Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina cz. 2 - do zamknięcia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 09, 2016 19:06 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Obłóż się Kasia Kotami na pewno się lepiej poczujesz ! :kotek: :kotek: :kotek:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Pon maja 09, 2016 20:05 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Ciri to mnie trzyma na dystans, kocha tylko TŻa (nawet ostatnio jak ją ucałowałam to przywaliła mi z plaskacza, łapą w policzek 8O ), ale Stella pomaga jak najbardziej :) to jest mój przytulak i ma silne działanie lecznicze :1luvu:

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto maja 10, 2016 9:55 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Czyli podział kotów się dokonał sprawiedliwie :)
No i dobrze, bo każdy powinien mieć swojego kota, a kot człowieka :mrgreen:

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Wto maja 10, 2016 10:44 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Najwyraźniej tak :D

Zadziwia mnie tylko ta nagła miłosć u Ciri, bo to było tak kompletnie ni z gruszki, ni z pietruszki. Ostatniej nocy w kubraczku spała jeszcze ze mną, po jego zdjęciu na stałe zaczęła mnie unikać, ale za to zaczęła na całego przymilac się do TŻa i płakać, gdy wychodzi do pracy. I odtąd uczucie bucha pełną parą :D
Nie wiem o co chodzi, ale strasznie mnie to smieszy i w sumie jest to fajne, że tak za nim chodzi jak piesek :) Choć mogłaby byc odrobinkę milsza również dla mnie... nie mówię, żeby zaraz równie wylewna, ale niech nie robi tej pełnej wstrętu miny, gdy podchodzę ;)
TŻ to swoją drogą cwaniak, u weterynarza, nawet jak jeździlismy razem, strategicznie tuż przed naszym wejsciem do gabinetu zawsze musiał wyjsć - a to na papierosa, a to gdzies pilnie zadzwonić. I tylko ja wchodziłam z Ciri do miejsca, którego od sterylki panicznie się boi. Nic dziwnego, że jej się źle kojarzę ;)

A Stella obdarza nas oboje uczuciem, ale jednak bardziej jest moja. Lubi być blisko nawet w ciągu dnia, gdy drzemie - jesli siedzę przy biurku i klepię w klawiaturę, Stella leży na półeczce biurka, niewygodnej, wąskiej, za małej dla jej gabarytów. Częsciowo to na pewno ze względu na ciepły modem, ale jednak nie kładzie się tam nigdy, gdy mnie nie ma przy biurku, więc modem to nie jedyny powód :) I generalnie mi zawsze towarzyszy, nawet do łazienki za mną chodzi.

Muszę kiedys jakos sfilmować nasz rytuał czesania i wypasu na trawie. To jest takie smieszne... Stelli wystarczy pokazać z daleka szczotkę, a przybiega od razu. Przy czesaniu mruczy i łasi się, co zwabia zawsze i Ciri. Też zaczyna mruczeć i robić kocie grzbiety. A potem z jakiegos powodu rozpoczyna się jedzenie trawy. Ciri obgryza prosto ze skrzynki, a Stella trochę gryzie, ale głównie czeka, żebym ja zrywała małe kawałki i podawała jej prosto do pyszczka. Szuka ich w mojej dłoni, jak za wolno podaję :D I tak smiesznie mnie przy tym muska w palce tym miękkim pycholem <3 Ciri czasem próbuje ją nasladować i też próbuję wziąć kęsy ode mnie, ale zwykle nie bardzo czai, o co własciwie chodzi - spadają jej na podłogę i ogólnie woli jednak samoobsługę.

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto maja 10, 2016 11:03 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Z opisu brzmi bardzo sympatycznie :D Rytuały są fajne :kotek:

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Wto maja 10, 2016 11:12 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

I fajne w takich rytuałach jest to, że widać jak koty na to czekają :D

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto maja 10, 2016 11:16 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Dokładnie! W takich sytuacjach czuć, prawie namacalnie, tą nić porozumienia międzygatunkowego, kot wie co oznacza pewien gest i widać, że wszystko to sprawia mu ogromną satysfakcję - sam rytuał i to, że nas rozumie! :D Pomijam odczucia człowiecze, bo każdy, to sam wie, co czuje :mrgreen:

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Wto maja 10, 2016 12:25 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Koty uwielbiają rytuały, tak jak ja :D
Wszystko musi mieć swoją kolejność 8)


