Juz od dawna uwazam ze takie miejsca zeby moc sie nazywac schroniskami, azylami - powinny uzyskac najpierw cos w rodzaju certyfikatu, ktory by byl zaswiadczeniem mowiacym ze w miejscu tym mozliwe jest zapewnienie choc podstawowej opieki zwierzetom, z uwzglednieniem koniecznosci kwarantanny i mozliwoscia izolacji zwierzat chorych od zdrowych.Oczywiscie - opieka weterynaryjna, wlasciwy dla gatunku i swiezy pokarm - to podstawa.
W innym przypadku miejsca takie zasluguja conajwyzej na miano obozu smierci.
Przy takim podejsciu personelu jak czytam - to niedlugo w schronisku bedzie duuuzo wolnego miejsca... A jesli nikt sie za bardzo nie przejmie odkazaniem i to takim na serio i porzadnym - to kazdy kot ktory tam trafi, bedzie mial ogromne szanse na to ze tez zachoruje.
I ja nie widze pomyslu na to zeby to rozwiazac
Bo jak znam zycie - wszystko i tak sie rozbije o znieczulice i olewackie podejscie personelu
Gdyby te koty byly w dobrej formie - to mozna by miec nadzieje ze sobie w wiekszosci poradza z choroba, bo jednak dla doroslych kotow jest ona laskawsza niz dla kociakow - jednak w przypadku kotow ogolnie slabych?
