Dom kotów specjalnej troski.Żniwa grzybicy, chore koty :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto cze 14, 2016 10:04 Re: Dom kotów specjalnej troski. Kubisia[']Mała burasia szuk

PippaWołowa pisze:Czy tylko ja dostrzegam podwójne standardy? Zuzie kotka uciekła z transporterka - zła Zuza źle przewoziła kota. Anna61 zabrała kota bez transporterka - dobra Anna61. Hipokryci są wśród nas?

A jakie masz doświadczenie w pomaganiu wolnożyjącym kotom?
Edit: poza tym nikt nie napisał, ze Anna61 jest dobra , bo wzięła kota bez transportera a p. Z zła, bo jej kot uciekł. Problemem było pozostawienie Stefanki i nie szukanie jej, to największy zarzut pod adresem pani Z.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35636
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Wto cze 14, 2016 10:06 Re: Dom kotów specjalnej troski. Kubisia[']Mała burasia szuk

Marzenia11 pisze:
hikora pisze: Nie, zdecydowanie, to jest jak najgorszy koszmar, żeby przyszła osoba, od której adoptowałam kota i tegoż kota odebrała...
Anno61, uważam, że jesteś bardzo złym człowiekiem


Hm, jesteś przekonana, że Anna61 przyszła z zamiarem odebrania kota? Skoro przyszła BEZ transporterka?
Zastanowiło Ciebie może, co się musiało stac podczas wizyty, skoro osoba, która przyszła BEZ transporterka jednak wyszła z kotem?
Masz ogromna łatwość osądzania kogos, kogo - chyba - nie znasz osobiście, że jest dobry/zły... pewnie łatwiej Ci z ty w zyciu, czarne - białe i z głowy.

BTW - zdarzyło mi sie wyadoptować koty zanim ktoś zabezpieczył okna umawiając się na termin, kiedy to zrobi i sprawdzając to podczas wizyty poadopcyjnej. Zawsze były zabezpieczone. Gdyby nie to rozważałam zabranie kota czego potwierdzeniem jest, ze na te wizyty poadopcyjne zawsze [rzychodziła z transporterkiem. Czyli liczyłam się z nie dotrzymaniem umowy.

---
Marzenia11 pisze:Hm, jesteś przekonana, że Anna61 przyszła z zamiarem odebrania kota? Skoro przyszła BEZ transporterka?
Zastanowiło Ciebie może, co się musiało stac podczas wizyty, skoro osoba, która przyszła BEZ transporterka jednak wyszła z kotem?

proszę jeszcze raz przeczytać post kalewali
niestety na razie mamy tylko jej relację i do niej powinniśmy się odnosić
Marzenia11 pisze:BTW - zdarzyło mi sie wyadoptować koty zanim ktoś zabezpieczył okna umawiając się na termin, kiedy to zrobi i sprawdzając to podczas wizyty poadopcyjnej.

proszę jeszcze raz przeczytać post kalewali
niestety na razie mamy tylko jej relację i do niej powinniśmy się odnosić
---
:smokin:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 14, 2016 10:10 Re: Dom kotów specjalnej troski. Kubisia[']Mała burasia szuk

Marzenia11 pisze:
PippaWołowa pisze:Czy tylko ja dostrzegam podwójne standardy? Zuzie kotka uciekła z transporterka - zła Zuza źle przewoziła kota. Anna61 zabrała kota bez transporterka - dobra Anna61. Hipokryci są wśród nas?

A jakie masz doświadczenie w pomaganiu wolnożyjącym kotom?
Edit: poza tym nikt nie napisał, ze Anna61 jest dobra , bo wzięła kota bez transportera a p. Z zła, bo jej kot uciekł. Problemem było pozostawienie Stefanki i nie szukanie jej, to największy zarzut pod adresem pani Z.

---
Marzenia11 pisze:A jakie masz doświadczenie w pomaganiu wolnożyjącym kotom?

to chyba nie w temacie pytanie jest, co nie?
---
:smokin:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 14, 2016 10:13 Re: Dom kotów specjalnej troski. Kubisia[']Mała burasia szuk

ewa_mrau - ja znam relację Anna61z wizyty i okoliczności w jakkich Stefanka znalazła się u niej , więc znam opis z obu stron. Stąd moje pytania.

