Białaczkowy Lucek [*]

Na razie to poproszę o numer konta i wygłaskanie przystojniaka ode mnie :201461

Wieczorem jak wroce z pracy to się odezwę pw

Wygłaskam

Ogólnie mam go ochotę serdecznie wytulić,bo długo się nie widzieliśmy. Planuję wpaść do niego w piątek bo tylko wtedy mi czas pozwoli,więc zaniosę mu żarełko które dostał w prezencie od cioć i wycałuję

Lucjan ma strasznie fajny charakter, coraz bardziej mnie urzeka.
I przeraża mnie to że nie ma dla niego domu.

Byłam w piątek u Lucka, wygłaskaliśmy się bardzo bardzo.
Widzę w zachowaniu Lucka zmiany. Już nie reaguje tak nerwowo na dotyk. Wcześniej widać było że spodziewa się uderzenia, bardzo przykro to wyglądało, bo jednocześnie domagał się głaskania, podejmował ryzyko że może wreszcie zamiast dostać w łeb to ktoś go przytuli. Doczekał, teraz już nigdy nikt go nie kopnie ani nie zdzieli kijem, nie przepędzi, nie pokaleczy.
Lucjan jest wyluzowany, ogólna forma jest bardzo dobra, co ogromnie mnie cieszy, bo nie chcę dla niego żadnych stresów. W klatce nie protestuje, ze stołu nie ucieka choć chętnie by połaził i pozwiedzał. Do wetów zagaduje, jest smiały i strasznie całuśny.
Po kastracji ma się dobrze, nie śmierdzi już nawet - a przypominam że Lucjan był bardzo dorodnym i atrakcyjnym kocurem i zapach miał aromatyczny, a jajka takie że aż wetki pytałam czy to czasem nie jakiś nowotwór że one takie wielkie...

Lucek jest też po drugiej serii odrobaczania, bo w pierwszej wyszedł tasiemiec, w drugiej wetka wyszukała w kale glisty.
Dzięki pomocy dobrych duszyczek :1luvu:

zleciliśmy też test PCR, czekamy. Trzymajcie za to kciuki, choć jak się okaże że pasek się pomylił to nie będę niestety rozczarowana.
W najbliższych dniach znów podejdę do niego z jedzonkiem, zostawiam mu porcyjki na kilka dni, a jak się kończą to znowu donoszę. Póki jeszcze tam jest staram się jak mogę. Choć nade mną ciągle wizja że jeszcze trochę i muszę go z kliniki zabrać...... :strach:

trzymam kciuki za pcr!

Oby pierwszy test był błędny, a pcr dał pomyślny dla Lucka wynik :ok:

Zbieramy na ten test w dalszym ciągu? Nie dostałam pw. Kciuki za Lucka

Ja też trzymam kciuki za Lucka. I też mogę coś wspomóc :201461

Byłam znowu u Lucka. Jakoś mnie urzekł ten kocina że ganiam do niego w każdej wolnej chwili, pani wet to mnie już chyba ma dość :oops:

Akurat przyszłam w porze drzemki, więc Lucek był baaardzo zaspany, ale szybko się obudził jak wyjęłam z torby pasztecik :lol:

Lusi strasznie lubi te paszteciki, więc powód do mruczenia był ogromny. Potem wyjęłam też piłeczkę,bo widziałam że zaczyna łapkami zaczepiać sznurki i kabelki, ale kocina zamiast rzucic się do radosnej zabawy ... przeraził się!!
Z takimi rzeczami do kota?! A jak wybuchnie?!
Więc szybko musiałam schować piłeczkę i przejść do porządku dziennego , czyli godzina głaskania.
Lucjana się głaska niesamowicie. Te chwilki z nim są dla mnie wyjątkowe

. Pocieramy się noskami, liże mnie po twarzy. Nie ma granic w tych miłościach,turla się na pleckach, głupie miny robi kiedy stół się kończy jakby chciał mnie uświadomić " panikujesz, przesadzasz, nie wiesz chyba że na końcu stołu są zawsze ręce, które obejmują i chronią"... Zaczynam go uwielbiać. Moje prywatne koty nie dają mi tego przywileju chłonięcia dobrej energii z futra i zazwyczaj z kotami uważam ,bo wychowały mnie tak,że jak się granice przekroczy to kończy się na chirurgii...
Lucek natomiast jest wręcz do tego stworzony. Kładzie się i poddaje się pieszczotom, ufa i ja mu też ufam . Nieskromnie napiszę - zakochuję się w nim.
Tak więc zabierać, nim oszaleję albo zrobię coś głupiego.
A zabrać gdzieś muszę. I to na dniach...

