kalewala pisze:Przepraszam, że się nie odzywałam, ale mam urwanie głowy w pracy i w domu, a w weekendy raczej bez netu jestem. Byłam na tym spotkaniu, poproszona przez p.Zuzannę, więc je opiszę - nie sądzę, by z tego powodu p.Zuzanna skarżyła mnie z jakiegoś artykułu KC czy KK, a jeśli ktoś z Was chce - bardzo proszę.
Szczerze mówić nie dziwię się, że chcecie przebieg wizyty utajnić. Daleko odbiegała od standardowego wzorca wizyty….
Bohaterka niniejszego wątku (zwana dalej BNW) przybyła punktualnie z córką (danych nie ujawniam), przez 28 minut zaplanowanej na pół godziny wizyty prawie nic nie mówiły, oglądały kotkę, córka robiła zdjęcia. W 28mej minucie BNW spojrzała na zegarek, wyjęła umowę adopcyjną i podsunęła ją p.Zuzannie pod nos ze słowami - widzi Pani pierwszą linijkę? Ma Pani niezabezpieczone okno uchylne, pozwę Panią do sądu!!!
Ton i „zawartość” emocjonalną ww wypowiedzi można usłyszeć na nagraniu, którego BNW dokonała ukradkiem - powiedziała o tym wychodząc, kiedy usłyszała ode mnie, że całą wizytę opiszę na forum - w zamian pogroziła mi ujawnieniem korespondencji, którą prowadziłam z różnymi forumowiczami interesującymi się sprawą Kiszki - ponieważ owa korespondencja zawiera tyko PRAWDĘ - nie mam nic przeciwko jej ujawnianiu.
Wracając do tematu - p.Zuzanna nie bardzo zrozumiała o co chodzi, usłyszała, że ma się zapytać tej (tu padło moje nazwisko), która oddala jej kota. Nie odzywałam się, byłam tylko obserwatorem - aczkolwiek czułam się nieco zaskoczona, bo BNW mnie nie poznała - lata temu spotykałyśmy się (przypadkowo, ale dość często) w lecznicy w Tesco, w grudniu 2015 dwa albo trzy razu widziała mnie na Dworcu Kaliskim w czasie poszukiwań Kiszki). Ale cóż - z wiekiem pamięć się zmienia…
I może dlatego BNW zapomniała, że kotkę wyadoptowała 14 kwietnia 2015 (str.18 wątku) - bez umowy, bez sprawdzania warunków. Umowę - antydatowaną - podpisała w czasie wizyty poadopcyjnej w na przełomie czerwca i lipca 2015 - warunki w domu p.Zuzanny były dokładnie takie same, jak w ostatni piątek, i nie wzbudziły zastrzeżeń. Dowód? Niestety tylko słowo p.Zuzanny i moje - przeciwko słowu BNW. Komu uwierzycie - Wasz wybór i decyzja.
Wracam do przebiegu wizyty - zaskoczonej p.Zuzannie, pytajacej o co chodzi BNW powtarzała tylko, że ją poda ją sądu albo p.Zuzanna podpisze jej zrzeczenie się kotki. Próbowałam z BNW negocjować - nie dało się. Wobec ponawianych gróźb p.Zuzanna takie zrzeczenie podpisała - bardzo proszę BNW o pokazanie go na forum. Tylko proszę pamiętać, że znam treść. Tak dla formalności - żadne oświadczenie podpisane pod presją nie ma mocy prawnej.
A dlaczego podpisała? Niezręcznie to pisać na tym forum,, ale są rzeczy ważne i ważniejsze. A rzeczą bardzo ważną jest czasem uwolnienie się od stalkingu…..
W każdym razie BNW wręczono owo oświadczenie, nakazano zabrać kota i szybko opuścić mieszkanie - wtedy właśnie dowiedziałyśmy się, że rozmowa była ukradkiem nagrywana.
BNW bardzo odpowiedzialnie i bezpiecznie wzięła kota pod pachę i wraz z córką opuściła niegościnne progi - powiedziała, że kontenerka nie ma, zaproponowała nawet sprawdzenie samochodu, odmówiłam. Chyba że znów „zapomniała”, tym razem o kontenerku w samochodzie.