A pytanie o koty wolnozyjące jest jak najbardziej związane z postem PippaWoło0wa.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35636
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Wto cze 14, 2016 10:23 Re: Dom kotów specjalnej troski. Kubisia[']Mała burasia szuk

...niestety na razie mamy tylko jej relację i do niej powinniśmy się odnosić...

Sorry, nie pisze na wątkach, czasami zaglądam, nie wiem czyj to jest cytat i nie chcę wiedzieć, nie powinien się odnosić na pewno do niczego na tym wątku co nie dotyczy kotów Anny61. Tytuł wątku brzmi: Dom kotów specjalnej troski.
Kubisia [*] Mała burasia szuka DS.

Dla autorki wątku i jej kotów życzę dużo zdrowia i oby znalazły najlepsze domki, dla małej burasi :1luvu: Za piękne zdjęcia Stefanki :1luvu:
Obrazek

sonata

 
Posty: 717
Od: Czw wrz 23, 2010 13:00

Post » Wto cze 14, 2016 10:36 Re: Dom kotów specjalnej troski. Kubisia[']Mała burasia szuk

sonata pisze:...niestety na razie mamy tylko jej relację i do niej powinniśmy się odnosić...

Sorry, nie pisze na wątkach, czasami zaglądam, nie wiem czyj to jest cytat i nie chcę wiedzieć, nie powinien się odnosić na pewno do niczego na tym wątku co nie dotyczy kotów Anny61. Tytuł wątku brzmi: Dom kotów specjalnej troski.
Kubisia [*] Mała burasia szuka DS.

Dla autorki wątku i jej kotów życzę dużo zdrowia i oby znalazły najlepsze domki, dla małej burasi :1luvu: Za piękne zdjęcia Stefanki :1luvu:

ponownie nalegam na czytanie ze zrozumieniem i uważne śledzenie postów
to dotyczyło wypowiedzi Marzenia11 Wto cze 14, 2016 10:40, str. 66 tego wątku viewtopic.php?f=1&t=172120&start=975
Anna61 pisze:Dla zainteresowanych przyjaciół losem Stefanki :1luvu:
viewtopic.php?f=1&t=166667&start=1035#p11514763

Anna61 sama przeniosła dyskusję na swój wątek
Nie cze 12, 2016 19:54, str 64 viewtopic.php?f=1&t=172120&start=945
---
:smokin:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 14, 2016 10:47 Re: Dom kotów specjalnej troski. Kubisia[']Mała burasia szuk

Marzenia11 pisze:
PippaWołowa pisze:Czy tylko ja dostrzegam podwójne standardy? Zuzie kotka uciekła z transporterka - zła Zuza źle przewoziła kota. Anna61 zabrała kota bez transporterka - dobra Anna61. Hipokryci są wśród nas?

A jakie masz doświadczenie w pomaganiu wolnożyjącym kotom?
Edit: poza tym nikt nie napisał, ze Anna61 jest dobra , bo wzięła kota bez transportera a p. Z zła, bo jej kot uciekł. Problemem było pozostawienie Stefanki i nie szukanie jej, to największy zarzut pod adresem pani Z.

Kwestia posiadania bądź nie doświadczenia nie zwalnia od myślenia i nie upoważnia do stosowania chwytów poniżej pasa i podwójnych standardów

PippaWołowa

 
Posty: 15
Od: Nie cze 12, 2016 19:42

Post » Wto cze 14, 2016 10:48 Re: Dom kotów specjalnej troski. Kubisia[']Mała burasia szuk

ewa_mrau - a coś poza tym masz sensownego do napisania?
Pani Z podpisała umowę, niezależnie od tego kiedy, czy przed, w trakcie czy po adopcji kota, niezaleznie od tego gdzie - w barze, w domu, na parkingu itp - to wszystko jest nieważne - wazne jest, ze umowę podpisała czyli zgodziła się na zabezpieczenie okien.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35636
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Wto cze 14, 2016 10:49 Re: Dom kotów specjalnej troski. Kubisia[']Mała burasia szuk

Anna61 pisze:Dla zainteresowanych przyjaciół losem Stefanki :1luvu:
viewtopic.php?f=1&t=166667&start=1035#p11514763

To jest informacja dla przyjaciół o umieszczeniu nowego postu w wątku "Łopatą i do piachu".

