Adoptowałam dorosłego kota

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 10, 2016 23:36 Re: Adoptowałam dorosłego kota

Maurycy wszystko czyta....
Obrazek

Roztoczanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 389
Od: Czw lut 11, 2016 19:59

Post » Wto maja 10, 2016 23:37 Re: Adoptowałam dorosłego kota

Owszem , przy innych zwierzach nie było u nas tego problemu, można było kotu nawet spokojnie tabletkę do pyska zaaplikować. Ale tym razem mamy do czynienia ze zmierzłym egzemplarzem, natury niepokornej, olewającym totalnie nasze pobożne życzenia. Zero współpracy.Dopiero u lekarki staje się grzeczniusia, przytula do pańci i pozwala Ilonie na działanie :twisted:
A wspominałam,że ona każdą tabletkę po paru minutach zwraca? Nie wiem.. może ona lubi spacery do weterynarza :roll:

Atta

Avatar użytkownika
 
Posty: 11538
Od: Śro lip 09, 2014 17:41
Lokalizacja: Śląsk

Post » Wto maja 10, 2016 23:39 Re: Adoptowałam dorosłego kota

Roztoczanka pisze:Olat, a mogę Ci Mauryca podrzucić? Proszę :201494 Ja swojemu 50 kg malamutowi wpycham rękę z lekiem do pyska bez mrugnięcia okiem, a do Mauryca nie mam odwagi :| On taki kruchutki, a przede wszystkim strachulec. Obawiam się, że po takiej akcji znowu miesiąc w plecy (siedzenie za meblami, załatwianie się poza kuwetą...)

Możesz podrzucić, spoko :)
Mam wieloletnią wprawę i to na różnych kotach wypratkykowaną. Jak masz blisko- to chętnie przeszkolę ;)
W większości przypadków kot nie marudzi ani nie protestuje, bo te pasty nie są paskudne czy wstrętne. Owszem, nie na tyle (dla co poniektórych) smakowite, żeby z palca zlizać (choć moja osobista Niunia kocha zlizywać z palca), ale też nie ma o co kruszyć kopii i walczyć jak o życie. W nagrodę za połknięcie pasty zazwyczaj dawałam smaczka, wszyscy zadowoleni.
Inna rzecz, że dobrze kota nauczyć, że czasem różne rzeczy (mniej czy bardziej smaczne, leki różne) podaje się przymusowo do pyska. Jak kot młody i zdrowy- to rzadko bywa potrzebne, ale koty się starzeją i dobrze, jeśli zawczasu zaakceptują fakt drobnego przymusu prozdrowotnego. Mniejszy stres, jeśli pojawia się konieczność codziennego aplikowania niezbędnych leków.

edit: myślę, że częściowo Twoje obawy mogą wynikać z tego, że masz dużego psa. Przez kontrast, kotek wydaje się kruchutki i delikatny. Ale, wbrew pozorom, taki zabieg nic złego kotu nie robi. Nawet nie jest przykry (w sumie te pasty są przecież smakowo pod koty przygotowywane). Ot, u mnie to był rodzaj rytuału. Borys rytualnie się krzywił na widok pasty, ja rytualnie pakowałam do pyska, kot łykał z obrażoną miną i ustawiał się po nagrodę ;)
Ostatnio edytowano Wto maja 10, 2016 23:46 przez Olat, łącznie edytowano 1 raz

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39533
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Wto maja 10, 2016 23:42 Re: Adoptowałam dorosłego kota

Atta pisze:
Olat pisze:Eee, jest prosty patent.
Wykłada się pastę na własny palec wskazujący, bierze się kota na kolana, dupką do siebie (jeśli na kolanach nie działa, to klękasz na podłodze, kota między kolana, stopami blokujesz możliwość wycofania się dupką).
Lewą ręką otwierasz kocią paszczę, a palcem prawej (na którym to palcu masz pasek pasty) rozsmarowujesz w kociej paszczy (lub umieszczasz pasek pasty między dziąsłem a policzkiem, trudno wypluć ;) )
Lata całe tak aplikowałam długowłosemu Borysowi, który past nie cierpiał. Po paru latach już nawet nie trzeba było kota brać na kolana, tylko jedną ręką paszczę uchylić, a przygotowaną na palcu pastę rozsmarować na dziąśle. Lubić nie lubił, ale i nie oporował przeciw takiej aplikacji.

