Stomachari pisze:Podgryzanie to jedno. Jest jeszcze kopanie w ziemi i wywalanie zawartości doniczki

A jak gleba jest mokra tuż po podlaniu, to jeszcze lepiej, bo zrobi się więcej bałaganu

To zaszkodzi tylko roślinie, podgryzanie zaś kotu, jeśli roślina będzie trująca. I to trzeba mieć przede wszystkim na uwadze.
Przez pierwsze tygodnie Kotka drżałam o jego zycie i bezpieczeństwo. Ograniczłam mu przetrzeń, nie pozwałam wchodzić np pod biurko, żeby nie przegryzł kabli. Bardzo uważałam na składanie foteli i wersalki, żeby nie został przez przypadek zamknięty albo zmiażdżony przez mechanizm (bo i taki wypadek miał miejsce

).
Inne niebezpieczeństwa to szuflady i szafki, drzwi od pralki - można kotka zamknąć i się udusi...
Jest jeszcze toaleta, gdzie kot może wpaść do muszli i się utopić, oraz łazienka i odpływ pod wanną...
Kiedy dzieciaki były małe chodziliśmy szurając nogami, żeby na takiego malucha nie stanąć albo przynajmniej nie stanąć mu na łapce czy ogonku. Staraliśmy się też nie cofać, tylko obracać bo taki maluch często
siedzi za człowiekiem i nieszczęście gotowe - Kotek długo mial awersję do koleżanki, która kilka razy cofając się np. od stołu stanęła mu na ogon czy łapkę.
Są jeszcze drzwi w których można kota przytrzasnąć. Jest masa innych niebezpieczeństw, które trzeba przewidzieć.
Nie demonizowała bym zniszczeń - dobrze zorganizowana przestrzeń pozwala je zminimalizować. Ani cały Czworopak ani Kotek, wychowywane od drugiego tygodnia życia, ani trochę strasza Ela czy Bolek niczego nie strącily, nie zniszczyły, nie rozbiły. Miały się czym bawić - uwielbiały kartony z dziurami, tunele z pudełek, wrzucane do nich kulki z papieru, piłeczki, myszki. A jaka zabawa jest i dla kota i dla właściciela, kiedy postawi się kotkowi duże lustro! Godzina śmiechu do łez i kot wybawiony dokładnie.