W każdym razie BNW z córką i kotem pod pachą szybko opuściły niegościnne mieszkanie.
A ja przez parę godzin próbowałam uspokoić p.Zuzannę…
Teraz parę słów o tym jak doszło do wizyty - mimo że wszyscy rozsądni, w tym przypadkiem ja, radzili, by nie wpuszczać BNW za prog.
Może jeszcze to ważne - od momentu adopcji kotki - kwiecień 2015 - p.Zuzanna wysyłała do BNW niemal co miesiąc mailowe „raporty”. Kiedy kotka zginęła - zwróciła się o pomoc od BNW - jak został potraktowana, wiemy. Kotka znalazła się 19 stycznia, chyba 26 stycznia BNW dostała mailowo informację o jej stanie zdrowia - i mimo że wiele osób śledzących losy Kiszki niepokoiło się o nią i wypytywało - nie podała żadnych informacji na forum. Kolejnego maila dostała na początku lutego - również zachowała go dla siebie.
A tak serio, naprawdę myślicie, że mój telefon był na ogłoszeniach o poszukiwaniu kotki „przypadkiem”? Że „przypadkiem” przetrwało jakieś ogłoszenie od polowy grudnia do polowy stycznia? A może to p.Zuzanna rozwieszała je do ostatniego dnia nie tracąc nadziei na odnalezienie kotki? BNW gdzieś tam pisze, że mój telefon dostała od Ewy_mrau wieczorem w dniu zaginięcia - Ewa skontaktowała Zuzannę ze mną niemalże w chwilę po zaginięciu. Dowód w postaci bilingu też na to mam.
Więc spotkanie - najpierw były telefony i smsy, p.Zuzanna zmuszona była zablokować telefon. Potem pismo od adwokata - przypuszczam, że ufundowanego przez forum. P.Zuzanna rozumiejąc troskę o kota, i chcąc zakończyć sprawę polubownie - wyznaczyła spotkanie na 8 marca. BNW i spotkanie, i p.Zuzannę, i wkład forumowych sponsorów zlekceważyła - nie przyszła, nie zawiadomiła że nie przyjdzie.
Na początku kwietnia napisała - już samodzielnie, bez pomocy prawnika - maila z prośbą o spotkanie i nieco dziwnym wyjaśnieniem rezygnacji z poprzedniego terminu. Znów p.Zuzannie odradzano - ale kiedy w kolejnych mailach pojawiły się prośby, że BNW chce zobaczyć kotkę, którą uratowała, że jest związana z nią emocjonalnie i po prostu chce ją zobaczyć - p.Zuzanna po ludzku zrozumiała - i zgodziła się. Maile mam, mogę wstawić - jakby ktoś chciał zarzucić mi nieprawdę.
Czyli - najpierw nękanie telefonami i smsami, potem straszenie adwokatem i sądami, na koniec łzawe prośby. Dobra metoda - tylko czy zawsze cel uświęca środki?
No i potem TO spotkanie - zakończone prośbą o natychmiastowe opuszczenie domu. Mam nadzieję, że zainteresowanym BNW ujawni nagranie - nieciekawe, pierwsze prawie pół godziny milczenia, potem dopiero akcja. Mam nadzieję, że nagrana do końca.
Reasumując - wygrała Pani, Pani BNW. O ile wygraną jest krzywda kota - bo wiem, jak koty znoszą zmiany domów, nawet na lepsze. O krzywdzie człowieka nie wspomnę, dla Pani to się nie liczy.
Byle postawić na swoim. Każdą metodą, nieważne, czy przyzwoicie, czy uczciwie, nieważne, jakim i czyim kosztem. Cel nie uświęca środków, droga BNW. Przynajmniej w pojęciu przyzwoitych ludzi.
Postawiła Pani na swoim.
Gratuluję.
I życzę więcej takich wygranych.
A Wam wszystkim - gratuluję idolki. Wzór godzien naśladowania.
A teraz smacznego - rzucam Wam siebie na pożarcie. Tylko radzę kąsać rozważnie, a uprzednio dokładnie i ze zrozumieniem przeczytać ten post.
Czy PODPISANA I ZAAKCEPTOWANA przez adoptującą umowa zawierała wymóg zabezpieczenia okien?