Lucyfer już w klinice.
Jak to wet szybko podsumowała - "kolejny fantastyczny kot".
Lucek podróż zniósł dzielnie, a u weta zachował się wzorowo.
Dał się obejrzeć, mrucząc i podbijając ręce
Ogólny stan Lucka jest dobry, wstępne badanie wyszło lepiej niż myślałyśmy.
Prócz zaniedbania nie ma żadnych niepokojących oznak.
Nawet łapy się poprawiły, bo gule na nogach w międzyczasie pękły i zostały suche strupki. Jedyne co się zmieniło to zrobił się siniak, ale Lucek już jest pod dobrą opieką i nic mu nie grozi.
W klinice zostanie doprowadzony do dobrego stanu i odżywiony, bo jak na takiego sporego kota jest chudy. Jego sierść pozostawia też dużo do życzenia - wprawdzie jest gęsta i puchata (przystosowana do warunków w jakich żył), ale jest bardzo matowa i sypie się. Do tego Lucjan jest pokryty czarną warstwą brudu, więc przed nim atrakcje pielęgnacyjne

Teraz Lucjana trzeba odżywić, bo brakowało mu wyraźnie tego. Przed przyjazdem do kliniki dorwał się do starych ziemniaków kompostowych i... pożarł je w ułamku sekundy ze smakiem :O
Na start dostał paczkę Puriny i dwie saszetki, póki co na tyle nas stać.
Zajrzałyśmy również do pyszczka - ząbki bardzo ładne, bielutkie, bez zaczerwień dziąseł, ale lewa strona wybita. Luckowi brakuje lewego kła i rzędu przednich zębów. Nie ma jednak przez to żadnych trudności z jedzeniem.
Patrząc na ogólny stan kota został oceniony na jakieś 4 lata - pod doprowadzeniu go do dobrego stanu powinien na tyle zacząć wyglądać.
W najbliższych dniach czekają nas badania itd.
Lucek musi też zostać wykastrowany.
Przez ten czas może przebywać w klinice aż nie wydobrzeje.
Co będzie dalej nie wiemy, więc nadal apelujemy o dom, tymczasowy lub stały.