Moje koty XVIII. Rysia [`]

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Sob maja 14, 2016 10:41 Re: Moje koty XVIII. Zmiana pokoleniowa

Właśnie - ta radość bezcenna :1luvu: :piwa:
No i sąsiadka czyli kocurek co to okazał siee kotką, też wsuwa ze smakiem mielone :)

Teraz kolejna do eksperymeentów jest mama. Też całe życie kroi, aktualnie dwójce domowych to niby pikuś. Ale piwnicznym też kroi :strach: Piersi kurze i kurze serca. Dodaje takie porcje do kitekata. A tak może się uda. Wołowe serca a 7 zeta za kilogram, może się jej uda zejść z kosztów w prowadzeniu wypasionej jadlodajni :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 14, 2016 12:56 Re: Moje koty XVIII. Zmiana pokoleniowa

Przed ponad 30 laty, z powodu pierwszej mojej kotki zakupiłam sobie "Larousse du chat" - bo forum wówczas nie było ;) No i tam stało napisane, że koty nie lubią mielonego, bo podczas jedzenia brudzą sobie nos, co mi się skutecznie wdrukowało do głowy. Wszelkie moje próby kończyły się fiaskiem - ostatnio w tej postaci nabyłam dla dziadów jagnięcinę - niepotrzebnie, jak się szybko okazało. I może nie tyle o formę podania mięsa chodzi, co o to, że wybredzają strasznie, a nie mam żadnego pewnego sklepu, stale loteria. Dlatego kupuję po trochu różnego, na tyle niewiele, że szkoda brudzić maszynki. A poza tym od dawna tnę mięso nożyczkami, nieporównywalnie łatwiej.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15412
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob maja 14, 2016 16:57 Re: Moje koty XVIII. Zmiana pokoleniowa

Ja sobie to mielone "wdrukowałam" nawet bez Larousse'a. Ale mój pierwszy kot, tak samo jak pies, nie były moimi pierwszymi, były pierwszymi "samodzielnymi". I zawsze się kroiło i kotom, i psom. No i sobie wbilam do glowy, że koty mielongo nie lubią :) I faktycznie, Dracul i Puti nie tykały, strajkowały, mowy nie było.
Ale tak sobie myślę, że moje domowe "grube" sitko, takie do steków, jest jednak drobniejsze niż takie u rzeźnika. W efekcie mięso nie jest kleistą pulpą, ma wyraźne i osobne frakcje. Może w tym tkwi tajemnica naszego obecnego sukcesu? Jakoś przywykłam, w moim domu rodzinnym, zależnie od zakupów, dwa lub trzy razy w tygodniu odbywało się wielkie krojenie i dzielenie na porcje. Mama, pozostając wierna tradycyjnym rytuałom też tak kroi - zwłaszcza dla piwnicznych. I co ma wdrukowane? :P No oczywiście! Koty nie lubią mielonego :lol:

Intrygują mnie nożyczki i krojenie nimi :!:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 14, 2016 17:54 Re: Moje koty XVIII. Zmiana pokoleniowa

casica pisze:Intrygują mnie nożyczki i krojenie nimi :!:

Ja przy pierwszej kotce się nauczyłam. Mam specjalne tylko do tego celu. Najpierw odkroję mniejszy kawałek, który mam dać, a potem już tnę.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15412
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob maja 14, 2016 20:58 Re: Moje koty XVIII. Zmiana pokoleniowa

Wczoraj skroiłam w drobna kostkę prawie 3 kg wołowych serc, muszę spróbować zmielić na grubym sitku...
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Sob maja 14, 2016 21:02 Re: Moje koty XVIII. Zmiana pokoleniowa

Hyhy, moim od poczatku daje mielone :lol:
Ale faktycznie nie jest to kleista pulpa :idea:

Za to moje nieroby stanowczo odmowily spozycia krojonego-rozwlokly tylko krwiste szczatki po calej podlodze :twisted:
Obrazek
"Il n'y a pas de chat ordinaire" (Colette)
Trójkot - Puszek i Szatony

Birfanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 18698
Od: Pon lip 06, 2009 9:48

Post » Nie maja 15, 2016 14:37 Re: Moje koty XVIII. Zmiana pokoleniowa

mziel52 pisze:
casica pisze:Intrygują mnie nożyczki i krojenie nimi :!:

Ja przy pierwszej kotce się nauczyłam. Mam specjalne tylko do tego celu. Najpierw odkroję mniejszy kawałek, który mam dać, a potem już tnę.

