» Wto maja 03, 2016 13:26
Re: Szylkretka Kasia ['] Kasia Dwa dostała swoją szansę.
A życie toczy się dalej...
I jak zawsze śmiech będzie się przeplatał z łzami...
Kasia jest coraz bardziej odważna.
Wczoraj wieczorem przyjechałam do zgierskiego domu.
Jak każdy rasowy kociarz, po wejściu liczę koty.
I co widzą tygrysie oczy moje, co?
Kasia, ziewając wyszła z kuchni.
A więc już nie dobrowolna okupacja tylko jednego pokoju.
Zresztą.
Sobota. Jesteśmy oboje w zgierskim domu.
Po obiedzie ślubne szczęście śpi.
Mozart w tle a mnie jakiś czort nosi.
Poniosło mnie do kasiowego pokoju.
Za cicho było, miauwa.
Sięgam na górę wolnostojącej części regału, otwieram dzrzwiczki i widzę - jak na zwolnionym filmie - całą górną część przechylającą się na mnie.
Zdarzyłam ręką zablowować, ale...
Potworny łoskot tłukącego się szkła i porcelany wstrząsnął cichym, pogrążonym we śnie domem.
Koty niczym futrzaste smugi uciekły do innego wymiaru.
Pan mąż z obłędem w oczach przybiegł na ratunek.
A Kasia...
Kasia wyjrzała ze swojego kącika, spojrzała na mnie z niesmakiem - " Czy ty Ruda, MUSISZ zachowywać się jak słoń w składzie porcelany? JA śpię !"
Ja też zachowałam olimpijski spokój.
No bo właściwie...