Tymczasem pojawili się nieprzyjaciele i wypisują różności zupełnie nie na temat wątku "Dom kotów itd.", a nawet wydają innym polecenia :smiech3:

Czyli szarogęszą się :ryk:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto cze 14, 2016 10:52 Re: Dom kotów specjalnej troski. Kubisia[']Mała burasia szuk

PippaWołowa pisze:
Marzenia11 pisze:
PippaWołowa pisze:Czy tylko ja dostrzegam podwójne standardy? Zuzie kotka uciekła z transporterka - zła Zuza źle przewoziła kota. Anna61 zabrała kota bez transporterka - dobra Anna61. Hipokryci są wśród nas?

A jakie masz doświadczenie w pomaganiu wolnożyjącym kotom?
Edit: poza tym nikt nie napisał, ze Anna61 jest dobra , bo wzięła kota bez transportera a p. Z zła, bo jej kot uciekł. Problemem było pozostawienie Stefanki i nie szukanie jej, to największy zarzut pod adresem pani Z.

Kwestia posiadania bądź nie doświadczenia nie zwalnia od myślenia i nie upoważnia do stosowania chwytów poniżej pasa i podwójnych standardów


Zapytałam, bo nie wiem,czy mam sie odnosic do Twojego doświadczenia w tym zakresie.
Odpowiedź nic nie wnosząca, więc zakładam, ze nie masz.
Dlatego napisze Ci ze swojego doświadczenia - w sytuacjach SKRAJNYCH, gdy widziałam kota wolnozyjącego w tak złym stanie, że nie uciekał, BRAŁAM GO NA RĘCE, mocno sie zabezpieczając przed ewentualną ucieczką, i zanosiłam do domu. Gdyż uznalam, że czas jaki by minął na przejście do do mu po transporter i powrót w miejsce gdzie jest chory kot może byc na tyle długi, ze ten kot gdzieś się ukryje i go nie znajdę.

Reasumując: W SYTUACJACH SKRAJNYCH brałam kota na ręce. Podejmowałam to ryzyko wiedząc, ze to ryzyko jest w danej sytuacji mniejszym złem.
i stąd ponawiam pytanie, ktore w sumie jest logiczne i bez moich wywodow - czy zastanawiałaś się CO TAKIEGO MUSIAŁO SIĘ STAĆ PODCZAS WIZYTY U PANI Z , ŻE ANNA61 PODJĘŁA RYZYKO I WZIĘŁA KOTKĘ? Bo przyszła bez transporterka.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35636
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Wto cze 14, 2016 11:09 Re: Dom kotów specjalnej troski. Kubisia[']Mała burasia szuk

Marzenia11 pisze:Dlatego napisze Ci ze swojego doświadczenia - w sytuacjach SKRAJNYCH, gdy widziałam kota wolnozyjącego w tak złym stanie, że nie uciekał, BRAŁAM GO NA RĘCE, mocno sie zabezpieczając przed ewentualną ucieczką, i zanosiłam do domu. Gdyż uznalam, że czas jaki by minął na przejście do do mu po transporter i powrót w miejsce gdzie jest chory kot może byc na tyle długi, ze ten kot gdzieś się ukryje i go nie znajdę.

Reasumując: W SYTUACJACH SKRAJNYCH brałam kota na ręce. Podejmowałam to ryzyko wiedząc, ze to ryzyko jest w danej sytuacji mniejszym złem.
i stąd ponawiam pytanie, ktore w sumie jest logiczne i bez moich wywodow - czy zastanawiałaś się CO TAKIEGO MUSIAŁO SIĘ STAĆ PODCZAS WIZYTY U PANI Z , ŻE ANNA61 PODJĘŁA RYZYKO I WZIĘŁA KOTKĘ? Bo przyszła bez transporterka.

