Ładnie się zrobiło od wczoraj, słonecznie, choć odrobinkę tez dzis popadało, ale to taki irlandzki deszczyk - chwilę jest, chwilę go nie ma, nie jest to zbyt uciążliwe. Po południu mam zamiar isć na siłkę, powyciskac z siebie siódme poty-, zwłaszcza po tym wczorajszym obfitym obiedzie

Ale generalnie nastrój mam taki raczej pod psem, więc możliwe, że zamiast tego wpełznę pod koc i cos poczytam.
Poza tym dzisiaj pracuję, tzn. muszę być dostępna do końca miesiąca non stop mailowo, żeby od razu odpowiadac, wyjasniać i sprawdzać poprawki w projektach, więc nie oddalam się za bardzo od domu.
Koty jakies znudzone, chciały się bawić, ale dosć drętwo to szło, w końcu mnie zniecierpliwiło daremne machanie wędkami i sobie odpusciłam. Teraz Stella pomiaukuje, rozczarowana. Ona jak ma gorszy dzien to potrafi doprowadzić mnie do rozpaczy, miauczy i popłakuje o zabawę (rozpoznaję ten miauk, jest bardzo charakterystyczny), jak zaczynam jej rzucać piłkę albo machać wędką to siedzi i się patrzy, i tyle. Jak odkładam zabawkę to wpada w rozpacz i znowu domaga sie zabawy i tak potrafi godzinami marudzić. Musze się na to uodpornić i jej tak nie ulegać