Duże te nożyczki?
Amica pisze:Wczoraj skroiłam w drobna kostkę prawie 3 kg wołowych serc, muszę spróbować zmielić na grubym sitku...

Spróbuj najpierw na niewielkiej ilości, z domowego sitka moje jeść nie chciały
Swoją drogą, ja dzielę i zamrażam kawałki mięsa, po rozmrożeniu kroję. Taka porcja wystarcza mi na posiłek wieczorny i poranny.
Birfanka pisze:Hyhy, moim od poczatku daje mielone :lol:
Ale faktycznie nie jest to kleista pulpa :idea:

Za to moje nieroby stanowczo odmowily spozycia krojonego-rozwlokly tylko krwiste szczatki po calej podlodze :twisted:

Tak sobie myślę, że konsystencja ma tu wiele o powiedzenia, albo raczej - zjedzenia :)

No i sama widzisz, nieroby roszczeniowe i bezczelne są :idea: :twisted:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie maja 15, 2016 14:51 Re: Moje koty XVIII. Zmiana pokoleniowa

casica pisze:
mziel52 pisze:
casica pisze:Intrygują mnie nożyczki i krojenie nimi :!:

Ja przy pierwszej kotce się nauczyłam. Mam specjalne tylko do tego celu. Najpierw odkroję mniejszy kawałek, który mam dać, a potem już tnę.

Duże te nożyczki?


Zwyczajne, stare, porządne, krawieckie, ale takie do cięcia drobiu też się nadają.

Edit: U mnie problemem głównym jest jakość mięsa, a nie forma podania.
Z teorią się zapoznałam (http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=2317), ale dopaść w sklepie/na bazarze odpowiedniego kawałka nie umiem, choć uprawiam ten sport od dawna. W sumie najlepsze było kartkowe, bo nigdy długo na ladzie nie leżało. Za to z supermarketu nawet podwórzowce moje nie chciały.
Ostatnio edytowano Nie maja 15, 2016 14:58 przez mziel52, łącznie edytowano 1 raz
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15412
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie maja 15, 2016 14:53 Re: Moje koty XVIII. Zmiana pokoleniowa

mziel52 pisze:
casica pisze:
mziel52 pisze:
casica pisze:Intrygują mnie nożyczki i krojenie nimi :!:

Ja przy pierwszej kotce się nauczyłam. Mam specjalne tylko do tego celu. Najpierw odkroję mniejszy kawałek, który mam dać, a potem już tnę.

Duże te nożyczki?


Zwyczajne, stare, porządne, krawieckie, ale takie do cięcia drobiu też się nadają.

Do cięcia drobiu mam.
Gorzej wygląda kwestia porządnych nozyczek, a jeszcze gorzej ostrzyciela owych :(
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 17, 2016 13:29 Re: Moje koty XVIII. Zmiana pokoleniowa

mziel52 pisze:Edit: U mnie problemem głównym jest jakość mięsa, a nie forma podania.
Z teorią się zapoznałam (http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=2317), ale dopaść w sklepie/na bazarze odpowiedniego kawałka nie umiem, choć uprawiam ten sport od dawna. W sumie najlepsze było kartkowe, bo nigdy długo na ladzie nie leżało. Za to z supermarketu nawet podwórzowce moje nie chciały.

