no tak to jest słabo urządzone, to jest ta cena, którą musimy zapłacić za radość bycia z naszymi przyjaciółmi
Że w chwili, gdy bierzemy zwierzę, godzimy się na ten ból, na pustkę, która kiedyś po nich pozostanie.
Aniu, nie podzielę się doświadczeniem, nigdy nie musiałam podejmować takiej decyzji (dotąd decydował los albo podejmował ją ktoś inny).
Choć byłam bliska oswajania się z taką decyzją jakiś czas temu. Więc mądrzę się czysto teoretycznie, że czasem to jest wszystko, co możemy zrobić. Właśnie dlatego, że kochamy.
Mam nadzieję, że nie brzmi to obcesowo
Wiem za to, że boli, że chce się wyć z rozpaczy, że trudno się z tym pogodzić.
Taki to jest deal