Jestem zszokowana. Ze zdjęć zamieszczonych przez Annę61 nie wynika, żeby kotka była w skrajnie złym stanie. A Ty masz informacje z pierwszej ręki,jak napisałaś..
Więc ja bardzo się zastanawiam, co tam się musiało stać.
Wyjaśnisz?
I kto tu mruczy<- to nasz blog, można poczytać i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie
kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

hikora

 
Posty: 763
Od: Czw sie 23, 2012 5:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 14, 2016 11:15 Re: Dom kotów specjalnej troski. Kubisia[']Mała burasia szuk

sonata pisze:Sorry, nie pisze na wątkach, czasami zaglądam, nie wiem czyj to jest cytat i nie chcę wiedzieć, nie powinien się odnosić na pewno do niczego na tym wątku co nie dotyczy kotów Anny61. Tytuł wątku brzmi: Dom kotów specjalnej troski.
Kubisia [*] Mała burasia szuka DS.

:ok:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto cze 14, 2016 11:20 Re: Dom kotów specjalnej troski. Kubisia[']Mała burasia szuk

Czy nie jest to już czas, aby wydzielić posty nie na temat w tym wątku i założyć wątek, w którym "Klub Tropicieli Zbrodni Popełnianych Przez Anna61" będzie mógł publikować swoje analizy psychologiczne i wyniki dochodzeń :?:

Z uprzejmości proponuję tytuł wątku:
"POD PRĘGIERZ Z ANNA61!!!" :ryk:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto cze 14, 2016 11:20 Re: Dom kotów specjalnej troski. Kubisia[']Mała burasia szuk

hikora pisze:
Marzenia11 pisze:Dlatego napisze Ci ze swojego doświadczenia - w sytuacjach SKRAJNYCH, gdy widziałam kota wolnozyjącego w tak złym stanie, że nie uciekał, BRAŁAM GO NA RĘCE, mocno sie zabezpieczając przed ewentualną ucieczką, i zanosiłam do domu. Gdyż uznalam, że czas jaki by minął na przejście do do mu po transporter i powrót w miejsce gdzie jest chory kot może byc na tyle długi, ze ten kot gdzieś się ukryje i go nie znajdę.

Reasumując: W SYTUACJACH SKRAJNYCH brałam kota na ręce. Podejmowałam to ryzyko wiedząc, ze to ryzyko jest w danej sytuacji mniejszym złem.
i stąd ponawiam pytanie, ktore w sumie jest logiczne i bez moich wywodow - czy zastanawiałaś się CO TAKIEGO MUSIAŁO SIĘ STAĆ PODCZAS WIZYTY U PANI Z , ŻE ANNA61 PODJĘŁA RYZYKO I WZIĘŁA KOTKĘ? Bo przyszła bez transporterka.

Jestem zszokowana. Ze zdjęć zamieszczonych przez Annę61 nie wynika, żeby kotka była w skrajnie złym stanie. A Ty masz informacje z pierwszej ręki,jak napisałaś..
Więc ja bardzo się zastanawiam, co tam się musiało stać.
Wyjaśnisz?


CO?????
To ja sie zszokowałam.
Napisałam jako przykład, że są sytuacje, w których się bierze kota na ręce nie mając transporterka, bo to dla tego kota jest lepsze. I nie świadczy to o dwólicowosci czy podwójnych standardach. A Ty wyciągasz wniosek, ze Stefanka była w skrajnie złym stanie????
O ludzie, ja pasuję, bo albo szwankuje myślenie , albo emocje zaburzają myślenie.
EOT. Szkoda czasu.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35636
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Wto cze 14, 2016 11:31 Re: Dom kotów specjalnej troski. Kubisia[']Mała burasia szuk

kalewala pisze:Przepraszam, że się nie odzywałam, ale mam urwanie głowy w pracy i w domu, a w weekendy raczej bez netu jestem. Byłam na tym spotkaniu, poproszona przez p.Zuzannę, więc je opiszę - nie sądzę, by z tego powodu p.Zuzanna skarżyła mnie z jakiegoś artykułu KC czy KK, a jeśli ktoś z Was chce - bardzo proszę.

