Dziękujemy za ochy i achy

Co do jedzenia to kicia dostała wczoraj karmę RC babycat taka rozmiekla w ciepłym mleczku dla kociąt i ze smakiem zjadła. Dziś to samo ale z małym dodatkiem. Na stoliku zostało trochę mieska z mojego spaghetti. Wyszłam dosłownie na kilka sekund ale jak wrocilam to kotka już siedziała w talerzu i jadła w najlepsze (chyba nie muszę wspominać ze całą mordka, łapki i brzusio były pomarańczowe po jedzeniu

). Więc jutro w planie mam spróbować dac jej mokrej karmy też z RC babycat i zobaczymy. Mleko też dostaje ale już dzisiaj przegryzla 3 smoczki od butelki w połowie
Co do weterynarzy.... ten weterynarz gdzie się Kleo zatruła preparatem to był właśnie w Feniksie. Niby obslugiwala nas Pani techniczka a doktor przyszedł tylko zagladnac ale już nie ufam tej lecznicy i jeśli już to może tylko z takimi drobnostkami bym tam chodziła chociaż może jeszcze nic stracinego(na pewno dla portfela dużo wygodniej niz u doktora Macha na Franciszkańskiej ). Więc pewnie następnym razem spróbujemy w Szuwsku - Swoją drogą dziekuje za rady odnośnie weterynarzy

I dziękujemy za radę odnośnie bawienia się , na pewno wykorzystamy bo Kleo rzeczywiście ostatnio upodobala sobie zabawę w polowanie na stopy i dłonie
Kolejna sprawa ( trochę długi ten wpis ale moze nikogo nie zanudze) czy Kotka może ze mną za około 2 tygodnie jechać do Rzeszowa do rodziców? Sa tam 3 koty wychodzące, 3 kocięta (tygodniowe) i jeden psiak domowy. Pies żyje z kotami w symbiozie (oczywiście jest na ostatniej pozycji hierarchi w domu )więc kociakowi nic nie zrobi, jeden z kotów (10 letni kocur,kastrat)też jej nie zagraża bo zawsze jak jakieś kocięta byly to on im matkowal...ale czy to nie będzie dla Kleo zbyt duzym stresem?