Ja nieustannie wyrażam wdzięczność za mój zaufany sklep :201494
Na bazarze nie kupuję mięsa, czegoś się brzydzę i nie mam zaufania. Jedyna hala mięsna jaką znam znajduje się na placu Barlickiego, zapach w niej zawsze mnie odrzuca. Mam węch jak pies mimo palenia i nie jestem w stanie tam kupować, najnormalniej się brzydzę. W super albo hiper marketach nie kupuje ani miesa, ani wedlin. Z tego samego powodu - brzydze się i nie mam zaufania. A moje koty już dawno sie wypowiedziały na temat jakości mięsa stamtąd :strach:
No i jakoś nie potrafię przekonać się do BARFa, po prostu karmie koty mięsem :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 17, 2016 13:33 Re: Moje koty XVIII. Zmiana pokoleniowa

A z nowości, w piątek odbędzie się grupowe pobranie krwi na profilaktykę. Zamiast wozić partiami rozhisteryzowane stado, ponownie zamawiam wizytę domową. Po zmianie pokoleniowej mam w pełni obsługiwalne koty, znacznie lepiej obsługiwalne w domu niż w lecznicy.
Ale i tak w domu "będzie jazz" jak to powieedział pan doktor, bo wizyta pomiedzy 11 a 13, a one będą głooooodnee :twisted:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 17, 2016 14:00 Re: Moje koty XVIII. Zmiana pokoleniowa

casica pisze:
mziel52 pisze:Edit: U mnie problemem głównym jest jakość mięsa, a nie forma podania.
Z teorią się zapoznałam (http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=2317), ale dopaść w sklepie/na bazarze odpowiedniego kawałka nie umiem, choć uprawiam ten sport od dawna. W sumie najlepsze było kartkowe, bo nigdy długo na ladzie nie leżało. Za to z supermarketu nawet podwórzowce moje nie chciały.

Ja nieustannie wyrażam wdzięczność za mój zaufany sklep :201494
Na bazarze nie kupuję mięsa, czegoś się brzydzę i nie mam zaufania. Jedyna hala mięsna jaką znam znajduje się na placu Barlickiego, zapach w niej zawsze mnie odrzuca. Mam węch jak pies mimo palenia i nie jestem w stanie tam kupować, najnormalniej się brzydzę. W super albo hiper marketach nie kupuje ani miesa, ani wedlin. Z tego samego powodu - brzydze się i nie mam zaufania. A moje koty już dawno sie wypowiedziały na temat jakości mięsa stamtąd :strach:
No i jakoś nie potrafię przekonać się do BARFa, po prostu karmie koty mięsem :)


Ja też karmię mięsem i rybą, ale o chrupki są awantury. Każdy kot co innego lubi na dodatek, więc BARF to marzenie ściętej głowy. W Warszawie pod Halą Mirowską mam zaufaną budkę, jest też świetny sklep z polskim drobiem, ale i tak to jest loteria. Nigdy nie mogę kupić więcej, bo jak okaże się niedobre, to sama je muszę jeść.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15412
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto maja 17, 2016 14:02 Re: Moje koty XVIII. Zmiana pokoleniowa

Przy rozkapryszonych kotach trzeba mieć duży zamrażalnik, żeby jeść resztki z pańskiego stołu :)
Ostatnio kupiłam TOTW, ponieważ chrupki są przysmakiem wydzielanym po kilka sztuk, wszystkie rzucają się na nie jak szalone, miejsca na wybrzydzanie brak :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt maja 20, 2016 13:10 Re: Moje koty XVIII. Zmiana pokoleniowa

Kasia, nie doczytałam a bardzo mnie to ciekawi.
Jak się skończyła Twoja sprawa z firmą, która udostępniła Ci ten "hipersuper wypasiony" serwis specjalistyczny? Przed urlopem, co Cię w błąd wprowadzili a potem kasy chcieli?
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15937
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Pt maja 20, 2016 13:16 Re: Moje koty XVIII. Zmiana pokoleniowa

A za chwilkę, no za czas jakiś Ci napiszę, bo teraz nerwowo zmieniam półdupki na okoliczność nadejścia weta :)
Opóźniło się coś, jakieś zabiegi się przedłużyły, doktor do nas jedzie, mam nadzieję, że dramatycznych korków nie będzie bo koty głodne, wygłodniałe.
I ponoć o tym, że kot "napocznie" to bajki :roll: My żywi, a one jakby miały ochotę napocząć, żywi, a co dopiero... :strach:
Z drugiej strony mama mówi, że by rodzonym kotom nie żałowała jakby zamiast napocząć, miały głodować :P
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Baidu [Spider] i 14 gości