A oglaszasz go gdzies jeszcze?

Rakea pisze::)

A oglaszasz go gdzies jeszcze?

Taakk

Jest ogłaszany na ponad 100 portalach
Podesłałam znajomej , ma mi wrzucić do gazety.
.Fejsbuk -ma wydarzenie, wrzucam na strony adopcyjne, strony białaczkowców itd itd.
Robimy plakaty papierowe, ulotki, rozdawane po lecznicach, sklepach zoologicznych...

Inne sugestie jak są to chętnie przyjmę podpowiedzi

Póki co jakoś dziwnie ZERO odzewu.
Prócz domów wychodzących, domów z psami, ze zdrowym kotem... itp

Ciągle myślę nad tymi psami, ale doskonale widzę jaki Lucek jest, byłoby to ogromne ryzyko.
Dziś też bardzo nerwowo reagował na psy. Nie musi ich widzieć, wystarczy że jest w zamkniętym bezpiecznym pomieszczeniu, stoi bezpiecznie na stole , psa nie widzi, pies go nie czuje, nie reaguje.. a Lucek dostaje szału. Od razu przesadnie czuje się zagrożony, zaczyna się bronić nawet przed dotykiem, oczy mu się robią jak pięciozłotówki, sierść się stawia i ogon tłucze... Musiał mieć makabryczne przejście bo reaguje strasznie. Źle też reaguje nawet na psy nieprzytomne, które wetka przynosi do wybudzania tam do pokoiku... Z 20 metrów dostaje już szału.
Nie widzę go z psem za nic w świecie...

no to bardzo szkoda, ze psy odpadaja.
zwykle to niezla opcja dla FIV/FELV-kow.

rob mu duzo zdjec na to wydarzenie, oglaszaj i czekaj, nic innego nie pozostaje.
dzisiaj widzialam, ze jakis Felvek zostal zaadoptowany, wiec i Lucek szanse ma! (a moze PCR powie ze Lucek jest zdrowy...)
no kciuki nieustajace!

Rakea pisze:dzisiaj widzialam, ze jakis Felvek zostal zaadoptowany

Nie on jeden, teraz już z tego co obserwuję sytuacja białaczkowców się zmieniła i ludzie nie boją się (chyba) aż tak strasznie adopcji.

Przed Luckiem miałam podopiecznego Zezika odłowionego z pustostanu. Zezik też pojechał tylko na kastrację , a Pcr wyszedł dodatni....
I Zezik znalazł świetny dom, ma się tam jak król, ma dwóch białaczkowych kumpli, ma balkon osiatkowany, drapaki pod sufit i miękki łóżka

A w grę wchodziło schronisko albo uśpienie...
A przed Zezikiem rok dokarmiałam innego starszego kocura i też się okazał być białaczkowcem, tylko on już faktycznie był w złym stanie. Ale też dzięki pomocy dobrych ludzi trafił do domu na ostatnie miesiące swojego życia.

Z tego co widzę białaczkowców jest MASA. Tylko nikt ich nie bada, więc nikt nie wie czy białaczkę mają czy nie.
Dopiero jak się człowiek zacznie zagłębiać to jest problem, bo okazuje się że wszyscy zarażeni, a nie ma gdzie ich trzymać...

Cudowne czarnidełko -czarne som najlepsze , bierzta i kochajta Lucka ludzie, mówiem Wam Tuliś :ok:

oczywiście że najlepsze!!!

I Lucjan ma świetny charakter. Jest otwarty na ludzi, przyjacielski POMIMO ŻE DOZNAŁ TYLE KRZYWDY.
Za ten charakter go podziwiam. :1luvu:

MajeczQa pisze:Z tego co widzę białaczkowców jest MASA. Tylko nikt ich nie bada, więc nikt nie wie czy białaczkę mają czy nie.
Dopiero jak się człowiek zacznie zagłębiać to jest problem, bo okazuje się że wszyscy zarażeni, a nie ma gdzie ich trzymać...

najprawdziwsza prawda.

za dom!

Białaczkowy Lucek [*]

Kto przegląda forum