Taaa, a tam mi dadzą dużą łopatkę i kuwet po horyzont ....
Dziś się pochwalę akcją związaną z Wypożyczalnią, a co!
Marlena skontaktowała się prosząc o pożyczenie łapki, gdyż w jej piwnicy i przylegających rurach siedzi odcięty od świata kot. Mógł być dramat, bo wlazł w rozkopane rury i cud, ze nie został nigdzie zamurowany. Jakoś trzeba złapać. Udzieliłam wskazówek, powiedziałam, czym mogę służyć i za jakiś czas dostałam prośbę o wypożyczenie sprzętu na początku tygodnia bo kot ma termin w Koterii na czwartek. Skomplikowało się o tyle, że ja samochodu nie mam, a Marlenie padł, ale mieszka nie daleko, lubi chodzić i da sobie radę.
W poniedziałek popołudniu znoszę sprzęt i widzę ubraną na sportowo młodą mamę z wózkiem. Pokazałam co i jak i zaproponowałam, ze odniosę klatkę jej do domu, bo trochę nieporęczna. A Marlena na to, że nie trzeba bo ona i zakupy tak wozi - rozsunęła odpowiednio budę na wózku i cmyk, klatka leży, można jechać.

Podobnym systemem, tylko pod wózkiem, kot pojedzie do Koterii - transporterek mieści się pod gondolką, wypróbowane!
Kot od poprzedniego dnia przegłodzony szybko się złapał. Ponieważ do zabiegu dwa dni, Piotr późnym wieczorem dostarcza klatkę bytową. Kot się głaszcze
https://goo.gl/photos/F5Q7DTDJHnFweFVE8 Oto powód całego zamieszania ale prawdziwą bohaterką tej historii jest Marlena!
edit: kot dziś trafił do Koterii, gdzie sprawdzono, że ma czip i okazało się, ze jest to Rysiek adoptowany od DT u Magdy i zaginiony ok. pół roku temu> Kocio był szukany, ale widać uznał, ze bardziej lansersko będzie utknąć w czyjejś piwnicy. Dziś jeszcze trafił wrócił do stęsknionego domu!