Ewa ,to wstrząsające
Nie powiem że nie kołatało mi się takie rozwiązanie

bałam się że po śmierci męża nie dam sobie rady .
Wszystko przygniatało ,strach był tak ogromny że zagłuszał wszystko.
Nie było rozsądku ,spał. lub umarł .
Nie wiem.
Wiem że kiedyś popatrzyłam na syna ,na futra i taka myśl
Oni nie zasłużyli na to!
Ciężko było ,wyłam i wyłam ,dla innych buzia zawsze uśmiechnięta.
Jeszcze pamiętam jak w pracy facet powiedział
Pani to chyba nie ma żadnych problemów ,taka Pani zawsze uśmiechnięta ,pogodna..
A w g łowie myśl ..uciec stąd
Było minęło i niech nie wraca.
Stany lękowe pozostały .
Teraz oglądam drapaki ,oczywiście drążę temat Rufiego ,jeżeli dziś Gadzina potwierdzi że pomoże tak jak obiecał to bierzemy na raty.
Jasne że się boję ,ale jak nie wezmę teraz ,to pewnie już nigdy.
Wczoraj Poczwarka pokazała że moja z Niej wnusiora

nauczyła się jeździć na rowerze

tak niewiele było trzeba ,owszem glebnęła ze 3 razy ,ale wstawała i próbowała aż do skutku
Zadzwoniła Karolina że już po Oliwię podjeżdżają ,a w tym czasie Oliwka zasuwała im przed nosem (po chodniku) na rowerze
Oboje wysiedli z auta ,a szczęki mieli do ziemi