Fajnie się czyta o Ciri - pozazdrościć Twojemu TŻ - mnie jeszcze żaden kot AŻ TAK nie kochał :cry: ;)

Fotkami pozachwycam się w domu ;)

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Wto maja 10, 2016 15:27 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

No wlasnie... Rytuały sa świetne :mrgreen:
Wstaje o 5
Rytuał 1. Prowadzą mnie do kuchni i z minami nakazu pt "jedzenie"
Rytuał 2. Kuwety- musza byc czyste i świeże po nocy
Rytuał 3. Rzucanie zabawek o 5:15. Hałas taki jakby konie biegały a nie koty!
Rytuał 4. Kuwety znowu
Rytuał 5. Ja i swoje rytuały :lol:

Mogłabym te rytuały z kotkami robic całymi dniami, ale trzeba pracować na ich niebiańskie podniebienia i żwirek do kuwetki :kotek:

Ja tak myślałam ze Ciri po sterylce sie zmieni z zachowania, z reguły kotki wola mężczyzn :mrgreen:
U mnie tez tak jest.
Fuks moj
Molka jego
:mrgreen:

A Stella kocha Cie miłością ogromna za to co zrobiłaś dla niej :201461
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław


Post » Śro maja 11, 2016 1:37 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Aia pisze:Dokładnie! W takich sytuacjach czuć, prawie namacalnie, tą nić porozumienia międzygatunkowego, kot wie co oznacza pewien gest i widać, że wszystko to sprawia mu ogromną satysfakcję - sam rytuał i to, że nas rozumie! :D Pomijam odczucia człowiecze, bo każdy, to sam wie, co czuje :mrgreen:

koty w ogóle sporo rozumieją... moje na przykład bardzo dobrze wiedzą, że nie wolno im wskakiwać na szafki w kuchni. I co? I w związku z tym w ciągu dnia tego nie robią. A po nocy, rano, znajduję slady ich buszowania po zakazanym terenie: odbite łapki, myszka-zabawka w zmywaku, otwarta mikrofalówka... ;) Cwane bestie. I kochane :)

Emee pisze:Fajnie się czyta o Ciri - pozazdrościć Twojemu TŻ - mnie jeszcze żaden kot AŻ TAK nie kochał :cry: ;)

Zobaczymy ile ta miłosć potrwa ;)
Do TŻa w ogóle lgną zwierzaki. Nie wiem na czym to polega, feromony czy co? Nawet bezdomniaki, które karmilismy, podchodziły do niego po głaski i mruczały na jego widok. A ode mnie uciekały w panice, choć przyrzekam, nic im nie zrobiłam złego 8O
A Ciri jest taka słodka jak się do niego zaleca... ona ma ciągle wygląd takiego małego zawadiaki, małe oczka z psotnym błyskiem, wiecznie cos kombinuje i wyprawia - i w tym wszystkim jest dla niego taka przymilna.
W ogóle Ciri mnie bardzo bawi. Wczoraj na przykład, otwieram szufladę biurka, żeby wyjąć ładowarkę do telefonu, a tam na zwoju kabli spi smacznie Cirilka. Wlazła otworem z tyłu biurka :mrgreen:

Moli25 pisze:Ja tak myślałam ze Ciri po sterylce sie zmieni z zachowania, z reguły kotki wola mężczyzn :mrgreen:

Ja myslałam, że może złagodnieje, ale nic z tego :D
My mamy dwie dziewczyny, więc cieszę się, że nie wybrały obie TŻa, bo w końcu też mi się należy jakies kocie uczucie, nie? ;)
Moli25 pisze:A Stella kocha Cie miłością ogromna za to co zrobiłaś dla niej :201461

Mnie to sie wydaje, że Stella to po prostu musiał być mój kot. Czekałysmy na siebie obie <3

MaryLux pisze::piwa: :piwa: :piwa:

Czesć! Jak tam u Was drogie Panie po przeżyciach u weterynarza? Jak samopoczucie? :)