Smarowanie łap to... pobożne życzenie. Cała pasta zwykle zostawała albo roztrząśnięta po otoczeniu albo wytarta w meble. :twisted:


Tylko że to nie sprawdza się u każdego kota, a już na pewno nie u naszej :P
Ogólnie wsadzić jej cokolwiek do pyska graniczy z cudem i są potrzebne 2 osoby, bo tak przebiera łapami,że jedna jej nie ogarnie. Po drugie otwieranie na siłe pyska u niej powoduje krwawienie z dziąseł. Po trzecie juz miała aplikowaną pastę do gardła jak lekarka nam pokazała. I co? zwymiotowała od razu.

A z opisany powyżej przez Ciebie sposób wynikło tylko tyle, że ową pastą byłam wysmarowana ja :mrgreen:

Koty są różne, wiadomo.
Inna sprawa, to kwestia oswojenia zwierzaka z niezbędnymi zabiegami.
Jesteś za Śląska, jak chcesz- możemy się umówić i przetestować. Najwyżej się nie sprawdzi.

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39533
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Wto maja 10, 2016 23:45 Re: Adoptowałam dorosłego kota

Chyba niestety, niezbyt blisko :-( Mysłowice kawałek od Zamościa...Jeśli chodzi o smaczki, to na razie nie trafiłam, czym można go przekupić. Ja myślę, że na dzień dzisiejszy najlepszą nagrodą dla Mauryca sa moje kolanka :-) Jak tylko siadam, zaraz wskakuje, jak go położę obok i wychodzę, to tak drze japę jak by go ze skóry obdzierali...

Roztoczanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 389
Od: Czw lut 11, 2016 19:59

Post » Wto maja 10, 2016 23:49 Re: Adoptowałam dorosłego kota

Ze smaczków... cóż...
U nas najlepiej się sprawdzają kabanosy kocie z lidla ;)
Badziewie, wiadomo, ale tym kota nie żywię, natomiast z przysmaków/nagród sprawdzają się najlepiej (raz na miesiąc, nie zaszkodzi).

edit: tu był doskonały wątek poglądowy, jak kotu różne rzeczy zapodać. viewtopic.php?f=1&t=33113&p=1351099&hilit=jak+podac+kotu+tabletk%C4%99#p1351099
Niestety, zdjęcia już zniknęły, ale porady doświadczonych opiekunów kocich nadal aktualne.

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39533
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Śro maja 11, 2016 0:01 Re: Adoptowałam dorosłego kota

A taaak, ja te wszystkie triki znam ;) Stosowałam na innych kotach z powodzeniem. Ale tak jak napisałam wcześniej, Kluska wszystko co ma przez nas wciskane do pyska, nawet gdy połknie, to po 10-20min. zwraca :?
Jedynie obcinanie jej pazurków nie grozi nam zarzyganiem :mrgreen: Taa, tego tez nie lubi, ale jestem głucha na jej protesty

Atta

Avatar użytkownika
 
Posty: 11538
Od: Śro lip 09, 2014 17:41
Lokalizacja: Śląsk

Post » Śro maja 11, 2016 0:04 Re: Adoptowałam dorosłego kota

Ponieważ namiętnie lubi być głaskana, wzięłam na rękę pastę i "posmyrałam" ją po brzuszku. Chyba przesadziłam z ilością, ale liże się zdrowo :201419 Możliwe,że nie bedzie to jednorazowy sukces.