Szczerze mówić nie dziwię się, że chcecie przebieg wizyty utajnić. Daleko odbiegała od standardowego wzorca wizyty….

Bohaterka niniejszego wątku (zwana dalej BNW) przybyła punktualnie z córką (danych nie ujawniam), przez 28 minut zaplanowanej na pół godziny wizyty prawie nic nie mówiły, oglądały kotkę, córka robiła zdjęcia. W 28mej minucie BNW spojrzała na zegarek, wyjęła umowę adopcyjną i podsunęła ją p.Zuzannie pod nos ze słowami - widzi Pani pierwszą linijkę? Ma Pani niezabezpieczone okno uchylne, pozwę Panią do sądu!!!

Ton i „zawartość” emocjonalną ww wypowiedzi można usłyszeć na nagraniu, którego BNW dokonała ukradkiem - powiedziała o tym wychodząc, kiedy usłyszała ode mnie, że całą wizytę opiszę na forum - w zamian pogroziła mi ujawnieniem korespondencji, którą prowadziłam z różnymi forumowiczami interesującymi się sprawą Kiszki - ponieważ owa korespondencja zawiera tyko PRAWDĘ - nie mam nic przeciwko jej ujawnianiu.

Wracając do tematu - p.Zuzanna nie bardzo zrozumiała o co chodzi, usłyszała, że ma się zapytać tej (tu padło moje nazwisko), która oddala jej kota. Nie odzywałam się, byłam tylko obserwatorem - aczkolwiek czułam się nieco zaskoczona, bo BNW mnie nie poznała - lata temu spotykałyśmy się (przypadkowo, ale dość często) w lecznicy w Tesco, w grudniu 2015 dwa albo trzy razu widziała mnie na Dworcu Kaliskim w czasie poszukiwań Kiszki). Ale cóż - z wiekiem pamięć się zmienia…

I może dlatego BNW zapomniała, że kotkę wyadoptowała 14 kwietnia 2015 (str.18 wątku) - bez umowy, bez sprawdzania warunków. Umowę - antydatowaną - podpisała w czasie wizyty poadopcyjnej w na przełomie czerwca i lipca 2015 - warunki w domu p.Zuzanny były dokładnie takie same, jak w ostatni piątek, i nie wzbudziły zastrzeżeń. Dowód? Niestety tylko słowo p.Zuzanny i moje - przeciwko słowu BNW. Komu uwierzycie - Wasz wybór i decyzja.

Wracam do przebiegu wizyty - zaskoczonej p.Zuzannie, pytajacej o co chodzi BNW powtarzała tylko, że ją poda ją sądu albo p.Zuzanna podpisze jej zrzeczenie się kotki. Próbowałam z BNW negocjować - nie dało się. Wobec ponawianych gróźb p.Zuzanna takie zrzeczenie podpisała - bardzo proszę BNW o pokazanie go na forum. Tylko proszę pamiętać, że znam treść. Tak dla formalności - żadne oświadczenie podpisane pod presją nie ma mocy prawnej.
A dlaczego podpisała? Niezręcznie to pisać na tym forum,, ale są rzeczy ważne i ważniejsze. A rzeczą bardzo ważną jest czasem uwolnienie się od stalkingu…..

W każdym razie BNW wręczono owo oświadczenie, nakazano zabrać kota i szybko opuścić mieszkanie - wtedy właśnie dowiedziałyśmy się, że rozmowa była ukradkiem nagrywana.
BNW bardzo odpowiedzialnie i bezpiecznie wzięła kota pod pachę i wraz z córką opuściła niegościnne progi - powiedziała, że kontenerka nie ma, zaproponowała nawet sprawdzenie samochodu, odmówiłam. Chyba że znów „zapomniała”, tym razem o kontenerku w samochodzie.
W każdym razie BNW z córką i kotem pod pachą szybko opuściły niegościnne mieszkanie.

A ja przez parę godzin próbowałam uspokoić p.Zuzannę…


Teraz parę słów o tym jak doszło do wizyty - mimo że wszyscy rozsądni, w tym przypadkiem ja, radzili, by nie wpuszczać BNW za prog.