Dzisiaj był stresujący dzień. Niestety TŻ nie dostanie kontraktu u obecnego zleceniodawcy, choć chcą go zatrzymać, ale ze względu na umowę z obecnym szefem przez najbliższy rok się na to nie zdecydują. TŻ przeszedł wprawdzie pierwszy etap rekrutacji gdzie indziej, ale to jeszcze daleka droga do umowy, jesli w ogóle go wezmą. Wszystko to wydarzyło się w fatalnym momencie, akurat w czasie pomiędzy moimi większymi wypłatami, które by nas w razie czego utrzymały. Z drugiej strony, jesli teraz nie odejdzie, to znowu wkopie się w przedłużenie umowy i podwykonawstwa w obecnej firmie, a jako podwykonawca nie może bezkarnie odejsć w trakcie projektu. Więc teraz albo znowu za rok, a my naprawdę nie możemy tyle czekać, z różnych powodów.
Jeszcze do tego tutejsza kocia fundacja umiesciła dzis ogłoszenie, które mnie zmroziło - jakas babka szuka na cito domu tymczasowego, a możliwe że i stałego, dla swojego kota, bo włascicielka mieszkania wypowiedziała jej umowę najmu. A kota nakazała się pozbyć w ciągu 7 dni. I teraz mam wizję: z pracą nie wychodzi - nie opłacamy czynszu - wylatujemy z mieszkania - i niby co dalej??? A głównie - co z kotami?
Powinnam im załatwić paszporty i zrobić szczepienia na wsciekliznę, tak na wszelki wypadek, gdyby nagle trzeba było się ewakuować...

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Śro maja 11, 2016 9:37 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Zmroziło i mnie, dreszcz po plecach.
:|
Mimo wszystko, co się u Was dzieje, wiem, że się poukłada.
Wierzę w to :flowerkitty:

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Śro maja 11, 2016 9:53 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

KatS pisze:W ogóle Ciri mnie bardzo bawi. Wczoraj na przykład, otwieram szufladę biurka, żeby wyjąć ładowarkę do telefonu, a tam na zwoju kabli spi smacznie Cirilka. Wlazła otworem z tyłu biurka

:ryk: :ryk: :ryk:
Futrzana niespodzianka :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Śro maja 11, 2016 10:06 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

KatS pisze:W ogóle Ciri mnie bardzo bawi. Wczoraj na przykład, otwieram szufladę biurka, żeby wyjąć ładowarkę do telefonu, a tam na zwoju kabli spi smacznie Cirilka. Wlazła otworem z tyłu biurka :mrgreen:


Świetne! :ryk: :ryk:

Z płciami, to rzeczywiście chyba tak jest, że przeciwne lgną do siebie. Chyba dlatego wolę kocury... Ale to też nie sztywna reguła, bo z niektórymi kotkami miałam fantastyczny kontakt (Mrówka - ideał, szalona i głupia Kokota, kotka z mojego dzieciństwa, kotki znajomych również zaszczycały mnie swoją uwagą, pieszczotami i rozmowami :kotek: )

Chciałabym by się u Was poukładało. Wierzę, że gdzieś rozwiązanie Waszych problemów jest, trzeba do niego dojść.
Ogłoszenie bardzo smutne. Ogólnie to co opowiadasz, o wynajmowaniu mieszkania, o zasadach, mrozi krew w żyłach - bardzo pod górkę tam mają :| Aż nasuwa się pytanie, jak się wkręcić w pierwsze mieszkanie, skoro by ciebie wzięli pod uwagę, to trzeba mieć polecenie od poprzednich wynajmujących :strach:
Chyba masz rację, dmuchałabym na zimno i wyrobiła kotkom paszporty. Nie żeby miało coś się stać, ale jednak tam jesteś na cudzym, gdyby cokolwiek, dobrze mieć zabezpieczenie.

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Śro maja 11, 2016 11:53 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Ciri jest pełna niespodzianek :) A dzisiaj dała mi się pogłaskać, wprawdzie bez przesadnej poufałosci, ale pozwoliła. Nawet sama do mnie podeszła ;)

Aia pisze:Ogłoszenie bardzo smutne. Ogólnie to co opowiadasz, o wynajmowaniu mieszkania, o zasadach, mrozi krew w żyłach - bardzo pod górkę tam mają :| Aż nasuwa się pytanie, jak się wkręcić w pierwsze mieszkanie, skoro by ciebie wzięli pod uwagę, to trzeba mieć polecenie od poprzednich wynajmujących :strach:

My pierwsze znaleźlismy dlatego, że najpierw wynajęlismy mieszkanie tymczasowe, na kilka tygodni. Takie wakacyjne. To mozna dostać bez referencji. Potem mielismy referencje stamtąd + z pracy i jakos się udało...
Ogólnie to wszystko jak sądzę jest spowodowane kryzysem mieszkaniowym. Mieszkań jest za mało, o wiele za mało - do tego tutaj też był kryzys związany z bankami i wielu ludzi straciło domy przez kredyty. Na wynajem oferta jest kiepska, chętnych jest zawsze mnóstwo nawet na marne mieszkanie, ceny kosmiczne, a własciciele mogą sobie ustalać niedorzeczne zasady i kombinować ile wlezie. Z rózmów ze znajomymi wiem, że to tylko przez kilka ostatnich lat tak wygląda. Wynajmujący robią co chcą, bo mogą, bo nie ma i tak alternatywy.
My przez pierwszy rok mieszkalismy sobie spokojnie na prowincji, w niedużym miasteczku, gdzie mieszkanie znaleźliwsmy od razu i prawie nie szukając. Teraz nie wiem, czy to było wyjątkowe szczęscie, czy takie problemy są tylko w Dublinie...

Ludzie pod tym postem o mieszkaniu dla kota pisali, że własciciel nie ma prawa nakazać wyrzucenia zwierzaka w ciągu tygodnia, chyba że kot cos zniszczy. A weźcie wskażcie mi kota, który nigdy nic nie zniszczy. Nasze koty są grzeczne, załatwiają się w kuwecie, wolą drapaki od mebli, a i tak porysowały sofy (wiemy, że będziemy musieli je wymienić), mimo narzut, bo przecież nie amputujemy im pazurów. Gdyby własciciel mieszkania chciał, to zawsze łatwo cos znajdzie.
I odkryłam ostatnio, że małymi grudkami wydłubały całą fugę spomiędzy kafelków podłogowych w kuchni, po to żeby sobie te małe kawałeczki wesoło turlać po mieszkaniu 8O

Mamy taką sytuację, że i tak tutaj prędzej spłacimy wszelkie długi i zobowiązania niż w Polsce czy Grecji. Bo mimo wszystko praca w IT tutaj jest i daje o wiele lepsze zarobki niż gdzie indziej. Tyle, że stale jest ta niepewnosć i ona mnie ostatnio koszmarnie męczy... a wczoraj jak przeczytałam o tym kocie, przepłakałam pół dnia. I potem przyszedł TŻ z "dobrą wiadomoscią"...
I tak dodam, bo tu jakąs koszmarną wizję życia w Irlandii namalowałam. Tak ogólnie w wielu kwestiach żyje się lepiej i łatwiej. Dużo spraw jest ułatwionych. Ja np. błogosławię urząd podatkowy. Jako że jestem samozatrudniona, to co muszę robić tutaj w porównaniu z tym, co robią znajomi z pracy w Polsce, to niebo a ziemia. Tyle, że to co jest niedobre w tym momencie przesłania te pozytywne aspekty...

No a dzisiaj jeszcze jako bonus do całej sytuacji TŻ postanowił mnie za to ukarać i wyniosle przestać się do mnie odzywać. Bo przecież na szefie się nie wyżyje, a na mnie może. Jest fajnie :ok:

Paszporty im załatwię. Po wypłacie. Na całe szczęscie są obie zachipowane. Wtedy, jesli już będą miały szczepienia, przy jakiejkolwiek nagłej ewakuacji wystarczy tylko badanie i pieczątka w paszporcie, a to i tak trzeba zrobić bodajże dzień czy dwa przed podróżą za granicę. Będę trochę spokojniejsza. W najgorszej sytuacji pojadą do moich rodziców na przetrzymanie - będzie mega stres, ale nikomu innemu tak nie zaufam z opieką nad zwierzętami. I zawsze będę je mogła odebrać.

Ha, z wesołych niusów, ja już od dawna mam w czerwcu zaklepane wakacje. Bilety kupione, domek wynajęty na spółkę z rodziną ale jeszcze trzeba zabrać ze sobą kasę na jedzenie. Ciekawe jak to będzie ;) A nie chciałabym z tego zrezynować, raz że od kilku lat nie miałam wakacji, a dwa że to wyjazd wielopokoleniowy z rodziną, a nie widziałam ich od wrzesnia i brakuje mi wszystkich. No i obiecałam bratankowi, że nauczę go nurkowania ;)

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Kankan, muza_51, zuza i 28 gości