trawkę to po zabezpieczeniu i na długiej lince siedziałyby sobie na trawie. Gdybym miała taki luksus, że mogłabym swoją działkę ładnie ogrodzić, a moje koty już by się aż tak nie bały to może bym je puściła po ogrodzie - ale tylko pod kontrolą. Jednak najlepsze jest dla mnie rozwiązanie jakie ma Mirka, pod tym względem jak nauczyła kotki i to jest dla mnie wzór. Bo mimo, że ma ogródek to jej koty nie garną się do wolności. Nie chcą uciekać. Wyjdą ostrożnie na zwiad do ogródka i po obchodzie idą do domku. I tak sobie wyobrażam moje koty, gdyby miały domek :)

Marysia chyba była kotem wychodzącym, w każdym razie została z domu wyrzucona. I była bezdomna. Na tym osiedlu, z niskimi budynkami, gdzie jest względny spokój, wypatrzyła sobie okno mojej cioci. Ciocia mieszka na parterze i Marysia wskakiwała na skrzynkę z prądem i hyc - po kryjomu do jej domu. Albo też siadywała pod drzwiami i siedziała w kąciku marząc aż ją wpuszczą do domu. W domu chowała się pod koc, żeby jej nie było widać i siedziała tam po cichutku bez jedzenia i picia i bez kuwetki, żeby jak najdłużej być w domu. Kiedy moja ciocia na moje polecenie zatrzymała ją w nocy w domu to biedna Marysia nie dostała ani jeść ani pić i nie miała kuwetki. Zniosła ten trud i rano uciekła przez otwarte okno. Wtedy już ja się pojawiłam z jedzeniem i kuwetą. Śmiałyśmy się że Marysia poszła się pożegnać na mieście. Ale tak naprawdę to ona pewnie poszła się załatwić i coś zjeść. Jednak uważam, że gdyby zamieszkała tam u cioci to chciałaby wychodzić. Chciałaby mieć i dom i spacery, bo do tego była nauczona. U mnie tego nie ma. Zawsze robiłam jej wycieczki do weta piechotą. Szłyśmy sobie i Marysia oglądała świat. Bardzo się bała, ale w drodze powrotnej to już oglądała świat, albo z moich rąk, bo nosiłam ją na rękach, albo z transporterka później. A raz jeden postawiłam ją na chodniku na smyczy - dostała takiego szału, że prawie sobie głowę urwała - wzięłam ją szybko na ręce, a ona wtuliła się w moje ramie, objęła je łapkami rozpaczliwie jakby chciała powiedzieć - nigdy więcej tego nie rób! Miałam ogromne wyrzuty sumienia, że aż mi się płakać chciało. Moja Marysia nie chce już wychodzić. Choć po wizycie u weta i Marysia i Kitusia chcą wychodzić na klatkę. Puszczam je czasem. Tak samo robił mój Maciuś. To normalne, bo i ja jak byłam dzieckiem to lubiłam bawić się na klatce. Zawsze to coś innego niż domowe ściany.

A jaka jest historia Rysi?
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 370 gości