Atta

Avatar użytkownika
 
Posty: 11538
Od: Śro lip 09, 2014 17:41
Lokalizacja: Śląsk

Post » Śro maja 11, 2016 0:12 Re: Adoptowałam dorosłego kota

Atta pisze:A taaak, ja te wszystkie triki znam ;) Stosowałam na innych kotach z powodzeniem. Ale tak jak napisałam wcześniej, Kluska wszystko co ma przez nas wciskane do pyska, nawet gdy połknie, to po 10-20min. zwraca :?
Jedynie obcinanie jej pazurków nie grozi nam zarzyganiem :mrgreen: Taa, tego tez nie lubi, ale jestem głucha na jej protesty

Dobrze, że nie musisz jej podawać na stałe leków do pyska.
Ale problem się robi, gdy kot przewlekle zachoruje. I wymaga codziennej aplikacji tabletki na serce czy jakiejkolwiek innej, ale codziennie potrzebnej. Dobrze jednak nauczyć zwierzaka poddawania się choćby podstawowym zabiegom, bo codzienne wożenie do weta, celem podania tabletki jest dużo bardziej stresujące.
Wiem, bywają koty, z którymi się nie da. :(
I bywają tabletki trudne- no spa chociażby czy metronidazol. Wtedy stosowałam puste kapsułki, w które pakowałam leki. Ale to ciągle wymaga możności podania kotu leku do pyszczka.

Jak mi się Borys poważnie pochorował, to nauczyłam się i zastrzyków i kroplówek... On był kotem szalenie trudnym w zakresie opieki weterynaryjnej. No ale... Najpierw- to była kwestia zaoszczędzenia kotu codziennych wypraw do weta, a potem już opieki paliatywnej... Tabletki, na szczęście i inne środki podawane dopyszcznie, opanowaliśmy wcześniej. Dużo stresu to nam oszczędziło.

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39533
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Śro maja 11, 2016 13:49 Re: Adoptowałam dorosłego kota

Lekarka powiedziała,że ona z powodu stresu przy podawaniu tabletek w tej formie wymiotuje. Równiez w lecznicy miała podane i tez po paru minutach zwróciła :( Jest kotem przewlekle chorym, trzeba jej różne leki podawać z przerwami, ale tabletki rozkruszam i z łyżeczką mokrego podaje. Nawet te na odporność, które są w postaci kapsułki to wyciskam to pożywienia.
Ona w stresie zaraz zaczyna ciężej oddychac, nasila sie katar. Tak sie działo podczas wkładania tabletek, pasty do pyska. O dziwo będąc w lecznicy potrafi sie odprężyć i mruczeć, gdy sie ją głaszcze czy mówi do niej. Pierwszy nasz kot, który reaguje w ten sposób.

Atta

Avatar użytkownika
 
Posty: 11538
Od: Śro lip 09, 2014 17:41
Lokalizacja: Śląsk

Post » Śro maja 11, 2016 13:50 Re: Adoptowałam dorosłego kota

Roztoczanka pisze:Maurycy wszystko czyta....
Obrazek


Ciekawe co on sobie o tym wszystkim myśli :wink:

Atta

Avatar użytkownika
 
Posty: 11538
Od: Śro lip 09, 2014 17:41
Lokalizacja: Śląsk

Post » Śro maja 11, 2016 14:32 Re: Adoptowałam dorosłego kota

Roztoczanka pisze:Maurycy wszystko czyta....
Obrazek

normalnie strach cos poradzic...
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88410
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Śro maja 11, 2016 16:18 Re: Adoptowałam dorosłego kota

normalnie strach cos poradzic...[/quote]
I oczywiście wszystko kwestionuje :evil: Po prostu wszystkie rozumy zjadł :kotek:
A tak na poważnie, u nas wymioty ustały, purizon wyjadany z karmy, mięsko nietknięte!!! No nie trafie za tym kotem... :?

Roztoczanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 389
Od: Czw lut 11, 2016 19:59

Post » Śro maja 11, 2016 18:40 Re: Adoptowałam dorosłego kota

hm.. Purizon koty lubią, ale żeby wzgardził mięskiem? hm... może udko mu się przejadło i musisz teraz może z indykiem spróbować? :D :D
ser_Kociątko
 

Post » Śro maja 11, 2016 18:56 Re: Adoptowałam dorosłego kota

TZ "pogadał" z koteckiem :201461 i mięsko co do kawałeczka zjedzone :P Uffff a już po indyka miałam jechać....

Roztoczanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 389
Od: Czw lut 11, 2016 19:59

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: dorcia44, kasiek1510, Szymkowa i 291 gości