Ja z kolei. jako stara kociara, pamiętam śmierć mojego pierwszego kota, Zuzy.
Byłam już na forum, to 2006 rok, walczyłam tez jak lew z nieuniknionym, co i tak musiało nadejść. Wtedy nawet ówczesna wiedza o pnn była w powijakach. ale ja byłam pewna, ze sobie poradzę, mało tego, nauczyłam moich wetów szukać wiedzy o tej chorobie.
Byłam tak pewna siebie, ze nie dałam uśpić kota, umarł mi na rekach. Cierpiała bardzo i od tego czasu przyrzekłam sobie, ze nigdy moje uczucia nie będą dominować nad dobrem kota, który żyje tu i teraz, jego komfort życia jest tym, co dla mnie najważniejsze.
Miałam po Zuzie 12 kotów znalezionych na osiedlu. zanim pokonała mnie choroba rzs, karmiłam osiedlowe koty, sterylizowałam kotki, chodziłam po krzakach i piwnicach po nocy i już inaczej zaczęłam patrzeć na koci świat.
Teraz zostały mi 4 koty, uczestniczyłam w chorobie i śmierci 8 kotów. Najbardziej zabolała mnie śmierć Amisi, szylkretki, jedynego kota, którego nie znalazłam, tylko wzięłam, bo chciałam ją, bo to była miłość od pierwszego wejrzenia. Jedyny mój ukochany kot.
Amarantę, Amiśkę uśpilam w drugi dzień swiąt wielkanocy w tym roku po roku walki, tez pnn...To był mój kot, jak jak Twoja była kotka...
Ryczałam jeden dzień, ale widziałam, ze ma dość, jest zmęczona i paradoksalnie poczułam ulgę po paru dniach, że dałam radę i nie skazałam ją na śmierć z bólu.
Za miesiąc musiałam uśpić mojego pierwszego 19 letniego kota, który półtora roku chorował na zapalenie trzustki, zaczęły mu siadać nerki i krążenie...
Tez poczułam ulgę, bo on od półtora roku dostawał codziennie kroplówki podskórne, miał zrosty, był chudy jak szkielet, dokarmiany strzykawką, łykał masę tabletek i spał w szafie, bo nie mógł już na mnie patrzeć.
Koty żyją tu i teraz, to nasze uczucia bolą i tak to jest.
Ludzie umierają i tez zostawiają dziurę w sercu u nas.
Tak to już jest, niestety, nie ma na to rady, trzeba się z tym pogodzić i nie dać się pokonać bólowi, naszemu bólowi...
Trzeba życ dalej i kochać tych, co zostali i tych, co już nie ma z nami, ale ich pamięć jest w nas zawsze i będzie.