Może jeszcze to ważne - od momentu adopcji kotki - kwiecień 2015 - p.Zuzanna wysyłała do BNW niemal co miesiąc mailowe „raporty”. Kiedy kotka zginęła - zwróciła się o pomoc od BNW - jak został potraktowana, wiemy. Kotka znalazła się 19 stycznia, chyba 26 stycznia BNW dostała mailowo informację o jej stanie zdrowia - i mimo że wiele osób śledzących losy Kiszki niepokoiło się o nią i wypytywało - nie podała żadnych informacji na forum. Kolejnego maila dostała na początku lutego - również zachowała go dla siebie.

A tak serio, naprawdę myślicie, że mój telefon był na ogłoszeniach o poszukiwaniu kotki „przypadkiem”? Że „przypadkiem” przetrwało jakieś ogłoszenie od polowy grudnia do polowy stycznia? A może to p.Zuzanna rozwieszała je do ostatniego dnia nie tracąc nadziei na odnalezienie kotki? BNW gdzieś tam pisze, że mój telefon dostała od Ewy_mrau wieczorem w dniu zaginięcia - Ewa skontaktowała Zuzannę ze mną niemalże w chwilę po zaginięciu. Dowód w postaci bilingu też na to mam. 


Więc spotkanie - najpierw były telefony i smsy, p.Zuzanna zmuszona była zablokować telefon. Potem pismo od adwokata - przypuszczam, że ufundowanego przez forum. P.Zuzanna rozumiejąc troskę o kota, i chcąc zakończyć sprawę polubownie - wyznaczyła spotkanie na 8 marca. BNW i spotkanie, i p.Zuzannę, i wkład forumowych sponsorów zlekceważyła - nie przyszła, nie zawiadomiła że nie przyjdzie.
Na początku kwietnia napisała - już samodzielnie, bez pomocy prawnika - maila z prośbą o spotkanie i nieco dziwnym wyjaśnieniem rezygnacji z poprzedniego terminu. Znów p.Zuzannie odradzano - ale kiedy w kolejnych mailach pojawiły się prośby, że BNW chce zobaczyć kotkę, którą uratowała, że jest związana z nią emocjonalnie i po prostu chce ją zobaczyć - p.Zuzanna po ludzku zrozumiała - i zgodziła się. Maile mam, mogę wstawić - jakby ktoś chciał zarzucić mi nieprawdę.

Czyli - najpierw nękanie telefonami i smsami, potem straszenie adwokatem i sądami, na koniec łzawe prośby. Dobra metoda - tylko czy zawsze cel uświęca środki?

No i potem TO spotkanie - zakończone prośbą o natychmiastowe opuszczenie domu. Mam nadzieję, że zainteresowanym BNW ujawni nagranie - nieciekawe, pierwsze prawie pół godziny milczenia, potem dopiero akcja. Mam nadzieję, że nagrana do końca.


Reasumując - wygrała Pani, Pani BNW. O ile wygraną jest krzywda kota - bo wiem, jak koty znoszą zmiany domów, nawet na lepsze. O krzywdzie człowieka nie wspomnę, dla Pani to się nie liczy.

Byle postawić na swoim. Każdą metodą, nieważne, czy przyzwoicie, czy uczciwie, nieważne, jakim i czyim kosztem. Cel nie uświęca środków, droga BNW. Przynajmniej w pojęciu przyzwoitych ludzi.

Postawiła Pani na swoim.
Gratuluję.
I życzę więcej takich wygranych.

A Wam wszystkim - gratuluję idolki. Wzór godzien naśladowania.


A teraz smacznego - rzucam Wam siebie na pożarcie. Tylko radzę kąsać rozważnie, a uprzednio dokładnie i ze zrozumieniem przeczytać ten post.

Czy okna były w czasie wizyty poadopcyjnej zabezpieczone?
Czy PODPISANA I ZAAKCEPTOWANA przez adoptującą umowa zawierała wymóg zabezpieczenia okien?


Przypadkiem pominięto te dwa jakże mało istotne detale?

myamya

Avatar użytkownika
 
Posty: 3085
Od: Czw cze 23, 2011 12:16
Lokalizacja: Wild West

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 50 gości