Z piekła rodem. Mam pięcioro dzieci!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 11, 2016 19:52 Re: Z piekła rodem. 12 lat z moją Nenią...

Na to chyba nie da sie przygotowac :(
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87889
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Śro maja 11, 2016 19:58 Re: Z piekła rodem. 12 lat z moją Nenią...

Dziękuję, Gretta. Wiem, że to niemożliwe. Ale - tak jak czytam rozmaite relacje na miau - ludzie jakoś sobie radzą. Ja wiem, że umrę z bólu.

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14561
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Śro maja 11, 2016 20:22 Re: Z piekła rodem. 12 lat z moją Nenią...

Aniu, współczuję bardzo, trzymaj się jakoś :( Przytulam...
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro maja 11, 2016 21:08 Re: Z piekła rodem. 12 lat z moją Nenią...

Strasznie się boję tego dnia... I wszystkich następnych.

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14561
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Czw maja 12, 2016 10:04 Re: Z piekła rodem. 12 lat z moją Nenią...

Bedziesz sie musiala zajac reszta towarzystwa. Nie, zeby z tego powodu bolalo mniej. Ale zajac sie trzeba.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87889
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Czw maja 12, 2016 10:35 Re: Z piekła rodem. 12 lat z moją Nenią...

Wiem, oczywiście. Zajmę się, jestem odpowiedzialna. Przynajmniej będę się starać, najlepiej jak potrafię. Po prostu boję się, że mi serce pęknie z bólu, bez względu na rozsądek.

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14561
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Czw maja 12, 2016 10:42 Re: Z piekła rodem. 12 lat z moją Nenią...

Po śmierci mojej najpierwszej, najważniejszej Ziuteczki tylko obecność Rudego (jedynego kota, którego tolerowała) pozwoliła mi utrzymać się na powierzchni.
Ziuta każdą noc spędzała na mojej poduszce, przez prawie 13 lat nie dała się zdetronizować. I pierwszej nocy bez niej, Rudy po prostu wszedł na jej miejsce. Dla siebie to zrobił czy dla mnie...
Twoje stado na pewno czuje, że coś 'dziwnego' się dzieje. :(
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Pt maja 13, 2016 11:17 Re: Z piekła rodem. 12 lat z moją Nenią...

U mnie mam wrażenie, że to głównie Mała coś wyczuwa. Co mnie w sumie zdumiewa, bo to był zawsze taki mój gapiowaty tchórzyk, taki głupolek, który boi się własnego cienia. A od paru dni, odkąd non-stop płaczę, praktycznie cały czas jest gdzieś obok, gada ze mną, ociera się, wpatruje mi się w oczy i reaguje na każde mojej spojrzenie. Tak jakby chciała pocieszyć, jakoś mi ulżyć...

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14561
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Pt maja 13, 2016 11:44 Re: Z piekła rodem. 12 lat z moją Nenią...

I pewnie tak jest.
Mam podobne doświadczenie z pocieszającą kotką.

Ale... wiem że to strasznie trudne, ale spróbuj nie płakać. :( Przytulaj Nescę, póki jesteście razem.
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pt maja 13, 2016 12:53 Re: Z piekła rodem. 12 lat z moją Nenią...

Wiem, że nie powinnam. Powinnam zostawić żałobę na czas żałoby. Ale nie umiem. Im bardziej ją przytulam, tym bardziej rozpaczam. :(

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14561
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Czw maja 19, 2016 13:07 Re: Z piekła rodem. 12 lat z moją Nenią...

Chciałabym Cię, moja ukochana, zatrzymać tu siłą, przemocą. Chciałabym Cię przytrzymać i nie puścić stąd nigdzie. Nie wiem czy i kiedy zdobędę się na ten ostateczny krok. Nie wiem kiedy powinnam. Nie mam doświadczenia. Najbardziej bym chciała, żebyś zasnęła na swoim ukochanym balkonie, na swojej poduszeczce, w promieniach zachodzącego majowego słońca. Tak jak najbardziej lubiłaś ostatnio spędzać czas w wiosenno-letnio-jesienne popołudnia i wieczory. Żebym nie musiała podejmować tej strasznej decyzji i patrzeć na twoją śmierć spowodowaną zastrzykiem. Nie chcę tego. I nie wiem czy potrafię.

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14561
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Czw maja 19, 2016 13:15 Re: Z piekła rodem. 12 lat z moją Nenią...

Aniu, potrafisz, jeżeli kochasz, to potrafisz i będziesz wiedziała, kiedy :cry:
To boli, wiem, przytulam Ciebie mocno :cry:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw maja 19, 2016 13:22 Re: Z piekła rodem. 12 lat z moją Nenią...

Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo boli. Może gdybym wiedziała, to po prostu nigdy nie wzięłabym żadnego kota... :(

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14561
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Czw maja 19, 2016 14:30 Re: Z piekła rodem. 12 lat z moją Nenią...

no tak to jest słabo urządzone, to jest ta cena, którą musimy zapłacić za radość bycia z naszymi przyjaciółmi :(
Że w chwili, gdy bierzemy zwierzę, godzimy się na ten ból, na pustkę, która kiedyś po nich pozostanie.

Aniu, nie podzielę się doświadczeniem, nigdy nie musiałam podejmować takiej decyzji (dotąd decydował los albo podejmował ją ktoś inny).
Choć byłam bliska oswajania się z taką decyzją jakiś czas temu.
Więc mądrzę się czysto teoretycznie, że czasem to jest wszystko, co możemy zrobić. Właśnie dlatego, że kochamy.
Mam nadzieję, że nie brzmi to obcesowo :oops:
Wiem za to, że boli, że chce się wyć z rozpaczy, że trudno się z tym pogodzić.
Taki to jest deal :(
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 19, 2016 16:11 Re: Z piekła rodem. 12 lat z moją Nenią...

"Ból później jest częścią szczęścia teraz" - taki cytat z filmu, choć nie pamiętam już jego tytułu.

Mimo wszystko - kosztuje mnie to tak wiele, że nie wiem czy bym się zdecydowała... Choć to może brzmi egoistycznie.

Dziś podałam jeszcze aranesp (erytropoetynę). To jest już trzeci raz w ciągu ostatnich 6 tygodni. I chyba ostatni... Jej nerki już nie produkują tego hormonu, a mnie zwyczajnie nie stać na kupowanie go za ok. 90 zł co dwa tygodnie. :( A nawet gdyby było mnie stać, to i tak nie załatwię tym usuwania mocznika z krwi. :(

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14561
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, misiulka, puszatek, sherab i 85 gości